Skip to main content

W końcu zebrałem się w sobie i ruszyłem w Beskidy na wschód słońca

Po ostatniej, nieudanej próbie, kiedy to kołdra okazała się zbyt ciężka, tym razem postanowiłem oszukać organizm i… w ogóle nie położyłem się spać. Dawno nie byłem już na jakimś górskim wschodzie słońca i szczerze stęskniłem się nie tylko za widokami, ale też tym fantastycznym klimatem o świcie. Kłopot tkwił jednak w tym, że chyba stary się robię. Albo leniwy. No albo jedno i drugie i coraz trudniej wyrwać mi się objęć Morfeusza. Żeby cała ta akcja miała więc powodzenie, wybrałem na cel nieodległy Beskid Niski, a konkretnie urokliwy i łatwo dostępny szczyt o nazwie Przymiarki.

Można tam nawet podjechać samochodem, parkując praktycznie pod samym wierzchołkiem, ale uznałem, że skoro już zarywać noc, to warto spacerem dotrzeć na miejsce. Rześkie, wiosenne powietrze pozwala się nieco rozbudzić. Na start wybrałem więc Iwonicz – Zdrój i wzdłuż zielonych oznaczeń ruszyłem do góry. Szlak nie jest ani długi, ani męczący i spacerowe nawet tempo pozwala osiągnąć cel po mniej więcej godzinie marszu. No a tam, już klasycznie zastanawiałem się, co przyniesie poranek. Czy światło pozwoli zrobić jakieś ciekawe zdjęcia? Jak będzie zmieniał się krajobraz w czasie wschodu słońca? Czy warto było wyrwać się z łóżka o tak brutalnie wczesnej porze?

Polecam takie miejsca, a jeszcze bardziej zachęcam, żeby niekiedy spróbować powalczyć z ciężarem kołdry. Warunki o świcie sprawiają, że krajobraz wygląda zupełnie inaczej, niż na przykład w południe. Sami zobaczcie to na filmie.

Przymiarki o wschodzie słońca

 

 

 

Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z nowymi wpisami

 

Pochłonęły Cię górskie wędrówki?

Sprawdź mój wyjątkowy przewodnik górski

Przydatne? Dzięki za napiwek!

Postaw kawę

Dołącz do Patronów

Wspieraj na Patronite

 

Mateusz Stawarz

Miłośnik machania nogami i kawy we wszystkich postaciach.W 2015 roku założyłem tego bloga – Zieloni w podróży. Chwile później swoimi przygodami postanowiłem dzielić się również w formie filmów.Dlaczego akurat „Zieloni w podróży”? To proste. Kiedy lata temu rozpoczynałem swoją turystyczną przygodę z kolegą, o wędrówkach nie mieliśmy zielonego pojęcia.

Zostaw komentarz

×