Beskid Niski to wyjątkowe miejsce. Oto moje ulubione pomysły na wycieczkę.
Wyobraźcie sobie wysokie szczyty, głębokie doliny, strzeliste turnie i kilkusetmetrowe urwiska. Gotowe? To Beskid Niski… wygląda zupełnie inaczej.
Kiedy rozmawiam ze swoimi znajomymi, wszystkimi trzema, z różnych miejsc Polski, to często mi mówią, że jestem szczęściarzem, bo tak blisko mam w góry. I racja, bo ze względu na fakt, że mieszkam na Podkarpaciu, to Bieszczady, a zwłaszcza Beskid Niski mam na wyciągniecie ręki. To właśnie to drugie pasmo wybieram na krótkie wypady i spacery, kiedy spontanicznie najdzie mnie ochota, żeby zobaczyć coś ładnego.
Beskid Niski, to może nie jest nazwa, która jakoś mocno rozpalałaby wyobraźnię i Beskid „GIGANTYCZNY”, pewnie mocniej przyciągałby turystów. Próżno tam szukać tych wszystkich wysokich szczytów czy strzelistych turni, a nasze selfie zrobione na szczycie raczej nie zrobi furory w internecie. Zwłaszcza że pewnie i tak będzie to szczyt porośnięty lasem.
Widokowe polany w Beskidzie Niskim
Dlaczego Beskid Niski?
Nie spotkamy za to w Beskidzie Niskim kolejek na żaden szczyt. Nie będziemy musieli się przeciskać na wąskiej ścieżce, mijając się z ludźmi. Raczej nie dostaniemy też kijkiem trekkingowym pod żebro, bo ktoś przed nami postanowił się gwałtownie obrócić. Czasami może się nawet zdarzyć, że w czasie całodziennej wędrówki przez mniej popularne szlaki, spotkamy jedną, bądź dwie osoby. No może trzy, jeśli będzie ładna pogoda. Jeśli ktoś jest introwertykiem-samotnikiem, to na pewno już samo to zainteresuje go tym pasmem. W końcu według wielu osób to najbardziej dzikie góry w kraju.
Beskid Niski jest naprawdę rozległym pasmem, pełnym pięknych atrakcji, a w dodatku jego historia nadawałaby się na kilka, bardzo długich artykułów. W końcu to najdłuższe pasmo górskie w Polsce i najrozleglejszy fragment całych Karpat. Z tego też powodu postaram się ograniczyć w poniższym tekście do górskich miejsc i atrakcji, które po prostu lubię i wydają mi się ciekawe. Niektóre będą zapewne bardziej znane, ale do innych nie prowadzą nawet oficjalne szlaki, a raczej lokalne ścieżki i dróżki.
Cisza na szlakach
Lackowa
Beskid Niski jest tak Niski, że tylko jeden szczyt w całym pasmie przekracza 1000 m n.p.m. i jest to znajdujący się już po stronie słowackiej Busov (1002 m n.p.m.). Po naszej stronie natomiast palmę pierwszeństwa dumnie dzierży Góra… Policyjna, bo tak żartobliwie określa się niekiedy Lackową. Dlaczego? Mierzy 997 metrów wysokości. No suchar, ale musiałem.
Być może wiele osób słyszało o takim projekcie jak Korona Gór Polski, no i Lackowa, jako najwyższy szczyt po naszej stronie Beskidu Niskiego, dumnie zalicza się do tego grona. To sprawia, że jest dosyć popularnym celem wycieczek. Tam też często okazuje się, ze ten Beskid Niski, to może i jest niski, ale raczej charakterny. Lubię to zdanie szczególnie jako człowiek nieprzesadnie wysoki.
Pewnym kultowym już statusem cieszy się podejście na Lackową od strony miejscowości Izby, przez przełęcz Beskid. Szczyt jest niestety, jeśli ktoś lubi widoki, albo na szczęście, jeśli ktoś woli spacery po lesie, porośnięty drzewami. Widoków raczej brakuje, ale mimo tego fragment podejścia dorobił się nawet swojej własnej, nieoficjalnej, ale używanej przez turystów nazwy. Co to za nazwa?
