Szukasz szlaków w Tatrach dla średniozaawansowanych? Oto moje propozycje na wycieczkę
Nadchodzi niekiedy w życiu turysty taki moment, kiedy szlak nad Morskie Oko przestaje mu wystarczać, a serce zaczyna się rwać do tych wszystkich wyniosłych szczytów w okolicy. Magiczna chwila, kiedy człowiek uświadamia sobie, że wszystkie łatwe szlaki w Tatrach już odwiedził i oto jest gotowy na więcej. Pora na szlaki w Tatrach dla średniozaawansowanych. Pełen entuzjazmu zagląda więc wtedy na grupy górskie i szukając porady, robi najgorszą rzecz w swoim dotychczasowym życiu: zadaje pytanie. Jeszcze nie wie, że to ostatnie miejsce, w którym może liczyć na pomoc.
„Czy polecicie mi jakiś ciekawy szlak w Tatrach Zachodnich?” – pyta.
Wraz z napływem kolejnych komentarzy, na policzkach turysty pojawiają się łzy. Sto odpowiedzi i żadna na temat. Rozpacz, niczym Chochołowska, nie ma końca. Wystarczy jednak wpisać odpowiednią frazę w wyszukiwarkę, by trafić tutaj! Cała lista propozycji szlaków w Tatrach dla średniozaawansowanych. W końcu jako turysta, sam jeszcze nie tak dawno temu zastanawiałem się, co zobaczyć i gdzie się udać. Postanowiłem więc ułatwić wam robotę i zebrałem kilka ciekawych pomysłów na ładną, tatrzańską wycieczkę w polskich Tatrach.
Czy mogę pisać do Ciebie maile?
To bardziej wiadomości od górskiego znajomego. Poinformuję Cię o nowych wpisach i filmach, żeby nie zdarzyło Ci się niczego przegapić.
Dla kogo są te propozycje? A no dla każdej osoby, która ma już jakieś obycie z górami, a która chciałaby wreszcie podziwiać Tatry z perspektywy tych wyższych szczytów. Skoro chodzicie po górach, to na pewno wiecie, że przydadzą się jakieś ubrania, buty, plecak, prowiant i trochę rozsądku. A i najważniejsze! Kondycja, bo tak się akurat niefortunnie składa, że w czasie niektórych z wycieczek, można się solidnie zmęczyć. To w zasadzie tyle uwag, bo zakładam, że skoro czytacie ten tekst, to umiecie się już odnaleźć w tym całym wędrowaniu i po prostu szukacie pomysłów na ciekawsze wycieczki. Co was będę pouczał. Jeśli natomiast uważacie, że na coś dłuższego i trudniejszego jest jeszcze zbyt wcześnie, to zainteresujcie się wpisem o łatwych szlakach w Tatrach. Polecam też film, gdzie znajdziecie znacznie więcej zdjęć, które ilustrują, jak dany szlak wygląda.
Poniższy tekst to oczywiście zbiór bardzo subiektywnych opinii. W końcu pojęcie „szlaki w Tatrach dla średniozaawansowanych” jest tak pojemne, że trudno postawić jednoznaczną granicę. Wszystkie te lokacje odwiedziłem osobiście, żeby nie polecać wam czegoś, o czym sam nie mam pojęcia. Faktem natomiast jest, że ludzkie opinie dotyczące trudności jakiegoś miejsca, mogą się różnić. Każdy z nas inaczej reaguje na otaczającą przestrzeń, niektórych dotyka lęk wysokości, a inni, no cóż, taka genetyka, mają kiepskie łydki i każde większe podejście jest dla nich wyzwaniem.
W artykule znajdziecie wycieczki wymagające co prawda pod względem kondycyjnym, ale bez trudności technicznych, ale także te, gdzie może pojawić się potrzeba wyciągnięcia rąk z kieszeni. A! I ekspozycja może się gdzieniegdzie ujawnić, czyli przekładając na język ludzki – „przepaścistość”. Jeśli jakiś szlak się tutaj nie pojawił, to oznacza to tyle, że albo tam jeszcze osobiście nie byłem i wpis zaktualizuję, albo nie uważam, by się do tego artykułu nadawał. Jeśli uznacie, że to opracowanie jest wartościowe i się wam przyda, to zachęcam do postawienia mi „wirtualnej kawy” na końcu wpisu.
