Skip to main content

Trzy Korony, Sokola Perć i Sokolica. Plan mojej wycieczki był bardzo konkretny.

Wycieczka w Pieniny chodziła mi po głowie już od jakiegoś czasu, ale okazuje się, że nie tak łatwo połączyć odrobinę wolnego czasu z ładną pogodą. Zwłaszcza że niedawno trochę „popsułem” sobie nogę, a dodatkowo trafił się okres deszczu i szarówki. Gdy tylko w prognozach zobaczyłem więc, że ma być ładnie, szybko się spakowałem i ruszyłem na miejsce. Plan był naprawdę prosty. Postawiłem na klasykę i nie chciałem kombinować. Zamierzałem z Krościenka podejść na Trzy Korony, odwiedzić Zamek Pieniny, a następnie przez Sokolą Perć dotrzeć na Sokolicę.

Szlak na Trzy Korony z Krościenka

Wycieczka w tym wariancie to bardzo ładna pętla, więc w zasadzie nie ma większej różnicy, gdzie zaparkuje się samochód. Ja wybrałem niewielki parking koło kładki nad Dunajcem. Kalkulowałem sobie, że po prostu po zejściu będę miał bliżej. Początkowy odcinek prowadził chodnikami Krościenka, ale dosyć szybko uporałem się z tym fragmentem trasy. W końcu skręciłem w ulicę Trzech Koron, no i trzymając się żółtych oznaczeń, ruszyłem do góry. Po chwili wyszedłem ponad ostatnie zabudowania i tutaj zaczęła się bajka. Mapy sugerują, że droga na wierzchołek zajmuje 2:10 h, ale w takich okolicznościach przyrody nie miałem zamiaru iść zbyt szybko.

Zobacz film z wycieczki na Trzy Korony i Sokolicę

 

Szlak z Krościenka okazał się całkiem urokliwy. Teren wznosił się raczej równomiernie, bez szaleństw, choć oczywiście cały czas pod górę. Dreptałem sobie przez las, obserwując, jak jesienne liście tańczą na wietrze. W myślach klepałem się po plecach, bo wszystko wskazywało na to, że wkrótce po tych kolorach nie będzie już śladu. W prześwitach między drzewami czasami pokazały się jakieś widoki, więc maszerowało się przyjemnie.

Krościenko nad Dunajcem

Pieniński Park Narodowy – mały, ale wyjątkowy

Szlak na Trzy Korony przebiega przez obszar Pienińskiego Parku Narodowego i pierwsze chwile na ścieżce zdradzały, dlaczego o Pieninach pisano już przed wiekami. Zresztą Pieniński Park Narodowy to najstarszy park w Polsce, a powołano go już w 1932 roku. Jednocześnie jest to jeden z najmniejszych parków narodowych w Polsce, a mniejszy jest tylko Ojcowski. Powierzchnia, jaką zajmuje, to 23 kilometry kwadratowe i jest to mniej, niż takie miasta jak Łowicz, Gorlice czy Kołobrzeg. Trochę zmienia to perspektywę na to, jak mały obszar zajmują tak cenne przyrodniczo miejsca.

Polana Wyrobek
Po chwili podejścia minąłem bardzo ładną Polanę Wyrobek. Dość charakterystyczne miejsce, jeśli chodzi o podejście na Trzy Korony. Znajdowało się tu też skrzyżowanie szlaków, gdzie mogłem wybrać jedną z dwóch dróg prowadzących na szczyt. Nie miało to w moim przypadku większego znaczenia, a jeśli ciekawi was, dlaczego, to zerknijcie na mapę poniżej.

Planowałem i tak przejść przez ruiny zamku w drodze powrotnej, robiąc taką niewielką pętelkę przez Trzy Korony. Podejście bezpośrednio na szczyt jest jednak krótsze i mniej wymagające. Jeśli interesują was tylko odwiedziny na wierzchołku, to ten wariant będzie lepszy. Kolejne minuty minęły przyjemnie, bo chociaż szlak ciągle obie się do góry, to bliskość Przełęczy Szopka pozwala zapomnieć o zmęczeniu.  Miejsce to zwane jest też niekiedy Przełęczą Chwała Bogu.