Drzewo twoim przyjacielem
Ściana Płaczu! Przyznajcie, że nie brzmi to specjalnie sielankowo i strach tam kogoś zapraszać na wycieczkę. Łydki i płuca dosyć często domagają się tam przerwy, a niekiedy najskuteczniejszym sposobem radzenia sobie z podejściem jest… pospolity spacer od drzewa do drzewa. W okresach deszczowej pogody, kiedy jest ślisko i błotniście, przejście Ścianą Płaczu jest naprawdę pewnym wyzwaniem. Nie dziwne więc, że na różnych forach można spotkać wpisy poświęcone temu właśnie miejscu.
Na szczycie Lackowej
Żydowskie, Ciechania i Wysokie
Pisząc o tym pasmie, nie sposób pominąć jednego z 23 parków narodowych na terenie Polski, czyli Magurskiego Parku Narodowego. W końcu parki narodowe to takie obszary, które w założeniu szczególnie powinny chronić przyrodę. Wspomniany park rozpoczął działalność w 1995 roku, a swoim zasięgiem obejmuje górne dorzecze Wisłoki oraz pasmo Magury Wątkowskiej. No i jest w pewien sposób unikatowy, bo chroni obszar przejściowy między Karpatami Wschodnimi – tam, gdzie np. Bieszczady, a Zachodnimi – tam, gdzie Beskid Sądecki, Gorce i tak dalej.
90% obszaru parku pokrywają drzewa, no i miłośników widokowych panoram pewnie nie nastraja to optymistycznie. Nie jest jednak tak do końca źle, co wam będę za chwile udowadniał. Chciałbym wam przybliżyć taką wycieczkę, która już w ciągu jednego dnia, może wam pokazać, czego po Beskidzie Niskim się spodziewać. To pętelka przez dwie, nieistniejące już, łemkowskie wsie, oraz jeden, bardzo widokowy szczyt. Na początek trzeba wyruszyć z Krempnej trzymając się zielonych oznaczeń.
Na wysokości zaznaczonego punktu, należy odbić ze szlaku na asfaltową drogę, kierując się w stronę Ciechanii. Następnie trzeba maszerować wzdłuż drogi, aż do momentu, w którym ponownie łączy się ze szlakiem. Następnie wzdłuż zielonych oznaczeń kierować się w stronę Wysokiego, a dalej ponownie do Krempnej.
Żydowskie to dawna łemkowska osada, którą jeszcze pod koniec XIX wieku zamieszkiwało blisko 500 osób. Wieś jednak doznała poważnych uszkodzeń. Najpierw w czasie I, a następnie w czasie II wojny światowej. W roku 1947 nieliczni już Łemkowie zostali wysiedleni w ramach akcji Wisła. Trudno to sobie początkowo wyobrazić, ale jedyne ślady historii to w gruncie rzeczy cerkwisko, cmentarz i kilka przydrożnych kapliczek. Tylko tyle zostało po tętniącej niegdyś życiem osadzie. Tuż przy drodze znajdują się tablice z historią tego rejonu, więc jeśli będziecie tamtędy wędrować, to warto się z ich treścią zapoznać.
Żydowskie
Podążając dalej wzdłuż asfaltowej drogi, dotrzeć można w końcu na skraj kolejnej, osnutej legendami doliny. To tutaj tez docenić można te przyrodnicze walory Beskidu Niskiego. Bujna roślinność, falujący krajobraz, a zerkając w dolinę, można sobie wyobrazić, jak kiedyś wyglądało w niej życie. Wyobrazić, bo Ciechania podzieliła los poprzedniej, mijanej wsi. Ze względu na ochronę przyrody wstęp do Ciechanii jest mocno ograniczony i oficjalnie tak po prostu wejść tam nie można. Z informacji na stronie parku wynika jednak, że na wycieczkę przez dolinę można wybrać się w weekendy, biorąc udział w przejściu z pracownikiem Magurskiego Parku Narodowego, albo w ramach grupy z własnym, licencjonowanym przewodnikiem. Oczywiście zachęcam do poznania szczegółów na stronie parku.
Z widokiem na Dolinę Ciechanii
I ta część wycieczki pozwala się zanurzyć w historię tych okolic. Zobaczyć burzliwe losy tego regionu.