Tatry – szlaki dla średniozaawansowanych
Kasprowy Wierch – 1987 m n.p.m.
Szlaki
Zielony z Kuźnic przez Myślenickie Turnie – 3:10 h
Żółty z Hali Gąsienicowej – 1:40 h
Szczegóły proponowanej wycieczki
Dystans: 14 km, suma podejść: 1060 m, czas przejścia: 6:15 h
Trudności
Trudności technicznych brak, po prostu trzeba cisnąć do góry. Z Kuźnic to prawie 1000 metrów w pionie do podejścia, więc w czasie upału zmęczyć się można.
Tylko ten i żaden inny może rozpocząć zestawienie. Pewnie oklepany, może zatłoczony, ale panorama z wierzchołka jest całkiem ciekawa, a przy tym nietrudno się tam dostać. Najłatwiej wsiąść w kolejkę, więc jeśli zdrowie nie pozwala wam na marsz, albo wręcz przeciwnie, planujecie bardzo długą wędrówkę, to możecie sobie oszczędzić dosyć żmudnego podchodzenia. Gotowe.
Ponadto istnieją dwa, nieco bardziej tradycyjne sposoby dostania się na szczyt. W sensie na piechotę. Oba z nich prowadzą z Kuźnic i wymagają co najwyżej kondycji, bo trudności technicznych tam brak. Pierwszy wariant, to szlak zielony przez Myślenickie Turnie, który jest trochę niczym turysta po trzynastogodzinnym przejściu w upale … no umiarkowanie atrakcyjny.
Zdecydowanie przyjemniejszym wariantem będzie ten, który prowadzi przez bardzo urokliwą Halę Gąsienicową. Już tylko ona sama może być celem wycieczki, bo ładna jest, że hej, ale świetnie sprawdzi się też jako przerywnik w drodze na Kasprowy. Na Hali znajdziecie też schronisko Murowaniec, więc gdyby zmęczenie i głód groziły powodzeniu całej ekspedycji, to tam właśnie możecie chwilę odpocząć. Na Halę Gąsienicową, opisaną szczegółowo w innym artykule, dostaniecie się z Kuźnic albo szlakiem niebieskim przez Boczań, albo żółtym przez Dolinę Jaworzynkę. Ten pierwszy jest według mnie ciekawszy, ale nie słuchajcie mnie i wybierzcie sami. Ja jestem tylko gościem piszącym w Internecie – nie muszę mieć racji. By się dostać na Kasprowy, podążajcie wzdłuż żółtych oznaczeń, które po nieco godzinie doprowadzą was na wierzchołek.
Kasprowy nie sięga 2000 m n.p.m., ale łatwo można naprawić to niedociągnięcie w planie wycieczkowym, wybierając się na krótki spacer w stronę Beskidu. To raptem kilkanaście minut tuptania po wygodnej ścieżce. Ciekawym pomysłem na wycieczkę może być pętelka, uwzględniająca oba warianty. Wejść można żółtym z Hali Gąsienicowej, a zejść zielonym przez Myślenickie Turnie.
Kopa Kondracka – 2005 m n.p.m.
Szlaki
Żółty z Gronika przez Dolinę Małej Łąki – 4 h
Niebieski, zielony i czerwony z Kuźnic przez Dolinę Kondratową – 3:20 h
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 13 km, suma podejść: 1040 m, czas przejścia: 6:20 h
Trudności
Techniczne nie występują. Kłopoty mogą się zacząć wtedy, gdy wybierzecie szlak przez Kondracką Przełęcz. Bliskość Giewontu może wam zawrócić w głowie i pokrzyżować pierwotne plany. Bądźcie nieugięci!
Kto wie, może to od Kopy Kondrackiej właśnie należałoby rozpocząć „odhaczanie” listy tatrzańskich szlaków dla średniozaawansowanych. Piękna panorama, względnie krótkie, (jak na Tatry) podejście, a do tego całkiem ciekawe szlaki, które prowadzą na wierzchołek. No i to dwutysięcznik z prawdziwego zdarzenia, a to zawsze brzmi dumnie w rozmowie ze znajomymi. Najpopularniejszy wariant to pewnie ten z Kuźnic, prowadzący przez Dolinę Kondratową. W sezonie płynie nim rzeka turystów atakujących Giewont, więc jeżeli lubicie towarzystwo ludzi, to polecam.
