Karkonosze przez długi czas skrywały przede mną swoje piękno, ale wycieczka na Śnieżne Kotły miała przełamać złą passę
Karkonosze uchodzą za niezwykle atrakcyjne pasmo górskie, więc nie dziwi fakt, że i ja postanowiłem poznać skrywane przez nie cuda. Góry Olbrzymie jednak, jak mawiano na Karkonosze w przeszłości, nie chciały mnie zbyt łatwo dopuścić do swoich skarbów. W czasie pierwszej wizyty nie widziałem absolutnie nic i tylko ja sam wiem, jak mocno wtedy zmarzłem. Zemsta miała być słodka, a na arenę odwetu wybrałem szlak na Śnieżne Kotły.
[Wycieczka w skrócie]
Dystans: 17 km
Suma podejść: 880 m
Czas przejścia: 5:40 h
Szlak to pętelka – zaczyna się i kończy w Szklarskiej Porębie
Na trasie liczne schroniska, w których można wypocząć
Na wędrówkę możesz zabrać psa
Ze Szklarskiej Poręby na Śnieżne Kotły
Sposobów, by dostać się do jednej z najpiękniejszych atrakcji Karkonoszy, jest co najmniej kilka. Ja postanowiłem wyruszyć szlakiem żółtym ze Szklarskiej Poręby, a powodów do takiej decyzji miałem kilka. Po pierwsze, tak sobie wymyśliłem i już. Po drugie, na wędrówkę można wyruszyć bezpośrednio z samej miejscowości, co znacząco ułatwia logistykę całego przedsięwzięcia. Wreszcie wariant ten stwarza w późniejszej części marszu kilka możliwości, z których można skorzystać, w zależności od tempa czy chęci. No i po trzecie, czy któreś, uznałem, że ścieżka ta pozwoli mi o poranku zaznać nieco ciszy. Pierwsze kroki o świcie utwierdziły mnie w przekonaniu, że to był dobry wybór.
Dzień wstawał powoli, jakby zsychnronizował się z moim tempem przemierzania szlaku. Szeroki i wygodny trakt bezbłędnie prowadził mnie wyżej, a teren w początkowym etapie wędrówki, jednostajnie piął się do góry. Sielanka. Sytuacja zmieniła się kawałek dalej, kiedy wielkie głazy testowały niekiedy gibkość moich stawów. Egzamin ten zdałem pozytywnie i już chwilę później znów mogłem beztrosko machać nogami.
Żółty szlak na Śnieżne Kotły
Machanie to wypadało czasami uzupełnić o kilka mocniejszych wdechów, ale powodów, by się zatrzymać i odpocząć, na szlaku jest sporo. W drodze na Śnieżne Kotły, pierwszy postój zdecydowanie warto zrobić sobie w okolicy okazałych, Kukułczych Skał. To wysokie i zachwycające, granitowe formacje skalne. Na miejscu są też ławki, więc możecie je podziwiać, jednocześnie siedząc. Wspaniale, prawda? Co więcej, pętelka, którą zamierzałem pokonać, miała mi umożliwić odwiedzenie jeszcze kilku innych, podobnych atrakcji.
Kukułcze Skały w Karkonoszach
Nie rozsiadałem się zbyt długo, a to wszystko dlatego, że raptem kilkanaście minut dalej, znajduje się schronisko PTTK pod Łabskim Szczytem. Należy ono do najstarszych w Karkonoszach. Dotrzecie tam mniej więcej po dwóch godzinach dreptania ze Szklarskiej Poręby. Obecny budynek wzniesiono w 1938 roku, natomiast schroniskowe tradycje na Hali pod Łabskim Szczytem sięgają XVII wieku i wojny trzydziestoletniej. Pierwsze noclegi udzielane były turystom przez pasterzy koczujących w budynkach wzniesionych na potrzeby wypasu zwierząt. Budynki te zwano w Karkonoszach budami.
Schronisko PTTK pod Łabskim Szczytem
Mściłem się na Karkonoszach bezwzględnie, a sprzymierzeńca znalazłem w osobie Matki Natury. Od tego bowiem miejsca szlak na Śnieżne Kotły zachwycał widokami. Trasa jest piękna, ale niektórzy stwierdziliby, że także wymagająca. Nie ja oczywiście. Nie dlatego, że nie była, a dlatego, że się wam do tego nie przyznam.