Druga część wędrówki natomiast, pozwala poznać Beskid Niski od tej drugiej strony – przyrodniczej i krajobrazowej. Wystarczy kierować się dalej szeroką drogą, by po jakimś czasie, na wysokości góry Czumak, odbić w stronę niepozornego, na pierwszy rzut oka szczytu. Wysokie, wcale nie jest takie znowu Wysokie, ale to pagór niezwykle urokliwy. Tamtejsze łąki są okresowo koszone, a szczyt dzięki temu nie zarasta i oferuje piękne, bardzo sielskie widoki.
Wysokie i panorama widokowa
Ławki, pozwalają odetchnąć, a zamontowane nieopodal tablice z podpisanymi panoramami, umożliwiają poznanie otoczenia. No i jeżeli będziecie mieć szczęście, to zobaczycie coś wyjątkowego – Tatry! Nie każdy może jeszcze wie, a to fajna ciekawostka, że z niektórych miejsc w Beskidzie Niskim widać właśnie najwyższe pasmo Karpat. W tym przypadku dystans to około 100 km w linii prostej, a to jeszcze oczywiście nie rekord. No i dodatkowym plusem takiej wycieczki jest to, że z Wysokiego można wygodną i oczywistą drogą wrócić już bezpośrednio do miejsca startu, czyli do Krempnej.
Wydaje mi się, że w czasie takiej wycieczki, można całkiem nieźle poczuć ducha Beskidu Niskiego. Początkowy jej fragment przybliża burzliwą i tragiczną historię tych stron, skłania do refleksji, ale jej dalsza pozwala zachwycić się tamtejszymi krajobrazami. Myślę, ze to całkiem dobry pomysł, by rozpocząć poznawanie Beskidu Niskiego.
Ferdel
Powszechna opinia o Beskidzie Niskim jest taka, że to góry głównie pokryte lasami. Kto tak twierdzi ten… ma oczywiście rację. Tak, większość szlaków prowadzi wśród drzew w dużej mierze liściastych, co akurat sprawia, że przepięknie prezentują się na przykład jesienią. Szczerze polecam. Istnieją jednak niezawodne sposoby, żeby zobaczyć coś więcej.
Ferdel to szczyt, który wznosi się gdzieś na północnych krańcach Beskidu Niskiego, jest całkowicie zalesiony i mierzy mało imponujące 648 m n.p.m. Po co tam iść, pomyślicie, skoro nawet w bliskiej okolicy dałoby się znaleźć bardziej atrakcyjne miejsca? Otóż sporo zmieniło się, gdy na szczycie stanęła wieża widokowa. Taka budowla, jak wiadomo, znacząco zwiększa szansę na zobaczenie czegoś innego, niż drzewa.
Na szczyt można dostać się np. z Folusza, oddalonego od Jasła o raptem 20 min jazdy. I to jest pewnie ten trochę dłuższy wariant wycieczki, ale będąc w okolicy, śmiało można udać się tez na spacer ścieżką przyrodnicza, odwiedzając jeszcze Diabli Kamień, czy Wodospad Magurski. Krótsze warianty to szlaki z miejscowości Rozdziele bądź Wapienne.
Wieża widokowa pod szczytem Ferdla
A co widać z tej wieży widokowej? Zaskakująco sporo drzew, bo w mojej opinii, dziele z tą wieżą jedną, wspólną cechę. Mogłaby być odrobinę wyższa. Przy dobrej pogodzie natomiast da się z tamtejszego tarasu widokowego wypatrzeć odlegle o blisko 100 km Tatry. Mnie się jeszcze nie udało, ale zachęcam do wypatrywania.
Cergowa
Skoro już mowa o wieżach widokowych, które mogłyby być nieco wyższe, to przenieśmy się w okolice Dukli. Tam też można dojechać z Jasła w mniej więcej pół godziny. To tam wznosi się jedna z chyba najbardziej rozpoznawalnych gór w tej części Beskidu Niskiego, czyli Cergowa. Nawet jeżdżąc po tamtejszych stronach, łatwo rozpoznać na horyzoncie jej trójwierzchołkową, garbatą sylwetkę.