Szlak zaczyna się od przyjemnego spaceru przez las, który po mniej więcej godzinie doprowadzi was do Polany Kalatówki. Charakter ścieżki od tego miejsca niewiele się zmienia, więc nie zawracajcie sobie głowy, tylko pędźcie na Halę Kondratową. Miejsce to całkiem urokliwe, a w dodatku znajdziecie tam też schronisko. Po krótkiej przerwie życie postawi przed wami wybór, który w wariancie proponowanej wycieczki jest po prostu bez znaczenia. Szlakiem zielonym na Przełęcz pod Kopą Kondracką możecie podchodzić, by następnie poprzez szczyt zejść w stronę Kondrackiej Przełęczy. Zerknijcie sobie na mapkę. W obu przypadkach trudność wędrówki polega wyłącznie na tym, by oddychać na tyle sprawnie, żeby w czasie zadyszki nie zemdleć z niedotlenienia.
Przyjemną alternatywą dla szlaków z Doliny Kondratowej, może być z kolei wycieczka przez Dolinę Małej Łąki. Całkiem pusto nie będzie, ale łatwiej tam o ciszę, a i widoki na podejściu wydają mi się zdecydowanie ciekawsze. Jeśli zdecydujecie się na taką opcję, to wyruszycie żółtym szlakiem z Gronika. Podejście w towarzystwie okazałej Wielkiej Turni Małołąckiej, a w dalszej części również i zboczy Giewontu, może się podobać. Trudniej tam natomiast o zrobienie jakiejś pętelki, dlatego zerknijcie do propozycji związanej z Małołączniakiem – tam przez Dolinę Małej Łąki będziecie wracać.
Z Kopy Kondrackiej na Kasprowy Wierch przez Suche Czuby Kondrackie – 2005 m n.p.m.
Szlaki
Czerwony z Kopy Kondrackiej na Kasprowy Wierch – 2 h
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 17 km, suma podejść: 1340 m, czas przejścia: 7:45 h
Trudności
Dwa, niewielkie skalne progi, które osobom względnie sprawnym nie sprawią problemów. W niektórych miejscach szlak zbliża się do północnych, urwistych zboczy Suchych Czub i pojawia się niewielka ekspozycja.
Świetnym sposobem na odwiedzenie zarówno Kasprowego Wierchu, jak i Kopy Kondrackiej, jest wędrówka malowniczym szlakiem przez Suche Czuby Kondrackie i Goryczkową Czubę. Odnajdzie się tam każdy średniozaawansowany turysta z przynajmniej przyzwoitą kondycją. W czasie wycieczki pojawią się również niewielkie przeszkody skalne oraz ekspozycja, a to może być dobrą okazją, by z tego rodzaju terenem się zapoznać.
Wycieczka ma formę pętelki, czyli wracacie do miejsca startu, a to zawsze plus. Trasę można pokonywać oczywiście w obu kierunkach, a na Kasprowy Wierch da się również wjechać kolejką. Wędrówka rozpoczyna się w Kuźnicach, a niebieski szlak dosyć szybko wkracza między drzewa. Zgubić będą umieć się tam tylko nieliczni. Mniej więcej po 1:40 h marszu od startu, powinniście się znaleźć na urokliwej Hali Kondratowej.
Na skrzyżowaniu szlaków należy wybrać oznaczenia zielone w stronę Przełęczy pod Kopą Kondracką. Tutaj też zaczyna się ta właściwą część wędrówki, czyli będzie pod górę. Liczne zakosy zdają się nie mieć końca, ale trudności tam brak. Zachęcam, żeby z przełęczy podejść w kierunku Kopy Kondrackiej. W końcu to bardzo wdzięczny i widokowy pagór, a z przełęczy to raptem 15 dodatkowych minut marszu.
Na Przełęczy pod Kopą Kondracką natomiast zaczyna się tą właściwą, najbardziej atrakcyjna cześć wędrówki. Ścieżka początkowo łagodnie trawersuje zbocze Suchego Wierchu Kondrackiego i bezproblemowo doprowadza do Małej Suchej Czuby. To tam znajduje się pierwszy ze skalnych progów, co jest niewątpliwym urozmaiceniem tej i tak widokowej wycieczki. Trudności są niewielkie, ale jak zaznaczyłem we wstępie, każdy odbiera je nieco inaczej. Jeśli będzie to wasz pierwszy szlak tego typu, to uważajcie, zwłaszcza przy śliskiej skale. Szlak następnie trawersuje po południowej stronie zbocza i tylko niekiedy zbliża się do północnych ścian Suchych Czub. To tam właśnie niekiedy możecie się zapoznać z tą słynną ekspozycją w wersji „light”. Relaksująca i widokowa wędrówka, poprzez jeszcze jeden skalny próg, doprowadzi was w końcu na Kasprowy Wierch.
