W końcu zebrałem się w sobie i ruszyłem w Beskidy na wschód słońca
Po ostatniej, nieudanej próbie, kiedy to kołdra okazała się zbyt ciężka, tym razem postanowiłem oszukać organizm i… w ogóle nie położyłem się spać. Dawno nie byłem już na jakimś górskim wschodzie słońca i szczerze stęskniłem się nie tylko za widokami, ale też tym fantastycznym klimatem o świcie. Kłopot tkwił jednak w tym, że chyba stary się robię. Albo leniwy. No albo jedno i drugie i coraz trudniej wyrwać mi się objęć Morfeusza. Żeby cała ta akcja miała więc powodzenie, wybrałem na cel nieodległy Beskid Niski, a konkretnie urokliwy i łatwo dostępny szczyt o nazwie Przymiarki.
Można tam nawet podjechać samochodem, parkując praktycznie pod samym wierzchołkiem, ale uznałem, że skoro już zarywać noc, to warto spacerem dotrzeć na miejsce. Rześkie, wiosenne powietrze pozwala się nieco rozbudzić. Na start wybrałem więc Iwonicz – Zdrój i wzdłuż zielonych oznaczeń ruszyłem do góry. Szlak nie jest ani długi, ani męczący i spacerowe nawet tempo pozwala osiągnąć cel po mniej więcej godzinie marszu. No a tam, już klasycznie zastanawiałem się, co przyniesie poranek. Czy światło pozwoli zrobić jakieś ciekawe zdjęcia? Jak będzie zmieniał się krajobraz w czasie wschodu słońca? Czy warto było wyrwać się z łóżka o tak brutalnie wczesnej porze?
Polecam takie miejsca, a jeszcze bardziej zachęcam, żeby niekiedy spróbować powalczyć z ciężarem kołdry. Warunki o świcie sprawiają, że krajobraz wygląda zupełnie inaczej, niż na przykład w południe. Sami zobaczcie to na filmie.
Przymiarki o wschodzie słońca
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z nowymi wpisami
Przydatne? Dzięki za napiwek!
Postaw kawęDołącz do Patronów
Wspieraj na Patronite