Hala pod Łabskim Szczytem
Karkonosze w najpiękniejszym wydaniu
Marsz na tym odcinku prowadzi kamiennym chodnikiem, który jest wygodny, no i jest… chodnikiem. Takim prawdziwym. Skoro więc nie trzeba tak często zerkać pod nogi, w obawie przed kamieniami czy korzeniami, to całą uwagę można poświęcić na oglądanie widoków. Te z każdym krokiem stają się coraz bardziej imponujące. Ciekawie prezentuje się cała Kotlina Jeleniogórska, ale wrażenie robi też porzucona przeze mnie o poranku Szklarska Poręba. Odcinek spod schroniska do Śnieżnych Kotłów, powinien wam zająć mniej więcej godzinę.
Szlak na Śnieżne Kotły
W tym czasie trzeba wykrzesać z siebie nieco energii, ale czas mija naprawdę przyjemnie. Teren pnie się do góry, to prawda, ale na szlaku brak morderczych, stromych podejść. O bliskości celu poinformuje was najpierw widok charakterystycznego, widocznego już z daleka budynku. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że to schronisko, ale prawda jest nieco bardziej zawiła. Budowla ta rzeczywiście pełniła przez jakiś czas taką funkcję, ale tylko do 1961 roku. Później przekształcono ją w Radiowo-telewizyjny Ośrodek Nadawczy „Śnieżne Kotły”. To dzięki niemu pewnie możecie oglądać swój ulubiony serial, czy słuchać radia. Tuż obok budynku znajduje się Czarcia Ambona, czyli okazała skała.
RTON Śnieżne Kotły
Śnieżne Kotły w Karkonoszach
W tej również okolicy można wydać z siebie westchnienie ulgi. Teren staje się płaski, spacerowy, a wygodna ścieżka prowadzi w kierunku jednej z piękniejszych, karkonoskich atrakcji. Śnieżne Kotły są dwa i jak pewnie wskazywałaby logika, skoro jeden z nich jest Mały, to drugi musi być Wielki. Tak właśnie jest w rzeczywistości. Ich głębokość, czyli tak na dobrą sprawę odległość pomiędzy wijącą się brzegiem urwiska ścieżką, a połyskującymi w dole Śnieżnymi Stawkami, to odpowiednio około 300 metrów w przypadku Małego i mniej więcej 250 metrów w przypadku Wielkiego Śnieżnego Kotła. Wszystkie te liczby sprowadzają się do prostego wniosku: otoczenie wygląda w tamtym miejscu nieziemsko.
Śnieżne Stawki połyskują kilkaset metrów niżej
Szlak na tym odcinku pozwala się niekiedy zbliżyć do samej krawędzi urwiska, ale od razu uspokajam: widokowe ambony ubezpieczone są barierkami, a wzdłuż ścieżki nawet jakieś łańcuchy się znajdą. Ostrożność wypada oczywiście zachować, ale śmiało możecie ruszyć przed siebie, by odkrywać najciekawsze panoramy. Polecam, aby udać się czerwonym szlakiem w stronę Wielkiego Szyszaka i nieco pokręcić się po okolicy. Dzięki temu będziecie mogli Śnieżne Kotły podziwiać z różnej perspektywy. No i pamiętajcie, żeby czasami zerknąć nie tylko ku podstawie stromych ścian, ale też w stronę horyzontu.
Czy mogę pisać do Ciebie maile?
To bardziej wiadomości od górskiego znajomego. Poinformuję Cię o nowych wpisach i filmach, żeby nie zdarzyło Ci się niczego przegapić.
Panorama widokowa naprawdę może się podobać, zwłaszcza że wprawne oko wypatrzy między innymi Góry Izerskie, Rudawy Janowickie, czy charakterystyczną Ślężę. Stojąc nad brzegiem kilkusetmetrowego urwiska, początkowo trudno sobie wyobrazić, że sprawcą całego tego zamieszania był tak na dobrą sprawę lód. Śnieżne Kotły uformowane zostały bowiem ostatecznie w czasie ostatniego, bałtyckiego zlodowacenia kraju.
Śnieżne Kotły w całej okazałości
Wyjście na szlak o poranku miało sporo zalet i tylko jedną wadę – nie wyspałem się. Kłopot to był jednak znikomy, bo w życiu bym nie uwierzył, że tak piękną atrakcję Karkonoszy jak Śnieżne Kotły, będę miał na wyłączność. Kiedy więc już nacieszyłem oczy widokami, postanowiłem kontynuować marsz. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby do Szklarskiej Poręby wrócić po śladach podejścia. Moim zdaniem jednak zdecydowanie lepiej jest zamienić ten wypad w niezwykle urodziwą pętelkę. Ruszyłem więc po chwili w stronę Łabskiego Szczytu, tym razem kierując się oznaczeniami czerwonymi.