Spacer można rozpocząć w Dukli i wtedy będziecie potrzebować mniej więcej dwóch godzin, żeby dotrzeć na szczyt. Na wędrówkę można wyruszyć również z Lubatowej, tyle że wtedy będziecie potrzebowali… też dwóch godzin. Tak więc jeśli chodzi o czas, to jest podobnie. Ruszając od strony Dukli, można natomiast odwiedzić po drodze Złotą Studzienkę wraz z kapliczką – miejscem kultu św. Jana z Dukli. Komu jednak spodobał się ten fragment o Ścianie Płaczu na Lackowej, temu polecam wybrać się od strony Lubatowej właśnie.
Zimowy las, to mój ulubiony las
Nie będzie aż tak długo i stromo, ale w drodze na Cergową jest jeden fragment, na którym można sprawdzić swoje łydki. Niestety zdjęcia często nie oddają rzeczywistego nachylenia terenu, ale uwierzcie mi, że bywa niekiedy… śmiesznie.
No i jest jeszcze szlak z Zawadki Rymanowskiej, najkrótszy i całkiem przyjemny, bo na szczyt wyprowadza w ciągu 1:30 h. Możecie przebierać w powyższych wariantach i wybrać ten, który uznacie za najbardziej odpowiedni.
Cergowa w pełnej krasie
W nagrodę za trud podejścia można obejrzeć natomiast naprawdę fajne panoramy. I tutaj uwaga, bo kiedy byłem pierwszy raz, niektóre kierunki przysłaniały korony drzew. Wieżę jednak zmodernizowano i ostatni taras widokowy znajduje się obecnie cztery metry wyżej. Tak więc można spodziewać się naprawdę ciekawych widoków i… większej liczby innych miłośników aktywnej rekreacji. Akurat na Cergowej bywa nieco tłoczniej, niż w innych miejscach Beskidu Niskiego. No i ze szczytu też przy dobrej pogodzie da się wypatrzeć Tatry.
Widoki ze szczytu
Grzywacka Góra
Mam wrażenie, że kolejna propozycja i ciekawe miejsce na spacer może być albo bardzo oczywista, albo bardzo nieoczywista. To bardzo widokowe miejsce, na które wyjątkowo łatwo się dostać.
Grzywacka Góra to kolejne miejsce, w które z okolic Jasła jest całkiem blisko. I sam pamiętam, kiedy zaczynałem w ogóle wędrować po górach, to robiłem sobie taką listę atrakcji, na wypadek, gdyby w sobotę rano zaskoczyła mnie ładna pogoda i brak obowiązków. W założeniu miały być to miejsca, w które mogę sprawnie dojechać, trochę pospacerować i wrócić.
No i Grzywacka Góra świetnie nadaje się na spacery zarówno dla tych, którzy prowadzą aktywny tryb życia, jak i tych, którzy sport znają raczej z telewizji. Marzył się wam kiedyś wschód albo zachód słońca w górach z ładnym widokiem, ale baliście się, że trzeba będzie schodzić po zmroku, napadnie was jakiś leśny stwór, albo potknięcie się o korzeń, wybijecie jedynkę, a wesele już za tydzień?
O zachodzie
No to Grzywacka Góra jest idealna. Trasa z miejscowości Kąty prowadzi wzdłuż tamtejszej drogi krzyżowej i zajmuje kilkadziesiąt minut raczej nietrudnego spaceru. To, co jest atrakcją samą w sobie, to specyficzna wieża widokowa. Specyficzna, bo chociaż Grzywacką Górę dzieli od morza kilkaset kilometrów, to w czasie wietrznej pogody cała konstrukcja buja nie gorzej niż statek. Ja na razie nie wybieram się tam ponownie, bo tamtejsi mieszkańcy pewnie już kojarzą mój okrzyk przerażenia, ale was zachęcam. Kto natomiast lubi wędrować, temu polecam wybrać się na wycieczkę z Nowego Żmigrodu. Wariant trochę dłuższy, ale pozwalający nieco pełniej wykorzystać dzień.
Wieża na Grzywackiej Górze
Przymiarki
Wspominałem wcześniej, że Beskid Niski to głównie lasy, ale jak na złość pokazuje wam te wszystkie, widokowe miejsca. I dalej będę złośliwy, bo teraz podzielę się z wami taką perełką z tej mojej wcześniejszej listy ładnych miejsc, na wypadek gdyby była ładna sobota, a ja nie miałbym planów na nic innego.
