Szlak przez Czerwone Wierchy to obowiązkowy punkt wizyty w Tatrach
Wędrówka przez Czerwone Wierchy to bez wątpienia tatrzański klasyk. Dziwić się temu nie sposób, bo przyjemność płynącą z marszu przez cztery, widokowe dwutysięczniki, przyrównać można jedynie do piątkowego, letniego wieczoru, rozpoczynającego dwutygodniowy urlop. I to wtedy, jeśli będę wyjątkowo łaskawym dla tego drugiego. Masyw tworzą wybitne wierzchołki Kopy Kondrackiej, Małołączniaka, Krzesanicy i Ciemniaka. Niby wszystkie podobne, w praktyce jednak każdy z nich ma do zaoferowania coś ciekawego. Spacer granią należy do szalenie widokowych, a przy tym pozbawiony jest trudności technicznych.
Krótkie informacje praktyczne
Szlak biegnie w Tatrzańskim Parku Narodowym
Wstęp do parku jest płatny
Wybierając szlak przez Dolinę Kondratową, lub Kościeliską, po drodze miniesz schronisko
Na szlaku brak trudności technicznych
Wycieczka całodniowa, wymaga nieco kondycji
Opisany wariant to: 16 km, 1460 m przewyższenia, czas: 8:40 h
Czy mogę pisać do Ciebie maile?
To bardziej wiadomości od górskiego znajomego. Poinformuję Cię o nowych wpisach i filmach, żeby nie zdarzyło Ci się niczego przegapić.
W skrócie mówiąc, nie spotkasz tam żadnych drabinek, łańcuchów, czy klamer, a ścieżka przez cały czas trwania wędrówki jest szeroka i oczywista. Oczywista w warunkach dobrej pogody, rzecz jasna. Przy mgle, zwłaszcza zimą, nietrudno tu o zgubienie drogi, o czym przeczytać można, chociażby w kronikach TOPR. Jak zwykle warto więc uważać, żeby bohaterem takiego wpisu przez nieuwagę nie zostać.
Jaki szlak na Czerwone Wierchy wybrać?
Trzeba też pamiętać, że chociaż trasa nie wymaga gibkości gimnastyka artystycznego na dopingu, to pojemne płuca i wytrzymałe łydki z pewnością się przydadzą. Wędrówka przez Czerwone Wierchy to całodzienna wyrypa, która zwłaszcza w czasie upału może błyskawicznie wysysać siły. Zresztą jakoś na tę widokową grań trzeba się dostać, a marsz przez tatrzańskie doliny potrafi się ciągnąć. Sposobów, by tego dokonać, jest kilka, a każdy z nich może się pochwalić innym zestawem zalet i wad. Oto krótki przegląd wariantów dojściowych na Czerwone Wierchy.
Przez Dolinę Kondratową z Kuźnic
Kuźnice to swoista brama ku ciekawym, tatrzańskim wycieczkom. Tutaj także możesz rozpocząć swoją wędrówkę na Czerwone Wierchy. Kieruj się początkowo w stronę Doliny Kondratowej, pilnując oznaczeń koloru niebieskiego. Szlak nie stanowi na tym etapie trudności, a przerwę w podziwianiu drzew zapewni po drodze Polana Kalatówki. Charakter wycieczki zmienia się natomiast kawałek dalej, na Hali Kondratowej. Znajdziesz tam schronisko (jak już je „wyremontują”), które możesz odwiedzić, gdyby na tym etapie wycieczki dopadł cię głód.
Dalsza droga nie pozwala na filozoficzne rozterki. Ot, trzeba cisnąć zielonym teraz szlakiem na Przełęcz pod Kopą Kondracką. Będzie pod górę, w końcu to Tatry, ale widoki szybko zaczną wynagradzać ten trud. Liczne zakosy doprowadzą cię w końcu na przełęcz, skąd na szczyt Kopy Kondrackiej pozostanie 15 minut marszu. Tutaj zaczyna się wspólna dla wszystkich wariantów część przez Czerwone Wierchy.
