Granaty to trzy, ciekawe szczyty, przez które przebiega słynna Orla Perć
Orla Perć to jeden z najtrudniejszych szlaków poprowadzonych w Tatrach. Oczywiście rankingi takie nigdy nie mają sensu, bo to jak dyskusja nad wyższością pomidorowej* nad ogórkową. Każdy ma swoje argumenty. Nie da się jednak ukryć, że wszechobecna na szlaku przestrzeń, eksponowane granie, strome kominki i zew wysokogórskiej przygody to coś, co już od ponad 100 lat przyciąga kolejnych śmiałków.
Tak, jak jednak nie trzeba za jednym zamachem zjeść tabliczki czekolady, tak i Orlą Perć można sobie dawkować. Wiem, że to trudne, ale ponoć możliwe! Na pewno jest tak w przypadku gór i tutaj z pomocą przychodzą trzy szczyty, które określa się mianem Granatów. Szlak, który prowadzi przez Zadni, Pośredni i Skrajny Granat, uchodzi za jeden z łatwiejszych odcinków słynnej Orlej Perci. Dwa warianty podejścia i możliwość zrobienia pętelki to doskonała okazja, by ze specyfiką Tatr Wysokich się zapoznać. W czasie wycieczki nie zabraknie bowiem pięknych widoków, bliskości stromych urwisk i ciekawych przeszkód.
Nim ruszysz jednak ku przygodzie, pamiętaj, że szlak na Granaty jest eksponowany, czyli przepaścisty. Mimo że trudności techniczne nie są tam wielkie, to absolutna odporność na lęk wysokości jest koniecznym wymogiem, by takim przejściem się cieszyć. No, albo żeby nie dołączyć do ponad 140 osób, które z „Orlej” nie wróciły. „Łatwy” jak na Orlą Perć odcinek nie oznacza, że jest on łatwy tak ogólnie. To ciągle wymagający pewnego obycia z ekspozycją szlak. Dodatkowo każdy z nas zupełnie subiektywnie odbiera wszelkiego rodzaju trudności, o czym warto pamiętać przed wyruszeniem na wycieczkę.
Zobacz film z przejścia szlaku przez Granaty
Właściwa część wycieczki na Granaty zaczyna się nad Czarnym Stawem Gąsienicowym. Zerkając w kierunku postrzępionej grani, można na chwilę zwątpić w sprawność swoich nóg. Cel wydaje się bowiem odległy, a początkowo nawet nie za dobrze widać, którędy można na niego wleźć. To jednak wyjaśni się względnie szybko. Na Halę Gąsienicową dotrzesz zarówno szlakami z Kuźnic (niebieski przez Boczań lub żółty przez Jaworzynkę), jak i czarnym szlakiem z Brzezin. Szczegółowy opis tej części wędrówki znajdziesz we wpisie o szlaku na Halę Gąsienicową i Czarny Staw Gąsienicowy.
Nad Zmarzły Staw Gąsienicowy
Zwiedzanie Granatów można rozpocząć zarówno od Skrajnego, wybierając szlak żółty, jak i od Zadniego, podążając początkowo niebieskim w stronę Zmarzłego Stawu. Ten pierwszy wariant jest dosyć stromy, a podłoże bywa w niektórych miejscach sypkie. Niektórzy wolą więc taki odcinek pokonać do góry.
Zielony szlak na Zadni Granat jest łagodniejszy, więc schodzenie nim jest łatwiejsze. Jeżeli natomiast nie masz pewności co do tego, czy wysokogórskie otoczenie ci się spodoba, to jako wariant podejściowy wybierz drogę na Zadni Granat. Jest on przyjemny, względnie łatwy, jak na Tatry Wysokie i będzie ci się łatwiej wycofać, gdyby bliskość przepaści nie przypadła ci do gustu.
Czy mogę pisać do Ciebie maile?
To bardziej wiadomości od górskiego znajomego. Poinformuję Cię o nowych wpisach i filmach, żeby nie zdarzyło Ci się niczego przegapić.
Spacer rozpocząć należy od podążania wzdłuż niebieskich oznaczeń. Szlak prowadzi brzegiem stawu, zawijając następnie w kierunku jego wschodniej strony. Kościelec, oglądany z tego miejsca, wygląda zupełnie inaczej, niż z widokowej Hali Gąsienicowej, a to jeszcze nie koniec niespodzianek. Granaty zapraszają już z daleka, a widokowe wrażenia zapewnia też dominująca otoczenie Żółta Turnia i schowany nieco w oddali Kozi Wierch w tandemie z Kozimi Czubami.