Nazwa tego miejsca to Przymiarki. W teorii zupełnie niepozorna góra, a przeglądając mapy, można jej nawet nie zauważyć. W rzeczywistości jednak jest tam tak ładnie i tak łatwo wejść, bo już w ciągu godziny, że czasami mam wrażenie, że to trochę oszukiwanie. Że do takich miejsc powinno się docierać po godzinach wysiłku, w blasku chwały i z dumnym śpiewem na ustach. Na całe szczęście jest inaczej.
Żeby się tam dostać, trzeba wyruszyć do jednej z dwóch miejscowości. Wycieczkę można bowiem zacząć w Rymanowie-Zdroju, albo Iwoniczu-Zdroju. Można też podjechać praktycznie pod sam wierzchołek, ale skupmy się na spacerowaniu. To jest też dobry moment, żeby trochę wspomnieć o miejscowościach uzdrowiskowych na terenie Beskidu Niskiego, bo są ich cztery. To Wysowa-Zdrój, Wapienne, które status miejscowości uzdrowiskowej uzyskało stosunkowo niedawno, no i wspomniane wcześniej Iwonicz i Rymanów-Zdrój. Zgodnie z nową regionalizacją dotyczącą pasm górskich, to już raczej Pogórze Bukowskie, ale… nie będziecie się czepiać, co?
W drodze na Przymiarki
Dlaczego warto się tam wybrać? Cóż, przede wszystkim ze względu na ciekawą, drewnianą architekturę, widoczną zwłaszcza w części zdrojowej. Spacer tamtejszymi alejkami jest całkiem urokliwym przeżyciem. Wracając do Przymiarek, to polecam oczywiście trochę pokręcić się po okolicy, zwłaszcza po tamtejszych dróżkach.
Przymiarki z Iwonicza-Zdroju
Jeśli ktoś ma więcej czasu i wytrwałości, to może sobie zrobić ciekawą, międzyuzdrowiskową wycieczkę. Zacząć z Iwonicza-Zdroju, poprzez widokowe Przymiarki zejść do Rymanowa-Zdroju, tam wstąpić na obiad, napić się kawy, (czy na co tam macie ochotę), no, a potem można wrócić do miejsca startu. Przy okazji stwarza to możliwość poznania tych dwóch miejscowości uzdrowiskowych w Beskidzie Niskimi i obejrzenia tamtejszej, charakterystycznej zabudowy.
Popowa Polana, Przełęcz Szklarska i Bania Szklarska
Na podstawie tych wszystkich atrakcji, o których wam opowiadam, można pewnie wysnuć ciekawą obserwację. Skoro tak dużą część szlaków w Beskidzie Niskim porastają lasy, a pokazuje wam wszystko, byle tylko nie pokazać lasów… to, nienawidzą drzew.
Tak oczywiście nie jest, przynajmniej nie do końca, ale przygotowując dla was ten tekst, uznałem, że ze znalezieniem lasu nie będziecie mieć problemów, a w górach fajnie, kiedy góry jednak widać. Dlatego chciałbym wam jeszcze wspomnieć o bardzo atrakcyjnym grzbiecie, ciągnącym się nieco na wschód od Zawadki Rymanowskiej. Odkryłem go przypadkiem.
Zdjęcie sprzed stu lat
Wyobraźcie sobie dwóch chłopaków, z czego jeden jest młody i przystojny, a drugi… a drugi to ja. Młodzi byliśmy i chcieliśmy zrobić coś fajnego, więc razem z kolegą ruszyliśmy odkrywać Beskid Niski na rowerze. Na bagażnik zabraliśmy namiot i śpiwór, chcieliśmy się pokręcić po tych fajnych okolicach, zabiwakować gdzieś i kolejnego dnia wrócić. I było pięknie, już sama jazda po tych terenach dostarcza sporo frajdy, ale zbliżał się wieczór, a my w całym tym przypływie spontaniczności nie zaplanowaliśmy noclegu.
Mapa okolic Zawadki Rymanowskiej, Beskid Niski, Wydawnictwo Compass
Jakimś ostatkiem sił udało nam się wepchnąć rowery na jakąś górę, nie wiedzieliśmy wtedy nawet, na jaką i poszliśmy spać. Czuwać znaczy się, bo młodzi byliśmy, był to nasz pierwszy biwak w ogóle, a że był to termin rykowiska, to każdy odgłos traktowaliśmy jak potencjalnego niedźwiedzia. Poranek był jednak przepiękny i koniecznie chciałem poznać nazwę miejsca, w którym byliśmy.