Przez Dolinę Małej Łąki z Gronika
Szlak przez Dolinę Małej Łąki to chyba mój ulubiony sposób wejścia na Kopę Kondracką, a co za tym idzie, rozpoczęcia wycieczki przez Czerwone Wierchy. Ścieżka zaczyna się w Groniku i początkowo… jest po prostu ścieżką przez las. Marsz wzdłuż szumiącego potoku nie sprawia kłopotów, a pierwsze, bardzo ciekawe widoki można pooglądać z okazałej Wielkiej Polany Małołąckiej. Kilkanaście minut później sielanka się kończy, bo jak mawiają instagramowi poeci naszych czasów: „Kto chce wejść na górę, ten musi iść pod górę.”
Trochę potu trzeba więc wylać, zwłaszcza w okazałym żlebie. Bywa tam ślisko i krucho, więc uważnie stawiaj kroki. Widoków jednak tam nie brakuje i ścieżka doprowadza po trzech godzinach od startu na Kondracką Przełęcz. Tutaj można przyjrzeć się Giewontowi, a następnie ruszyć w kierunku Kopy Kondrackiej – to kolejne 50 minut dreptania pod górę. Dreptania jednak bardzo widokowego.
Z Kir czerwonym szlakiem na Ciemniak
Czerwony szlak z Kir to dla odmiany wariant, za którym nie przepadam. Zdecydowanie wolę nim schodzić, niż mozolnie piąć się do góry. Słowa takie jak „trud”, „znój”, a nawet i całe zdania, jak: „Po co mi to było?!” będą tam na porządku dziennym. Nie zdradza tego początek trasy, bo ta rozpoczyna się w Dolinie Kościeliskiej. Malownicza Wyżnia Kira Miętusia ze swoimi widokami i stadkami owiec, naprawdę potrafi uśpić czujność.
Chwilę za nią należy jednak porzucić zielone oznaczenia i wejść na czerwoną ścieżkę mozołu. Bite cztery godziny jednostajnego podejścia w stronę Ciemniaka, a po drodze ponad 1100 metrów do zrobienia w pionie. Powyżej granicy lasu jest na czym zawiesić oko, a zmordowanie tego podejścia oznacza, że przed tobą pozostanie już tylko leniwe maszerowanie przez Czerwone Wierchy.
Przez Dolinę Kościeliską i Dolinę Tomanową
Ciekawy, malowniczy, ale najdłuższy sposób, by dostać się na Czerwone Wierchy. Szlak również rozpoczyna się w Dolinie Kościeliskiej, którą należy cały czas podążać przed siebie w kierunku schroniska na Hali Ornak. Na tym etapie wycieczki nie sposób mówić o trudnościach, zwłaszcza że sama dolina miewa zachwycające momenty. Dalej jednak, mimo że widokowych uciech nie zabraknie, to trzeba będzie w podejście włożyć sporo wysiłku. Wariant ten jest chyba najrzadziej wybierany przez turystów, więc za schroniskiem na Hali Ornak można zazwyczaj liczyć na sporo ciszy i samotności.
Zielona ścieżka łączy się ostatecznie w okolicach Chudej Przełączki z czerwonym szlakiem, prowadzącym z Kir. Pół godziny później dotrzesz na Ciemniak. Pięć godzin podejścia sprawia, że to najbardziej czasochłonna metoda dotarcia na Czerwone Wierchy. Polecam ją natomiast jako wariant zejściowy, zamiast czerwonego szlaku z Ciemniaka. Będzie dłużej, ale po drodze można wstąpić do schroniska, by wspominając widokową wycieczkę, spałaszować jeszcze coś dobrego przed powrotem na parking.
Z Kasprowego Wierchu przez Suche Czuby Kondrackie
Długi, męczący, ale bardzo widokowy sposób, by dostać się na Czerwone Wierchy. W końcu wycieczka przez dobrych kilka godzin prowadzić będzie po grani głównej Tatr. Jej potencjalną zaletą jest to, że na Kasprowy Wierch można wyjechać kolejką, skracając sobie część wycieczki. W taki sposób unikniesz mozolnego podejścia, lub równie nużącego zejścia. Jeśli chcesz przedreptać całą trasę, zacznij w Kuźnicach i zielonym szlakiem dostań się na Kasprowy Wierch.