To tutaj też wreszcie można oddychać pełną piersią, bo teren delikatnie się obniża. Fragment ten jest zupełnie spacerowy, a to pozwala nacieszyć się rozległymi widokami. Czerwony szlak na tym odcinku pokrywa się z Głównym Szlakiem Sudeckim im. Mieczysława Orłowicza, czyli długim na blisko 440 km szlakiem długodystansowym poprowadzonym przez Sudety. Ja oczywiście gorąco będą was zachęcał, by zainteresować się tematem nieoficjalnej alternatywy, czyli GSS 2.0
W oddali Szrenica. Tam prowadzi szlak
Ścieżka nie wspina się na szczyt Łabskiego Szczytu, a trawersuje po jego południowej stronie. Taki relaksujący marsz pomiędzy Śnieżnymi Kotłami, a Szrenicą, powinien zająć mniej więcej godzinę. Zanim jednak pojawicie się na miejscu, będziecie mieć okazję, by zobaczyć kolejne, granitowe figury skalne. Pierwsza z nich to Twarożnik, co niewątpliwie budzi kulinarne skojarzenia. Nazwa pochodzi rzekomo od faktu, że szczytowe bloki rzeczywiście przypominają gomółkę sera. Być może nie byłem wtedy wystarczająco głodny, bo we wspomnianym kawałku granitu za nic na świecie nie potrafiłem dostrzec jedzenia. Sami jednak to oceńcie.
Skała Twarożnik
Kolejną atrakcją były natomiast już po chwili Trzy Świnki, które z daleka zachwycały wyniosłą formą. Te wielkie, granitowe bloki swoją nazwę zawdzięczają legendzie. Ta głosi, że w przeszłości do gospodarza zajmującego się wypasem świń, trafił pewnego dnia Liczyrzepa – sam Duch Gór. Chciał z bliska zobaczyć, jak wyglądają ludzkie zwyczaje, więc zatrudnił się jako świniopas. Z czasem opieka nad stadem świnek szła mu tak dobrze, że pod jego opiekę trafiało coraz więcej zwierząt.
Trzy Świnki
Kiedy Liczyrzepa postanowił wrócić do siebie, upomniał się o zapłatę. Gospodarz nie chciał jednak tracić tak dobrej i taniej siły roboczej, więc uknuł podstęp. W okolicy Szrenicy ukrył trzy zwierzęta, po czym oznajmił Liczyrzepie, że nie może wypłacić mu pensji, bo w stadzie brakuje świń. Nie wiedział, biedak, z kim tak naprawdę zadziera. Liczyrzepa przejrzał jego plan, po czym porwał go i poniósł na szczyt, demaskując jego fortel. Następnie użył swojej karkonoskiej magii i powiększał świnie tak długo, aż w końcu pękły. Na ich miejscu pojawiły się wielkie, granitowe skały. Taka to właśnie opowieść.
Szrenica
Na pobliskim szczycie Szrenicy znajduje się schronisko, więc śmiało skierujcie tam kroki, jeżeli podziwianie skał lub machanie nogami obudziło w was apetyt. Pamiętajcie też, że raptem kilkanaście minut marszu od skrzyżowania szlaków, znajdziecie kolejne schronisko – na Hali Szrenickiej. Sami więc przekalkulujcie, które z nich obrać na cel przerwy obiadowej.
Hala Szrenicka
Na Hali Szrenickiej warto już zapamiętać, że cała dalsza trasa prowadzi w dół. Relaksujący marsz wzdłuż czerwonego szlaku, doprowadza jeszcze na koniec do okazałego Wodospadu Kamieńczyka – najwyższego wodospadu w polskich Sudetach. Możecie go podziwiać bezpośrednio ze ścieżki, co kosztuje zero złotych, ale możecie za opłatą zejść do wąwozu, by przyjrzeć mu się bliżej. Na koniec pozostaje już skierować swoje kroki w stronę mety wędrówki.
Zobacz film z wędrówki na Śnieżne Kotły
Wycieczka na Śnieżne Kotły to tuż obok Śnieżki z pewnością jeden z karkonoskich klasyków. W zależności od sił i chęci możecie nieco zmodyfikować wędrówkę, ale wydaje mi się, że ta pętelka to świetny pomysł na udany dzień w górach. Szlak jest naprawdę piękny!
[Warto wiedzieć ]
Samochód bez trudu zostawicie na jednym z licznych, płatnych parkingów w Szklarskiej Porębie. Warto jednak wiedzieć, że te blisko szlaku zapełniają się dosyć szybko. Szlak prowadzi przez obszar Karkonoskiego Parku Narodowego. Wstęp jest płatny, a bilet można zakupić poprzez stronę internetową parku.
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z nowymi wpisami
Szlak żółty to jeden z lepszych logistycznie szlaków na Śnieżne Kotły ze Szkalrskiej:)