Pasmo Jawornika i Bania Szklarska w oddali
I tak docieramy do względnej współczesności, bo po wielu latach postanowiłem już bardziej świadomie odwiedzić tamto miejsce. Szczyt ten, jak się okazało, podpisany jest na mapach jako Popowa Polana. Wznosi się nad Zawadką Rymanowską, a cały grzbiet ciągnie się aż do Przełęczy Szklarskiej. Świetnie widać z wierzchołka Cergową, bo jak wspominałem, jej sylwetki nie da się z niczym pomylić. No a przy dobrej pogodzie da się zauważyć odległe o ponad 130 km Tatry. To naprawdę spora gratka!
Spacer widokowym grzbietem
Idealnie nadaje się także dla rowerzystów, bo przez ten grzbiet prowadzi całkiem solidna, chociaż niekiedy gdzieniegdzie podmokła, gruntowa droga. Będąc natomiast na Przełęczy Szklarskiej, warto przedłużyć sobie spacer o kilkadziesiąt minut, wdrapując się dodatkowo na Banię Szklarską. To całkiem urokliwy i widokowy pagór, z którego świetnie widać drogę, która wcześniej się pokonało.
Rzepedka
No dobrze, to teraz coś z drzewami…. Żartowałem! Rzepedka, bo tak się nazywa kolejna atrakcja, to naprawdę fajne miejsce. I pewnie niewiele niektórym to powie, chyba że jesteście mieszkańcami tamtych okolic. Czego się spodziewać na miejscu? Równej, polnej drogi, rozległych widoków, no i grzbietu, który ciągnie się na zaskakująco długim dystansie. Śmiało można się tam wybrać tez na rowerze.
To nie jest tak, że wskoczycie na górę i po chwili nie ma co robić, o nie. Spacer trwa naprawdę dłuższą chwilę, co wyjątkowo miło relaksuje. Podobno przy dobrej pogodzie ze szczytu widać nawet Bieszczady. Trasa przez Rzepedkę, to również fragment „Szlaku śladami dobrego wojaka Szwejka”, czyli książkowego bohatera powieści. Jest to międzynarodowy szlak, znakowany kolorem żółto-czarnym. Długość odcinka pieszego na terenie Polski, wynosi około 200 km. To tez fajna ciekawostka i pomysł na jakąś dłuższą wyprawę.
Po prawej, na ostatnim planie Tokarnia
Kiedy byłem tam pierwszy raz, grzbiet Rzepedki uparcie ciągnął się dalej i ponad linią lasu pojawił się szczyt Tokarnii. To ten widniejący w tle, przy prawej stronie. To także ciekawe wzniesienie, gdzie śmiało można się wybrać na krótką wycieczkę, a co więcej, można obie te góry połączyć w jedną, dłuższą wędrówkę, jeśli ktoś ma taka chęć. I tam oczywiście jest trochę widoków, bardzo ładnych swoją drogą, ale wreszcie pojawiają się też drzewa w większych ilościach.
Szlak na Rzepedkę w Google Maps
No i wiadomo, że za przejście Rzepedki Złotego Czekana się nie dostaje, natomiast w czasie takiego spaceru na pewno można się zrelaksować. Przez te kilka godzin, kiedy spacerowałem, nie spotkałem tam absolutnie nikogo, wliczając w to nawet dzikie zwierzęta. Południowa strona grzbietu jest całkowicie odkryta, co sprawia, że miłośnicy widoków powinni być zadowoleni. Samo dostanie się na szczyt, nie powinno zająć zbyt wiele czasu.
Mniej więcej w tamtym kierunku znajdują się Bieszczady
Ile dokładnie? A no ciężko powiedzieć, zwłaszcza że na niektórych mapach trudno ten szlak znaleźć. Osobiście startowałem z miejscowości Szczawne, a konkretnie z takiego niewielkiego parkingu na poboczu. Będąc w okolicy, warto też podejść i zobaczyć Cerkiew Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy w Szczawnem, bo drewniane kościoły, to jedna z perełek Beskidu Niskiego.