Trzy godziny podejścia daje w kość, ale szlak, który prowadzi w stronę Kopy Kondrackiej, należy do wyjątkowo atrakcyjnych. Dotrzesz tam po niecałych dwóch kolejnych godzinach wędrówki, mijając ciekawe otoczenie Suchych Czub Kondrackich. Wariant wycieczki dla osób z dobrą kondycją, chyba że skrócisz ją, wyjeżdżając na Kasprowy kolejką.
Dojazd i parkingi
Niezależnie od tego, który ze sposobów dostania się na Czerwone Wierchy wybierzesz, nie będziesz mieć problemów z dotarciem na start szlaku. W Kirach, u wylotu Doliny Kościeliskiej, znajduje się kilka sporych, płatnych parkingów. W Groniku, tam gdzie rozpoczyna się żółty szlak przez Dolinę Małej Łąki, również bez trudu zostawisz samochód. W tym przypadku parking położony najbliżej wejścia nie jest zbyt duży. W pogodne, wakacyjne weekendy warto być bardzo wcześnie. Na miejscu (stan na 2024 rok) znajduje się parkomat, więc postój opłacić można już skoro świt.
Wybierając wariant przez Dolinę Kondratową, samochód najlepiej zostawić na parkingu przy ulicy Bronisława Czecha, tuż obok ronda Jana Pawła II. Dalej należy wybrać się w stronę Kuźnic, skąd rusza szlak. Dotrzesz tam na piechotę, albo korzystając z kursujących w tamtym kierunku busów. Dzięki komunikacji publicznej nie musisz jednak polegać na własnym samochodzie. Bez trudu zameldujesz się na starcie szlaku w Kirach, czy Groniku. Dzięki temu wycieczkę możesz rozpocząć np. w Kuźnicach, a po przejściu Czerwonych Wierchów, zakończyć ją w Dolinie Kościeliskiej. Dzięki kursującym w kierunku Zakopanego busom, bez kłopotu powrócisz do miejsca startu.
Opis szlaku przez Czerwone Wierchy
Jak widać powyżej, sposobów, by dostać się na Czerwone Wierchy, jest kilka. Ich wybór zależeć może od twoich chęci, dostępnego czasu, czy nawet miejsca, w którym nocujesz. W poniższym wpisie przedstawiam natomiast wariant wygodnej pętelki. Trasa wiedzie początkowo przez Dolinę Małej Łąki, następnie przez Czerwone Wierchy, a na koniec z Ciemniaka sprowadza czerwonym szlakiem do Kir.
Szlak rozpoczyna się w Groniku. W okolicy znajdzie się kilka parkingów, natomiast ten w bezpośredniej bliskości ścieżki nie jest zbyt duży. Warto przyjechać wcześnie. Trasa prowadzi następnie wzdłuż żółtych oznaczeń i sprawnie, bez trudności wyprowadza na Wielką Polanę Małołącką. Etap ten powinien zająć mniej więcej 50 minut.
W drodze na Kondracką Przełęcz
Polana jest piękna i rozległa, a okoliczne ławki ułatwią ci jej podziwianie. W oddali widać ściany Giewontu, ale przede wszystkim Wielką Turnię Małołącką, której dokładnie można się przyjrzeć nieco później. Kilkanaście kolejnych minut to nietrudny spacer, który doprowadza do lasu. Tam też trzeba zadbać o przyspieszony przepływ tlenu na trasie atmosfera-komórki ciała, bo będzie pod górę. Ścieżka niekiedy wije się po wielkich, śliskich głazach, ale wolna jest od technicznych trudności.
Nieco wymagający może być jedynie etap, prowadzący przez żleb. Bywa tam sypko i mało przyczepnie, ale wystarczy się rozejrzeć, by o tych kłopotach zapomnieć. Końcowy etap podejścia to wygodny chodnik na Kondracką Przełęcz – pierwszy przystanek w drodze na Czerwone Wierchy. Przystanek nie byle jaki, bo już tutaj można poczuć przedsmak widokowych uciech. Doskonale widać stąd podejście na Giewont, który wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Na wschodzie ujrzeć można Dolinę Kondratową, której dnem wije się szlak prowadzący na Kopę Kondracką z Kuźnic.
