Skip to main content
O mnie

Przygoda, fotografia, film

Mateusz Stawarz

Uwielbiam zwiedzać, zwłaszcza jeśli to zwiedzanie związane jest z machaniem nogami. Górskie wędrówki pokochałem tuż po studiach i już wtedy wiedziałem, że chcę być na szlaku tak często, jak to tylko możliwe.

W 2015 roku założyłem tego bloga – Zieloni w podróży. Chwile później swoimi przygodami postanowiłem dzielić się również w formie filmów.

Dlaczego akurat „zieloni”? To w zasadzie proste. Kiedy lata temu rozpoczynałem swoją turystyczną przygodę z kolegą, o wędrówkach nie mieliśmy zielonego pojęcia.

Zieloni w podróży

Na początku nie było nic

To ja, ten śmieszny głos w twojej głowie, który właśnie wypowiada widoczne tutaj słowa: CHRZĄSZCZ BRZMI W TRZCINIE
Śmiesznie, co?

To był październikowy, pogodny dzień roku 2014. Moja pierwsza, świadoma wycieczka w góry. Jesienne Bieszczady dosłownie mnie oczarowały. Po powrocie bolało mnie wszystko, a zwłaszcza mięśnie, których istnienia u siebie nie podejrzewałem. Jednocześnie zacząłem rozumieć, dlaczego wędrówki mogą być tak satysfakcjonujące.

Chwilę wcześniej skończyłem studia, zacząłem pracę za biurkiem i mój wolny zazwyczaj duch poczuł, że…

… jakieś to wszystko takie, nie wiem.

Najpierw tu, potem tam, potem jeszcze tam

Góry lekiem na wszelkie zło

Wędrówki szybko stały się ważną częścią mojego życia. Ot, pakujesz plecak i… idziesz. Co prawda o turystyce nie miałem wtedy „zielonego” pojęcia, ale postanowiłem szybko nadrobić zaległości.

Odwiedzałem więc pasma bliższe, dalsze, te niskie, ale też wyższe. W 2015 roku stwierdziłem, że chciałbym utrwalać te wspomnienia.

Pierwsze krótkie wpisy i galerie miały być małym pamiętnikiem. Szybko się jednak okazało, że ktoś to chce czytać.

Czy może być za późno, by po raz pierwszy pojechać w góry?

Ciężko ruszyć w podróż nie robiąc tego wcześniej, ale postawienie pierwszego kroku pozwala nabrać rozpędu. Podróż w zasadzie to duże słowo. Zaczynałem przecież od krótkich wycieczek po Polsce, której prawie wcale nie znałem. Ucieczka w góry pozwalała zasmakować wolności, jakkolwiek by ją definiować.

Krótkie, nieśmiałe wypady przerodziły się w pasję, której efekty zadziwiają mnie do dzisiaj. Nie sądziłem bowiem na początku, że ta krótka wycieczka w Bieszczady, pozwoli mi następnie odwiedzić większość pasm górskich w Polsce, przejść liczący 500 km długodystansowy szlak, zdobyć pięciotysięcznik, zostać prelegentem w czasie podróżniczych spotkań, udzielać wywiadów w radiu, odnotować blisko 3 mln odwiedzin na blogu, czy wreszcie napisać świetnie przyjętą książkę. Tak, dla „zielonych”.

Mam nadzieję, że znajdziesz na blogu coś dla siebie. Pozdrawiam, Mateusz!

×