Pzełęcz Szopka

Podobno takie słowa ulatują niekiedy z ust turystów, którzy docierają tu wyczerpani podejściem. Pod koniec XIX wieku, gdy Pieniny zyskiwały na popularności, można było tu nawet dotrzeć konnym zaprzęgiem, a zimą saniami, skąd dopiero pieszo kontynuowano wędrówkę na szczyt. Dzisiaj jednak polegać można wyłącznie na swoich nogach, no a z przełęczy do wierzchołka jest jeszcze 30 minut podejścia. Przełęcz jest więc świetnym punktem, żeby zebrać nieco sił, ale przede wszystkim, by nacieszyć oczy. To tutaj po raz pierwszy w czasie wycieczki na Trzy Korony można zobaczyć Tatry. Do tego potrzeba jednak odrobiny szczęścia.

Przełęcz Szopka Chwała Bogu

Odbierz swój darmowy ebook

Zapisz się do Newslettera i odbierz swój DARMOWY e-book z propozycjami prostych, ale pięknych szlaków w Tatrach. Będzie mi bardzo miło gościć w twojej skrzynce. Poinformuję Cię o nowych wpisach i filmach, żeby nie zdarzyło Ci się niczego przegapić.

Finałowe podejście na Trzy Korony

Tutaj rozstałem się z żółtymi oznaczeniami i już prawie do końca wędrówki, pilnować miałem tych niebieskich. Szlak nie zmienił się jakoś bardzo mocno, bo było ciągle jednostajnie pod górę, ale może znalazłyby się ze dwa, ostrzejsze fragmenty. Ścieżka niekiedy prowadzi po dosyć śliskich kamieniach, więc po deszczu uwaga wskazana. W drodze na Trzy Korony minąłem jeszcze wiatę, oraz jedną, ciekawą polanę. Tatry ciągle kryły się pod chmurami, więc nic się nie zmieniło, ale bardzo ładnie prezentował się Beskid Sądecki z Radziejową na czele.

Szlak na Trzy Korony

Pod wierzchołkiem znajduje się kasa biletowa. Wstęp na platformę widokową na Trzech Koronach jest płatny, ale bilet ten uprawnia również do wejścia na Sokolicę, o czym warto pamiętać. W lecie, jeżeli nie wyjdzie się skoro świt, tworzą się tutaj niewyobrażalne wręcz kolejki, takie nawet na dwie godziny stania. Wszystko z uwagi na fakt, że na szczyt prowadzi jednokierunkowa, wąska kładka. Na wierzchołku też nie ma zbyt wiele miejsca, więc niekiedy trzeba swoje odczekać. Tym razem było jednak dosyć spokojnie.

Kasa biletowa na Trzech Koronach

Po pokonaniu metalowych schodów stanąłem na Okrąglicy (982 m n.p.m.), czyli najwyższym z wierzchołków masywu. Panorama ze szczytu jest naprawdę wyjątkowa, bo Trzy Korony dosyć zdecydowanie górują nad otoczeniem. Sromowce Niżne znajdują się blisko 500 metrów niżej, no a cała panorama widokowa sprawia, że nie za bardzo wiadomo, gdzie najpierw skierować wzrok.

Panorama widokowa z Trzech Koron

Są Tatry na horyzoncie, Beskid Żywiecki z Babią Górą, pobliskie Gorce z Lubaniem, Radziejowa w Beskidzie Sądeckim, no i znacznie, znacznie więcej. Przede wszystkim jednak widać było mój kolejny cel, czyli Sokolicę. Pod tym linkiem znajdziecie wygenerowaną panoramę. Polecam to narzędzie, jeżeli lubicie poznawać najdrobniejsze szczegóły otoczenia. Kiedy nacieszyłem już oczy widokami, zszedłem w okolice kasy biletowej.