Ścieżka na tym etapie jest bezproblemowa, wyłożona wielkimi, kamiennymi blokami, więc bez przeszkód należy podążać przed siebie. Po kilkunastu minutach beztroskiego marszu teren zacznie piąć się do góry. Otoczenie staje się na tym odcinku znacznie bardziej surowe, a wygodny chodnik przeprowadza niekiedy przez niewielkie progi skalne.
Trudności są niewielkie, ale warto uważać, gdy jest mokro i ślisko. W towarzystwie szumiącej kaskady i coraz potężniejszych ścian niebieski szlak doprowadza tuż przez Zmarzłym Stawem Gąsienicowym do skrzyżowania szlaków. W tym miejscu należy wybrać oznaczenia żółte, bo niebieskie prowadzą na Zawrat. Po kilku minutach dotrzesz nad kolejne ciekawe, tatrzańskie jezioro.
Zmarzły Staw Gąsienicowy jest „zmarzłym stawem” dlatego, że pokrywa lodowa utrzymuje się tutaj naprawdę długo. Bywają lata, gdy tafla wody skuta jest lodem przez 8 miesięcy w roku. W zimie zamarza ono aż do samego dna, a to ze względu na niezbyt pokaźną głębokość – niecałe 4 metry.
Charakter wycieczki nie zmieni się w tym miejscu jakoś znacząco. Maszerując w kierunku Koziej Dolinki, pojawi się nieco więcej skał, w tym jeden, niezbyt wysoki próg skalny. Dalsza droga nie sprawia już żadnych trudności, dzięki czemu bez obaw o stan swoich kości, można oddać się oglądaniu otoczenia. To jest niezwykle ciekawe, bo dolinę otaczają z trzech stron strome ściany, natomiast kierunek północny pięknie otwiera się w stronę pokonanej drogi do Czarnego Stawu Gąsienicowego.
Rozglądając się wokół, warto również poszukać kolejnego szlakowskazu. Drogę na Zadni Granat wyznacza z Koziej Dolinki szlak zielony, a żółty pędzi dalej na Kozią Przełęcz. Tę informację warto sobie przyswoić, bo maszerując w kierunku szczytu, raz jeszcze mija się skrzyżowanie szlaku. Czarne oznaczenia prowadzą w kierunku Żlebu Kulczyńskiego.
Zielonym szlakiem na Zadni Granat
Do szczytu pozostaje mniej więcej godzina leniwego ubijania kamieni stopami. Szlak na tym odcinku jest w zasadzie takim górskim chodnikiem i chyba tylko raz dobrze jest wspomóc się rękoma. No, chyba że ja taki niezdarny tam byłem. Sypkie w niektórych momentach podłoże nakazuje jednak nieco uważać. Ścieżka prowadzi względnie łagodnym, jak na Tatry Wysokie, zboczem, trudno mówić o ekspozycji i dopiero pod samą granią sytuacja nieco się zmienia.
Czy odcinek ten jest trudny? Jeżeli kiedykolwiek dane ci było odwiedzić w Tatry Zachodnie, to raczej nie. Po prostu trzeba dreptać przed siebie, ocierając czasami pot z czoła. Warto w takich chwilach rozglądać się uważnie, bo otoczenie szybko staje się po prostu przepiękne. Doskonale widać, malejący z każdym krokiem Kościelec, dumną Świnicę, a i odcinek Orlej Perci przez Zamarłą Turnię, Kozią Przełęcz, Kozie Czuby i Kozi Wierch można sobie prześledzić.
W mojej ocenie, zielony szlak na Zadni Granat, jest łatwiejszy niż szlak na Kozi Wierch z Doliny Pięciu Stawów. Jeżeli więc szukacie celu na pierwszy szczyt w Tatrach Wysokich, a nie chcecie się od razu rzucać na głęboką wodę, to najwyższy z Granatów powinien znaleźć się wysoko na waszej liście.
