Krótki spacer zamiast całodziennej wędrówki? Czemu nie! Przymiarki w Beskidzie Niskim momentalnie nas zauroczyły.
Tak to już bywa. Czasami człowiek czeka na ten weekend tylko po to, by zasmucić się na widok prognozy pogody. Szaro, z chmurami i możliwym deszczem. Nie chcieliśmy ryzykować dalekiego wyjazdu, ale nie chcieliśmy też po raz kolejny przesiedzieć soboty w domu. Co sobie wymyśliliśmy? Króciutki spacer na południe od Rymanowa i Iwonicza. No i oczywiście małą sesje fotograficzną, jeśli warunki pozwolą. Jest tam niewielkie wzniesienie o nazwie Przymiarki. Podobno łatwo się tam dostać i sporo widać.
Żeby było ciekawiej, udało mi się przeforsować dodatkowy plan. Skoro to blisko, to czemu by nie pojechać na wschód słońca? Wyruszyliśmy z domów o 4, a po około godzinie rozpoczęliśmy nasz marsz szlakiem. Niebo było miejscami zachmurzone, ale wschodni horyzont był jeszcze ciągle odsłonięty. Na jak długo? Czy zdążymy cokolwiek zobaczyć? Sporo wątpliwości towarzyszyło nam w początkowym fragmencie drogi przez las. Kiedy jednak wyszliśmy na łąkę, nasze oczy doznały zachwytu. Wokół było już wiosennie i zielono, a nad nami wisiało fantastyczne, rozświetlone niebo.
W drodze na Przymiarki. W takich chwilach, pobudki o trzeciej przestają mieć znaczenie.
Nareszcie przydał się statyw. Przez niemal wszystkie dotychczasowe wycieczki, leżał w plecaku i tylko wbijał mi się w plecy. Tym razem okazał się nieoceniony, bo o tej godzinie trudno jest wykonać poprawne zdjęcie „z ręki”. Żałuję, że fotka oddaje tylko część tego klimatu. Było niesamowicie spokojnie, a śpiewające ptaki tylko potęgowały tę wyjątkową chwile.
Ponad lasem jest po prostu magicznie
Czas dojazdu na miejsce wyliczyliśmy idealnie i nie musieliśmy pędzić do góry na złamanie karku. Do wschodu pozostało nam jeszcze dobrych kilkanaście minut, a my z każdą chwilą mieliśmy coraz rozleglejsze widoki. Ciągle jednak gdzieś z tyłu głowy tliła się myśl, że chmury mogą przysłonić wschodzące słońce, pozbawiając nas wyczekiwanych widoków.
Zdążyliśmy na początek tego spektaklu
Gdy tylko zaczęliśmy się zbliżać w stronę otwartego terenu, zacząłem nieco uciszać Darka. Nie dlatego, że jestem złośliwy – o nie! Po prostu przeczuwałem, że w tych porannych godzinach, możemy mieć trochę szczęścia i spotkać jakieś zwierzaczki. Uspokoiliśmy więc nasze tempo, a rozmowę zredukowaliśmy do szeptów. W międzyczasie kątem oka, coś zobaczyliśmy…
Jesteśmy uważnie obserwowani
Zostaliśmy wykryci. Momentalnie stajemy w miejscu i milkniemy. W międzyczasie sięgnąłem po aparat i przygotowałem ustawienia potrzebne w tej chwili. W takich warunkach autofocus w moim aparacie nie jest zbyt szybki, ale liczyłem, że uda się trafić przynajmniej jedną fotkę. Od celu dzieliło nas około 100 metrów, ale zwierze było nadzwyczaj czujne. Nie chcieliśmy go spłoszyć, więc zaczęliśmy się do niego zbliżać nieco okrężna droga. Był jeszcze jeden powód. Chcieliśmy go zepchnąć w stronę pięknego, czerwonego nieba. Kiedy był już blisko, uruchomiłem migawkę. Nieczęsto udaje się zrobić takie zdjęcie.