Przez Kosarzyska do Zamku Pieniny

Tam ruszyłem dalej niebieskim szlakiem w kierunku Zamku Pieniny, ale po drodze odwiedziłem jeszcze Polanę Kosarzyska. Niewielką, ale całkiem urokliwą. Jej nazwa wywodzi się od pochodzącego z wołoskiego  słowa „koszar” (w lokalnej gwarze „kosor”), oznaczającego przenośną zagrodę dla owiec. Dawniej prowadzono tu intensywny wypas, a pasterze regularnie przestawiali zagrody, co przyczyniało się także do naturalnego nawożenia łąki. Obecnie, aby zapobiec sukcesji lasu i chronić cenne gatunki roślin łąkowych, polana jest okresowo koszona w ramach ochrony czynnej. Podobnie zresztą jak i Polana Wyrobek.

Polana Kosarzyska

Dalsza droga ma sporo uroku, chociaż zejście jest momentami dosyć strome. Bliskość skał zdradzała natomiast, że do mojego kolejnego celu było już niedaleko. Rzeczywiście kilkanaście minut później szlak doprowadził mnie do ruin Zamku Pieniny. Choć do naszych czasów przetrwały jedynie fragmenty murów, historia tego miejsca jest całkiem interesująca. No bo jaki był cel budowania zamku w takim miejscu?

Szlak do Zamku Pieniny

Warownia została wzniesiona w XIII wieku, prawdopodobnie z inicjatywy Świętej Kingi. Nie dziwne więc, że to właśnie jej figurę zobaczyć można tuż przy ścieżce. Zamek, zbudowany na niedostępnej skale i doskonale wkomponowany w otoczenie, miał służyć jako schronienie na wypadek najazdów tatarskich. Kroniki potwierdzają, że księżna faktycznie znalazła tu schronienie podczas jednego z nich.

Ruiny Zamku Pieniny

W kierunku Sokolicy przez Sokolą Perć

Zwiedzanie nie trwa zbyt długo, bo po czasach świetności nie ma już oczywiście ślady. Mimo wszystko to dosyć ciekawe miejsce. Niebieskie oznaczenia miały mnie teraz kierować ponownie na Polanę Wyrobek, a dalej w kierunku Krościenka. Nie miałem zamiaru jednak kończyć wycieczki i na kolejnym skrzyżowaniu szlaków wybrałem skręt w kierunku Sokolicy.

Sokola Perć

Tak zaczęła się drugą część mojej wędrówki, którą lubię chyba nawet bardziej. Ścieżka prowadziła teraz przez grzbiet nazywany Pieninkami, no i niemal natychmiast zrobiło się tu znacznie spokojniej. Co ciekawe, to fakt, że szlak ten nazywany jest Sokolą Percią. Skojarzenie z tatrzańską Orlą Percią jest jak najbardziej uzasadnione. Oba te szlaki zostały wytyczone przez tę samą postać, czyli przez księdza Walentego Gadowskiego. Oczywiście, skala trudności jest nieporównywalna i pokonanie pienińskiego szlaku jest znacznie, znacznie łatwiejsze.

Panorama z Pieninek

Nie oznacza to jednak, że Sokola Perć jest monotonna. Wręcz przeciwnie, bo ścieżka staje się wąska, prowadzi ostrym grzbietem, a miejscami jest nawet eksponowana, z urwistymi zboczami opadającymi stromo w kierunku Dunajca. Najbardziej wymagające fragmenty zostały zabezpieczone metalowymi barierkami. Nie jest to odcinek trudny, więc nie ma się czego obawiać, ale może on stanowić pewne wyzwanie dla osób z lękiem wysokości. Ścieżka czasami rzeczywiście zbliża się do krawędzi urwiska.

Sokola Perć Pieniny

Dosyć ciekawym i ważnym miejscem w drodze przez Pieniński jest przełęcz Burzana. Jeżeli bowiem dotychczasowy odcinek nie przypadł komuś do gustu, tutaj może zdecydować o tym, by ominąć kolejne trudności. W tym celu należy wybrać szlak zielony, który trawersuje zbocza Czerteża i łączy się z niebieskim szlakiem kawałek dalej, w okolicach Czertezika. Oba wspomniane szczyty to w mojej opinii najciekawsze punkty widokowe w tej okolicy. Świetnie widać przełom Dunajca, niekiedy pokazują się strome ściany Sokolicy, a jak pogoda dopisze, to na horyzoncie widać Tatry.