Mowa jednak wyłącznie o tym zielonym szlaku z Koziej Dolinki. Charakter podejścia dosyć mocno zmienia się tuż przed szczytem. Ścieżka zawija w pobliżu okazałego urwiska, w okolicy przybywa skał, no i czuć już, że Orla Perć blisko. Czuć to w kościach i w oczach, bo przestrzeni zdecydowanie na tym odcinku nie brakuje.
Zadni Granat mierzy 2240 m n.p.m., a to sprawia, że jest najwyższym z trójki Granatów. No i tutaj już można doświadczyć, jak to jest stać na ostrej momentami grani. Zielony szlak z Koziej Dolinki prowadził zakosami spokojnie do góry, natomiast od tego momentu wypada się oswoić z bliskością stromych ścian. Wirodki również dopisują, bo wreszcie można przyjrzeć się Dolinie Pięciu Stawów, no i najwyższym tatrzańskim wierzchołkom. Pięknie widać Mięguszowieckie Szczyty, Rysy, Wysoką, no i oczywiście Gerlach.
Granaty – ciekawy fragment Orlej Perci
Droga z Zadniego Granatu na Skrajny Granat, to już fragment Orlej Perci. Odcinek ten uchodzi za stosunkowo łatwy etap całego szlaku, niemniej ciągle może być to poważne, górskie wyzwanie. Jest to już wycieczka dla osób, które wykazują się solidną odpornością na ekspozycję i przestrzeń. Przeszkody nie są technicznie trudne. Kilka stromych zejść i eksponowany trawers, mogą jednak mniej wprawionym osobom wprawić łydki w dygotanie. To zapewnia też niedobór magnezu i nie pytajcie, skąd wiem.
Zadni Granat jest więc doskonałym miejscem do tego, by podjąć decyzję co do dalszego marszu. Jeżeli wszechobecna przestrzeń, stromizna i bliskość przepaści to nie jest coś, z czym chcesz się zakolegować, to nad Czarny Staw Gąsienicowy wróć po śladach podejścia. Zielony szlak raczej bez przeszkód cię tam doprowadzi. Jeśli jednak czujesz się dobrze, to wycieczka przez Granaty może być świetnym wprowadzeniem do zapoznania się z Orlą Percią. No i szlak jest na tym odcinku dwukierunkowy, co oznacza, że zawsze można się po kilku chwilach wycofać.
Czerwony szlak jest początkowo raczej niepozorny. Należy obniżyć się na wschodnią stronę grani, schodząc najpierw stromym zejściem. Ścieżka jest wyraźna, oczywista, ale miejscami krucha i sypka. Uważaj, by gdzieś tam nie podjechać. Krótki trawers pod granią doprowadza następnie do niewielkiej, kilkumetrowej ścianki.
Sztucznych ubezpieczeń tam nie ma, ale skała jest doskonale urzeźbiona. Ten krótki etap wyprowadza po chwili na Pośredni Granat, z którego doskonale widać kolejne trudności w drodze na ostatni ze szczytów – Skrajny. To właśnie na tym odcinku czai się najwięcej potencjalnie kłopotliwych miejsc.
Przez Pośredni na Skrajny Granat
Widok może tego nie zdradza, ale zejście z drugiego szczytu wygląda na trudniejsze, niż jest w rzeczywistości. Kłopoty mogą się oczywiście pojawić przy kiepskiej pogodzie, ale skała ma doskonałą rzeźbę i wystarczy spokojnie zmierzać niżej. Warto uważnie wyszukiwać drogi zejścia, bo ta nie jest wydeptaną ścieżką. Mając czerwone oznaczenia w zasięgu wzroku, wybieraj taki wariant, który będzie dla ciebie najwygodniejszy.
Otoczenie Skrajnej Sieczkowej Przełączki to chyba najbardziej rozpoznawalny odcinek szlaku przez Granaty, a także jeden z symboli całej Orlej Perci. Szlak trawersuje początkowo po skalnej półce, a przejście to ubezpieczone jest łańcuchem. W taki mniej więcej sposób ścieżka zbliża się do charakterystycznej szczeliny. To w tym właśnie miejscu należy wykonać długi krok nad, wydawałoby się, przepaścią. Akrobację tę ułatwia rozwieszone w pobliżu żelastwo.