Kopa Kondracka – pierwszy przystanek na Czerwonych Wierchach
Krótki odpoczynek z pewnością się przyda, bo do Kopy Kondrackiej, czyli pierwszego szczytu w masywie Czerwonych Wierchów, pozostaje z tego miejsca jeszcze mniej więcej 50 minut podejścia. Szlak jest jednak wygodny, nie sprawia trudności, no, chyba że chodzi o te kondycyjne. Czekać cię bowiem będzie kolejne 300 metrów w pionie do pokonania. Teren lubi tu również zadrwić z turysty, bo mijane wzniesienia udają niekiedy właściwy szczyt. Tego jednak pomylić nie sposób.
Kopa Kondracka mierzy 2005 m n.p.m., tak więc jest najprawdziwszym dwutysięcznikiem. Jeśli to pierwsza taka zdobycz w czasie twojej turystycznej przygody, to gratulacje! Zerkając na wschód, zobaczysz szlak, który poprzez Suche Czuby Kondrackie prowadzi na Kasprowy Wierch. Ten malowniczy odcinek grani głównej Tatr polecam jako dodatkową wycieczkę.
O tym, co czeka na trasie Kasprowy Wierch – Kopa Kondracka, przeczytasz w podlinkowanym tekście. Mimo że już od Kondrackiej Przełęczy nie brakuje widoków, to właśnie od tego momentu zaczyna się najpiękniejszy fragment wycieczki. Czerwone Wierchy potrafią zachwycić, a robią to między innymi widokami w kierunku Tatr Wysokich, czy Niżnych Tatr daleko na południu.
Przez Małołączniak na Krzesanicę i Ciemniak
Piętrzący się dalej wzdłuż czerwonego szlaku Małołączniak, to kolejny cel na trasie wycieczki przez Czerwone Wierchy. No i jeśli zdarzyło ci się pomyśleć, że teraz to już będzie sielanka z widoczkami, no to… jeszcze nie. Ścieżka z Kopy Kondrackiej początkowo nieco się obniża ku Małołąckiej Przełęczy, a następnie krótkim, ale jednak męczącym podejściem prowadzi ku kolejnym zdobyczom.
Małołączniak to chyba mój ulubiony szczyt w masywie Czerwonych Wierchów. Jego rozległy, spłaszczony wierzchołek zapewnia doskonałą panoramę we wszystkich kierunkach. Pooglądać można nie tylko strzeliste szczyty Tatr Wysokich, jak Krywań, Świnica, Rysy czy Koprowy Wierch, żeby wymienić tylko te, które najbardziej się wyróżniają. Kopa Kondracka z tej perspektywy jakby maleje, Giewont nabiera nowego wyrazu, a na zachodzie piętrzą się już kolejne cele.
Pięknie widać trasę w stronę Krzesanicy i Ciemniaka, ale też niezliczone, inne wierzchołki w Tatrach Zachodnich. Na szeroko pojętej północy natomiast, wznoszą się beskidzkie grzbiety, którym przewodzi jak zwykle niezawodna i dumna Babia Góra. Jej sylwetki pomylić się nie da. Czerwone Wierchy w czasie kolejnych minut niespieszne prezentować będą swoje uroki, wśród których są i te nieco mniej oczywiste.
Szeroki trakt znów zawija w dół, by poprzez Litworową Przełęcz wyprowadzić cię na Krzesanicę. Tutaj też nieco zmienia się otoczenie, bo wystarczy lekko skręcić głowę w prawo, by zobaczyć strome ściany pionowo opadające w kierunku Doliny Mułowej. Potężne urwiska robią nie tylko wrażenie, ale niejednemu potrafią zakręcić w głowie. Szczególnie w czasie niepogody i kiepskiej widoczności warto trzymać się utartej ścieżki.