Na szczycie, mimo że zazwyczaj tłoczno, warto sobie zrobić przerwę i zastanowić się, co dalej. Jeżeli zmęczyły was trudy wędrówki, to z Kasprowego Wierchu możecie zjechać do Kuźnic kolejką. W tym wariancie polecam zejście zielonym szlakiem przez Myślenickie Turnie. Początkowo sprowadza wygodnym, kamiennym chodnikiem, by następnie przez leśną ścieżkę doprowadzić na metę wycieczki.
Czerwone Wierchy – 2122 m n.p.m.
Szlaki
Czerwony z Kopy Kondrackiej na Ciemniak – 1:10 h
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 15,5 km, suma podejść: 1340 m, czas przejścia: 8 h
Trudności
W okolicach Krzesanicy i Ciemniaka pojawia się ekspozycja, zwłaszcza jeśli zechcecie przyjrzeć się północnym ścianom z nieco bliższa. Uwaga wskazana, zwłaszcza w przypadku kiepskiej widoczności.
Czerwone Wierchy to rozległy masyw górski, w którym wyróżnić można cztery główne wierzchołki. To, patrząc od wschodu, Kopa Kondracka, Małołączniak, Krzesanica i Ciemniak. Istnieje kilka sposobów, by dostać się na grań, ale w tej propozycji pokażę wam ten najpopularniejszy wariant. Kierunek spaceru możecie wybrać sami.
Wszystko rozpoczyna się nigdzie indziej, jak w Kuźnicach. W okolicach dolnej stacji kolejki należy wybrać oznaczenia niebieskie i podążać nimi przez mniej więcej 1:40 h w stronę Hali Kondratowej. Marsz na tym etapie nie powinien sprawiać trudności, bo ścieżka raczej jednostajnie pnie się do góry. Sielanka nie trwa natomiast długo i wkrótce radosne maszerowanie przerywa konkretna zadyszka. Mozolne podejście, a w końcowej fazie liczne zakosy, wyprowadzają w końcu na Przełęcz pod Kopą Kondracką. Już tutaj jest bardzo widokowo, ale trud jeszcze nie skończon, bo podejście na Kopę Kondracką, to dodatkowe kilkanaście minut marszu. Teren nie jest wymagający, a ścieżka prowadzi głównie kamiennym chodnikiem. Kopa Kondracka zapewnia już bardzo okazałe widoki, a po całym wysiłku należy się oczywiście przerwa. No i można odetchnąć, bo zdecydowana większość podejść już za wami.
Nie wszystkie jednak, o czym przypomina czający się nieopodal Małołączniak. Szlak przez całe Czerwone Wierchy wolny jest od technicznych trudności, ale jednak trochę kondycji wypada mieć. Pocieszające jest natomiast, że gdy już na Małołączniaka się wdrapiecie, to o podejściach będziecie mogli w zasadzie zapomnieć. W mojej opinii to także najbardziej widokowy szczyt w masywie. Od tego miejsca, poprzez Krzesanicę, a dalej Ciemniak, trasa prowadzi wygodnym, kamiennym chodnikiem, który sprzyja zachwytowi nad przyrodą i otoczeniem. Szczególne wrażenie robi północna, bardzo stroma ściana Krzesanicy. Wycieczkę w tym wariancie zakończyć można w Kirach, do których sprowadzi czerwony szlak z Ciemniaka. Jest on dosyć długi, a poniżej granicy lasu niezbyt zajmujący, ale sprawnie sprowadza na metę wędrówki. By wrócić do Zakopanego, skorzystajcie z kursujących busów.
Małołączniak przez Kobylarzowy Żleb – 2096 m n.p.m.
Szlaki
Niebieski z Gronika – 4 h
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 14,5 km, suma podejść: 1350 m, czas przejścia: 7:30 h
Trudności
Dwa fragmenty ubezpieczone łańcuchem. Pierwszy to połoga płyta, a drugi to niewielki próg skalny. Przy suchym podłożu nie stanowią problemu.