Odcinek ten nie wymaga jakiejś nadludzkiej gibkości, ale pewnie niektóre osoby będą musiały przekonać swój własny mózg do tego długiego kroku gdzieś w bezpośredniej bliskości urwiska. Warto tę trudność przejść w taki klasyczny sposób, bo to zawsze dodatkowa dawka emocji, no i niesamowicie wdzięczna okazja do świetnego zdjęcia.
Gdyby jednak twój umysł zbuntował się w tym miejscu, lub wolisz łatwiejsze rozwiązanie, to nieco poniżej przeszkody, istnieje wygodna ścieżka, którą można wykorzystać, by ominąć tę trudność. W końcu jakoś te wszystkie, okazałe fotografie powstają. Idąc w kierunku Skrajnego Granatu, zerknij w tej okolicy w swoją lewą stronę. Szerokie, łagodne, porośnięte trawą zbocze to górna część niesławnego Żlebu Drege’a. Zachęcający w górnej części teren, staję się nieco niżej wysokim na ponad 100 metrów pionowym kominem. Miejsce to było już świadkiem fatalnych w skutkach pobłądzeń.
Szlak przez Granaty jest dosyć krótki, bo przejście od Zadniego, przez Pośredni na Skrajny, zajmuje według map mniej więcej 20 minut. Oczywiście w warunkach wakacyjnego tłoku ten czas może się wydłużyć, ale po pokonaniu tej szczeliny rzeczywiście pozostaje już tylko nietrudne podejście na ostatni z wierzchołków.
Skrajny Granat (2228 m n.p.m.) to doskonały punkt widokowy, a szczególną uwagę przykuwa zejście z Pośredniego Granatu. Tamtejszy odcinek sprawia wrażenie wyjątkowo stromego, a turyści przemierzający szlak, wydają się być malutkimi mrówkami, walczącymi z grawitacją. Jak widać, nie zawsze fotografiami da się dobrze oddać wycieczkowe trudności.
Ze Skrajnego Granatu nad Czarny Staw Gąsienicowy
Miejsce to wyznacza również moment, w którym z Orlą Percią należy się pożegnać. To tutaj właśnie należy porzucić oznaczenia czerwone i wybrać te żółte. Szlak prowadzić będzie już bezpośrednio w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Górny jego fragment jest dosyć stromy, ale wszechobecne widoki pozwalają zapomnieć o trudach zejścia.
W oddali połyskuje tafla stawu, a wzrok „kradnie” Żółta Turnia i ciekawy Wierch pod Fajki. Warto jednak raz na jakiś czas rzucić okiem na to, co pod stopami, bo solidny, ułożony z wielkich głazów chodnik, ustępuje niekiedy miejsca sypkiemu i niestabilnemu podłożu. To w zasadzie jedyne trudności w czasie pierwszej godziny zejścia.
W drodze nad Czarny Staw Gąsienicowy pojawi się jednak w drugiej części szlaku krótki odcinek ubezpieczony łańcuchem. Przeszkoda nie jest trudna, a żelastwo wisi tam raczej dlatego, że w warunkach niepogody trawers po wilgotnych płytach może stanowić pewne ryzyko. Tutaj też kończą się emocje związane z tatrzańskimi trudnościami, a wycieczkę dominuje proza wędrówkowego życia. Kolejne minuty doprowadzają w kierunku Czarnego Stawu Gąsienicowego, a ostatecznie na Halę Gąsienicową. Po takiej górskiej przygodzie warto jeszcze wstąpić do schroniska PTTK Murowaniec. Do przejścia pozostanie bowiem już tylko odcinek, prowadzący na parking.
*pomidorowa rządzi
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z nowymi wpisami
Dzień dobry , Mateuszu . Dziękuję za wspaniałe filmy ze szlaków zachęcające do wędrówek po górach. Twoje nagrania są naprawdę profesjonalne pod każdym względem . Nawet przepaście tatrzańskie pokazujesz tak realnie,że czuję się ,jakbym tam była razem z Tobą . Dużo korzystam z Twoich fachowych porad i polecam nagrania moim znajomym – fanom górskich wędrówek . Jestem wielbicielką górskich szczytów i wszystkich miłośników spędzania wolnego czasu na szlakach . Oby wszystkich , a szczególnie Ciebie , nie opuszczała kondycja , dopisywało zdrowie i nie brakowało sił do jeszcze wielu wędrówek po naszych wspaniałych górach. Z górskimi pozdrowieniami – Wiesia Mazur-Kuczok