Po prostu piękno natury
Chwilę później, straciliśmy go z oczu. Jak się miało jeszcze okazać, nie na długo. Tymczasem dotarliśmy na Przymiarki. Z najwyższego punktu wzniesienia, widoki są naprawdę bardzo ciekawe i to pomimo niskiej wysokości. 626 metrów n.p.m. to wynik raczej mizerny, ale sami zaraz zobaczycie na zdjęciach, ze warto i takim miejscom dać szansę.
Słońce powoli wzbija się ponad horyzont
No i jest! Ogromna kula gazu zwana Słońcem, wzbija się powoli ponad horyzont. Wrażenia? Jest pięknie i kolorowo, ale nasza gwiazda wkrótce utknie w gęstej chmurze… Trochę pech, ale ciągle jesteśmy dobrej myśli. Jest jeszcze szansa, że sytuacja po parunastu minutach się poprawi. W międzyczasie fotografuje zmieniające się otoczenie.
Z każdą chwilą coraz ciekawiej
Widać, jak położone na północ od Przymiarek miejscowości, pokryte są delikatna mgiełką. Chmury coraz szczelniej pokrywają niebo, ale poranne światło nadaje im przyjemny kolor. Wszystko to umila nam jeszcze śpiew skowronków. Zdjęć tych ptaszków niestety nie mamy. Trudno było jakiegoś uchwycić w kadrze.
Charakterystyczna Cergowa budzi się ze snu
Na zachodzie znajduje się jedno z najbardziej charakterystycznych wzniesień w Beskidzie Niskim – Cergowa. Promienie powoli oświetlały jej górne partie, co udało się nawet uwiecznić na powyższej fotce. Najlepsze jednak, było ciągle przed nami. Pogoda postanowiła być chwilowo łaskawa i spomiędzy chmur wydobyło się złociste słońce.
Przymiarki w Beskidzie Niskim i wschód słońca
Cuda na niebie! Możemy odetchnąć z ulga, bo takie warunki nie były pewne. Delikatne promienie nadają budzącej się po zimie roślinności pięknego blasku, a my stoimy zauroczeni (ale przyrodą, a nie sobą nawzajem) i rozglądamy się na wszystkie strony. Wschody słońca to zawsze ciekawe i intensywne przeżycie. Całe otoczenie naprawdę dynamicznie zmienia swój wygląd.
Wiosna w Beskidzie Niskim
A co z naszym porannym towarzyszem? Ciągle nas obserwuje z bezpiecznej odległości. Co więcej, zawołał swoich koleżków i teraz przechadzają się po łące poniżej, jednocześnie kontrolując dystans. Kto to taki? Samiec sarny oczywiście, czyli kozioł. A co, myśleliście, że sarna to „żona”jelenia? Otóż nie!
A ja wiem dokąd tak pędził!
Obserwowaliśmy naszego nowego kolegę z bezpiecznej odległości. Był dosyć mocno zajęty różnymi sarnimi sprawami, ale jeśli jesteście ciekawi, to mogę wam wyjawić dokąd tak pędził. Na randkę oczywiście!
Wiosna to idealny czas na randkę
Zainteresowanie widać na pierwszy rzut oka. Niestety nie jesteśmy w stanie napisać, czy ta początkowa nieśmiałość została przełamana, ale zwierzęta nadspodziewanie dobrze radzą sobie z takimi problemami. Przecież skądś się biorą te wszystkie malutkie sarenki. Trzymamy więc kciuki i wracamy do kolejnych zdjęć. A te warto pokazać, bo aż chciałoby się zanucić pod nosem „wiosna ach to ty!”. Oczywiście nie śpiewamy, żeby nie płoszyć zwierząt.