Cerkiew Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy w Szczawnem
Jaworze
Kolejną widokową atrakcję znajdziecie w okolicy urokliwego Grybowa. To szczyt o nazwie Jaworze i jak pewnie się już domyślacie, tam też znajdziecie wieżę widokową.
Najłatwiej na szczyt dostać się pewnie z Binczarowej, z kolei szlak z Grybowa uchodzi za najdłuższy. Osobiście lubię natomiast wariant prowadzący z Ptaszkowej. Aby dostać się na górę, trzeba pokonać około 5 km w jedną stronę, no i zajmuje to według map niecałe dwie godziny. Miłośnicy drzew powinni być wreszcie zadowoleni, bo poza wspomnianą konstrukcją, raczej nie ma tam co liczyć na inne miejsca widokowe.
Szlak natomiast oznakowany jest świetnie, pnie się do góry raczej spokojnie i nawet jeżeli nie macie specjalnego daru orientacji w terenie, to raczej się nie zgubicie. Jeżeli szukacie krótkiego celu na wypad, to Jaworze szczerze polecam. Śmierć z nudów na pewno wam nie grozi, a nawet gdybyście zaczynali przysypiać, to wieża widokowa powinna momentalnie postawić was na nogi. Góry Grybowskie, czyli najdalej na zachód wysunięta część Beskidu Niskiego, tez świetnie nadają się na weekendowe spacery, chociaż propozycje znajdujące się wyżej, cenie sobie chyba nieco bardziej.
Tatry z Jaworza
Beskid Niski – Kraina Łagodności
Ze wszystkich naprawdę wielu atrakcji Beskidu Niskiego, wybrałem dla was właśnie te. W końcu to blog poświęcony przede wszystkim górskim wędrówkom i strzelam, że skoro tutaj jesteście, to takich propozycji oczekujecie. Sam uwielbiam chodzić po górach i wiem, ile frajdy może to dostarczyć. Jak widać polskie góry to nie tylko osławione tłumy nad Morskim Okiem, nie tylko pełne przepaści szczyty w Tatrach, ale też urokliwe miejsca w Beskidzie Niskim. Można tu znaleźć ambitne, długie szlaki, ale też miejsca idealne na spacer z rodziną.
Czy mogę pisać do Ciebie maile?
To bardziej wiadomości od górskiego znajomego. Poinformuję Cię o nowych wpisach i filmach, żeby nie zdarzyło Ci się niczego przegapić.
Oczywiście Beskid Niski, jak już wspominałem we wstępie, skrywa znacznie więcej ciekawych atrakcji, zwłaszcza tych związanych z historią i kulturą. Ten tekst natomiast jest już i tak długi, więc nie chciałbym robić z tego jakiejś opasłej encyklopedii. Jeśli spodoba się wam w tamtych stronach, to na pewno sami będziecie szukać kolejnych atrakcji. Koniecznie zainteresujcie się Szlakiem Architektury Drewnianej. W końcu skrywa on na obszarze Beskidu Niskiego obiekty wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Niektóre cerkwie należą do najstarszych w kraju, a ich widok potrafi zachwycić.
Beskid Niski przepełniony jest więc sielankowymi niekiedy widokami, spokojem i cichymi szlakami. Nie bez powodu czasami na to pasmo mówi się „Kraina Łagodności”. Pełen jest również historii i miejsc, które skłaniają do zadumy nad tragicznymi losami tego miejsca. Często od takich weekendowych spacerów czy wypadów rozpoczynamy naszą przygodę z poznawaniem jakiegoś miejsca. Często jedna, urokliwa wędrówka jest zapalnikiem do tego, by sporadyczne wyjścia przerodziły się w jakąś pasję. Beskid Niski więc świetnie się do tego celu nadaje, bo na obszarze tego pasma coś dla siebie znajdą miłośnicy przyrody, krajobrazu i wędrówek po lesie, ale też fani historii, kultury i dawnych zwyczajów.
Dzięki! Masz talent pisarski i fotograficzny też:)
Świetny profesjonalnie przedstawiony materiał i wspaniałe ujęcia zdjęciowe. Szacunek ode mnie.
Świetny wpis, a zdjęcia po prostu fenomenalne! Zakochałam się w zimowym lesie, ach!