Północna, okazała ściana Krzesanicy to z pewnością jednak niejedyna rzecz, która przykuję twoją uwagę. Na tym, konkretnym wierzchołku Czerwonych Wierchów, znajdziesz niezliczone wręcz kamienne kopczyki, a w okresie wczesnego lata pięknie kwitnące kwiaty – pełniki alpejskie. Krzesanica to również najwyższy szczyt Czerwonych Wierchów i w toku tej całej orogenezy alpejskiej, uciułała tych metrów 2122 n.p.m.
Dlaczego akurat Czerwone Wierchy? Pochodzenie tej nazwy związane jest ściśle z rośliną, która porasta zbocza masywu. To sit skucina, której murawy przybierają już późnym latem rdzawy kolor.
Maszerując przez Czerwone Wierchy ze wschodu na zachód, Ciemniak jest ostatnim, wybitnym szczytem na trasie wędrówki. To tutaj najlepiej oddać się podziwianiu rozległej panoramy Tatr Zachodnich, zwłaszcza że przed tobą już tylko wizja zejścia. Warto dać więc odpocząć kolanom, bo Dolina Kościeliska, do której będziesz zmierzać, znajduje się bagatela kilometr niżej.
Powrót do Doliny Kościeliskiej
By zakończyć wędrówkę i pożegnać Czerwone Wierchy, należy na Ciemniaku pilnować czerwonych oznaczeń. Ścieżka nie sprawia trudności i przez dobrych kilkadziesiąt minut prowadzi ponad granicą lasu. Warto w tym miejscu rzucić okiem w kierunku pokonanej wcześniej trasy. W okolicach Chudej Przełączki życie postawi przed tobą dosyć ciekawy wybór. Jeżeli gór masz już chwilowo dość, a stopy błagają cię o litość, to czerwonym szlakiem kieruj się wprost do Kir. Jeśli jednak zwiedzania ci mało, to właśnie tutaj wybierz szlak zielony, który przez Dolinę Tomanową sprowadzi cię w okolicę schroniska na Hali Ornak.
Czerwony szlak, mimo że mozolny i poniżej lasu nużący, to jednak szybko pozwala wytracić wysokość. Ścieżka jest oczywista, a nieliczne prześwity pozwalają niekiedy oderwać wzrok od sunących po podłożu butów. I chociaż ten opis jest krótki, więc mogłoby się wydawać, że to takie „Hop i już”, to zejście z Ciemniaka do Doliny Kościeliskiej zajmie ci mniej więcej trzy godziny. No i może malownicze otoczenie oraz dźwięk owczych dzwoneczków pozwolą ci się po tym zejściu nieco rozchmurzyć. Wyżnia Kira Miętusia bowiem to pełne uroku miejsce, gdzie warto tak po prostu zatrzymać się na jakąś krótką przerwę.
W taki mniej więcej sposób kończy się wycieczka przez Czerwone Wierchy. Ostatni etap to spacer w kierunku Kir, a następnie domknięcie pętelki. Jak ponownie znaleźć się w Groniku? Wystarczy złapać u wylotu doliny busa, który cię tam podrzuci. Jeśli jednak lubisz dreptać po górach, to w Kirach wybierz czarne oznaczenia Drogi pod Reglami. Do Gronika dotrzesz w przeciągu 50 minut.
Wycieczka przez Czerwone Wierchy, mimo że wymagająca kondycyjnie, jest doskonałym pomysłem na całodzienną wędrówkę. Kierunek marszu możesz oczywiście odwrócić, a na samą grań dostaniesz się także przez np. Dolinę Kondratową, gdyby to ten wariant bardziej ci się podobał. Ciekawym pomysłem na zwiedzanie może być także rozpoczęcie wędrówki na Kasprowym Wierchu. To oczywiście wydłuża znacząco czas, jaki należy na wypad przeznaczyć, chyba że na szczyt dostaniesz się kolejką. Celowo pominąłem natomiast w tym wpisie trasę, która prowadzi przez Kobylarzowy Żleb na Małołączniak. Uznałem, że skoro tym wariantem wchodzi się na Czerwone Wierchy niejako w połowie, to taką wycieczkę można potraktować jako coś dodatkowego.
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z nowymi wpisami