Wiosenne Przymiarki. Słońce zagościło tylko na chwilę, ale zdążyło świetnie pomalować krajobraz
Ciągle staliśmy w najwyższym punkcie Przymiarek, więc dosyć szybko obfotografowaliśmy okolice. Skoro mieliśmy jednak statyw, postanowiliśmy nagrać też trochę krótkich filmików. Fabuła jest prosta, a scenariusz napisało samo życie. W Beskidzie Niskim rozpoczyna się wiosna, a natura budzi się powoli z zimowego snu. W roli głównej obsadziliśmy młodego, obiecującego aktora…
Zielono i spokojnie, czyli tak jak lubimy. Słyszycie te skowronki w tle? Towarzyszyły nam przez cały czas. Przymiarki oferują także możliwość spaceru tym otwartym grzbietem. Nie jest to możne jakaś zawrotna odległość, ale milo się przejść w takich okolicznościach przyrody. Co więcej, szlak łączy Iwonicz Zdrój z Rymanowem Zdrojem, więc można zaplanować wycieczkę również pod katem pobytu w tych miejscowościach.
Czasami uda się zrobić i takie zdjęcie
Emocje związane ze wschodem już dawno opadły. Słońce ugrzęzło na dobre w chmurach, a my niespiesznie zwiedzaliśmy to wzniesienie. Wszystko kompletnie zmieniło swój wygląd. Cieple barwy ustąpiły miejsca tym chłodniejszym, a niebo straciło już swój imponujący wygląd. I wiecie co? I tak było milo. Wiosna ma na nas jakiś pozytywny wpływ. My też powoli budziliśmy się z tego zimowego spowolnienia.
No cześć, pozdrawiamy!
To był krótki spacer, ale bardzo potrzebny. Świeże powietrze, piękne widoki i wszechobecny spokój. Jeśli mieszkacie w pobliżu, to Przymiarki gorąco polecamy. Dostaniecie się tam wybierając zielony szlak prowadzący z Iwonicza Zdroju, albo Rymanowa Zdroju, bo ścieżka ta łączy obie te uzdrowiskowe miejscowości. Bardzo łatwy i widokowy szlak. W sam raz na rozprostowanie kości. Jeśli jednak mieszkacie w kompletnie innej części kraju, to tez nie jesteście straceni! Założę się, że w waszych okolicach są równie ładne tereny, które czekają jeszcze na to, żebyście je odkryli. Coraz cieplejsze i dłuższe dni na pewno będą sprzyjały aktywności. Poszukajcie ładnego miejsca, a potem zabierzcie tam rodzinę, koleżankę, narzeczoną czy przyjaciół. Albo idźcie sami, a co!
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z nowymi wpisami
Piękne miejsce, na pewno wrócimy tam, jak zrobi się cieplej. Dzisiaj na odchodne śpiewał nam skowronek 🙂
Piękna okolica. Szczególnie zniszczona i opuszczona wieś łemkowska – Wólka.
Piękny wschód 🙂
A i zwierząt trochę było, jako dodatkowa atrakcja. Ja jelenia widziałem, a raz nawet udało mi się go sfotografować – i to gdzie! W Tatrach Wysokich na ponad 2000m. Że też mu się chciało tyle wchodzić.
Tak, zwierzęta na szlaku nadają wycieczce sporo kolorytu. Chyba, że trafi się gdzieś na niedźwiedzia… 😀 Jeleń przebiegł nam w Bieszczadach drogę jak jechaliśmy nocą, dlatego takie prawdziwe spotkanie ciągle przed nami. Ciekawe jaki miał powód, żeby pakować się tak wysoko 😀
Udana przymiarka! 🙂 I ta sarnina… <3
Ja kiedyś trafiłam na jelenia z taaaaaaakim porożem i tak akurat jeszcze stanął skubaniec na tarczy zachodzącego słońca! No ale miałam aparat schowany i zanim dorwałam się do migawki to mi zwiał skubaniec. Wrrr.
Zawsze chciałem zrobić takie zdjęcie! 🙂 Człowiek się naoglądał tych programów i nasłuchał Czubówny i tak już zostało. Idealnie nie było, ale strasznie jestem zadowolony, że cokolwiek widać 🙂 A jelenia to nigdy nie widziałem… Zawsze tylko sarenki.