Widok z Czertezika na Sokolicę i Dunajec

Przez Czerteż i Czertezik

Tutaj też ma się wrażenie, że zbocza bardzo stromo opadają w kierunku doliny, a to zawsze robi wrażenie. Potencjalnie najtrudniejsze miejsca są tutaj ubezpieczone barierkami, co może być przydatne zwłaszcza w okresach niepogody. Kolejne minuty natomiast to strome zejście w kierunku Przełęczy Sosnów. To właśnie tej przełęczy miałem później schodzić do Krościenka zielonym szlakiem, ale najpierw zrobiłem sobie jeszcze wypad na Sokolicę, czyli ostatni szczyt w moich dzisiejszych planach.

Przełęcz Sosnów

Pod Sokolicą też znajduje się kasa biletowa, ale zakupiony wcześniej pod Trzema Koronami uprawnia do wejścia i na ten szczyt. Podejście na szczyt jest krótkie, zajmuje kilkanaście minut, ale momentami jest strome. No i prowadzi po kamieniach, które po opadach nie zachwycają przyczepnością. Niektórych ucieszy więc fakt, że i ten fragment szlaku wyposażony jest w barierki.

Szlak na Sokolicę

Sokolica (747 m n.p.m.) oferuje ikoniczny widok na przełom Dunajca, a prawdziwą gwiazdą tego miejsca jest słynna, reliktowa sosna. Jej wiek szacuje się na ponad 500 lat. Gwiazda ta nie świeci już tak mocnym blaskiem, jak jeszcze kilka lat temu. W czasie akcji ratunkowej podmuch śmigłowca dosyć mocno ją uszkodził, no i obecnie straciła nieco uroku. Szczerze jednak mówiąc, chciałbym być w takiej formie w jej wieku.

Sokolica

W czasie przejścia przez Sokolą Perć chmury na dobre pochłonęły słońce. Zrobiło się pochmurno, więc o jakichś ładnych, popołudniowych widokach mogłem zapomnieć. Mimo wszystko widok z Sokolicy jest całkiem przyjemny dla oka. W dole wije się Dunajec, Trzy Korony przykuwają uwagę, a jak pogoda dopisze, to i Tatry widać. Mnie ciekawił szczególnie widok w kierunku Małych Pienin i Leśnicy, zwłaszcza że ostatnio wybrałem się na krótką wycieczkę na Aksamitkę i Płaśnie. Wysoka, czyli najwyższy szczyt całych Pienin też gdzieś tam majaczyła w oddali, ale jak pewnie widzicie, dosyć szybko schowała się pod chmurami.

Małe Pieniny w oddali

Czas było wracać. Zszedłem z powrotem na Przełęcz Sosnów, a tam wybrałem oznaczenia zielone, które sprawnie doprowadziły mnie na metę mojej wędrówki w Krościenku nad Dunajcem. Wycieczka na Trzy Korony i Sokolicę to pętla, którą zdecydowanie polecam każdemu miłośnikowi górskich krajobrazów. Znajdą się tutaj przyjemne odcinki leśne, są i takie bardziej eksponowane, a przede wszystkim nie brakuje pięknych punktów widokowych. Polecam jednak wybrać się rano, żeby nie utknąć gdzieś w kolejce pod szczytem.

Koszulki termoaktywne

Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z nowymi wpisami

Pochłonęły Cię górskie wędrówki?

Sprawdź mój wyjątkowy przewodnik górski

Przydatne? Dzięki za napiwek!

Postaw kawę

Dołącz do Patronów

Wspieraj na Patronite
Mateusz Stawarz

Miłośnik machania nogami i kawy we wszystkich postaciach. W 2015 roku założyłem tego bloga – Zieloni w podróży. Chwile później swoimi przygodami postanowiłem dzielić się również w formie filmów. Dlaczego akurat „Zieloni w podróży”? To proste. Kiedy lata temu rozpoczynałem swoją turystyczną przygodę z kolegą, o wędrówkach nie mieliśmy zielonego pojęcia.

Zostaw komentarz

Używamy plików cookie w celu optymalizacji korzystania ze strony oraz w zakresie zbierania statystyk i analizowania ruchu. Udostępniamy również informacje o korzystaniu z witryny naszym partnerom w zakresie mediów społecznościowych, reklam i analiz. View more
Zgadzam się
Nie zgadzam się
×