Propozycja ciekawej, różnorodnej i bardzo widokowej wędrówki w Tatrach Zachodnich. Wypad można oczywiście sobie przedłużyć, ale ja pokażę wam podstawowy wariant. Wycieczka rozpoczyna się w Groniku, a jej początkowy przebieg, to leniwy spacer przez las, po bardzo wygodnym podłożu. Niebieskich oznaczeń należy trzymać się w zasadzie aż do samego Małołączniaka, ale pierwszym, ciekawszym punktem wypadu jest Przysłop Miętusi.
Szlak początkowo nie zapowiada jeszcze tego, co czekać będzie wyżej, bo płaski i raczej monotonny etap może niekiedy usypiać czujność. Wszystko zmienia się w okolicach Kobylarza, kiedy nie tylko trzeba przygotować płuca i łydki do wysiłku, ale kiedy wreszcie między drzewami widać okazałe północne zbocza Krzesanicy. Szlak niebieski na Małołączniak prowadzi przez niezwykle okazały Kobylarzowy Żleb, a podobnego otoczenia próżno szukać po polskiej stronie Tatr Zachodnich. Podejście jest może i długie, ale bliskość ścian skutecznie zajmuje uwagę. Taki teren doprowadza w końcu do krótkiego fragmentu ubezpieczonego łańcuchami, co w Tatrach Zachodnich bywa rzadko spotykanym elementem krajobrazu.
Przeszkoda nie jest trudna, więc jeśli pierwszy raz spotykacie się z tego typu miejscem, to po prostu zachowajcie spokój. Skała w tamtym miejscu jest bowiem dobrze urzeźbiona, co ułatwia stawianie kroków. Przy dobrych warunkach i suchym podłożu, być może nawet nie będziecie musieli korzystać ze znajdujących się tam sztucznych ułatwień. Charakter szlaku nieco zmienia się powyżej tej przeszkody, a rozległe rumowisko skalne ustępuje miejsca przyjemnej zieleni. Ścieżka ciągle prowadzi stromym terenem, ale wystarczy uparcie piąć się do góry. Upór będzie potrzebny, bo Czerwony Grzbiet ciągnie się w nieskończoność, oszukując wzrok niewielkimi spiętrzeniami terenu. Właściwy szczyt Małołączniaka jest natomiast bardzo charakterystyczny i rozpościera się z niego wspaniała panorama.
Na wierzchołku możecie zdecydować, co chcecie zrobić dalej, ale w tej propozycji wycieczki warto domknąć pętelkę, ruszając początkowo w stronę Kopy Kondrackiej. Szeroka ścieżka prowadzi już tylko w dół, co pozwala odetchnąć i zachwycić się widokami. Tam należy wybrać oznaczenia żółte, kierując się w stronę Kondrackiej Przełęczy. Grawitacja będzie wam sprzyjać już do samego końca, bo z przełęczy należy kierować się w stronę Doliny Małej Łąki, by po czasie wrócić do Gronika.
Giewont – 1894 m n.p.m.
Szlaki
Niebieski z Kuźnic – 3:20 h
Czerwony i niebieski przez Dolinę Strążyską – 3:20 h
Żółty i niebieski przez Dolinę Małej Łąki – 3:30 h
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 12 km, suma podejść: 910 m, czas przejścia: 6 h
Trudności
W warunkach dobrej pogody i przy suchej skale trudności techniczne są niewielkie, a bardziej wymagające miejsca są ubezpieczone łańcuchami. Natomiast sława Giewontu przyciąga tak mocno, że niektóre osoby mogą mieć problemy związane z wysokością i przestrzenią, przez co o zaburzenia koordynacji nietrudno.
Największą trudnością szlaku na Giewont jest to, że wszyscy chcą tam iść, ale nie wszyscy są gotowi na to, co ich tam czeka. Szlak nie jest przesadnie trudny, ale nie jest już też spacerem nad Morskie Oko. Nie każdy dobrze radzi sobie z tamtejszymi trudnościami, niektórych ogarnia lęk wysokości, zaczyna się panika, a pole do manewru jest tam mocno ograniczone.
Wędrówkę na Giewont można podzielić na dwa, zasadnicze etapy. Pierwszy to spacer przez doliny, a kolejny, to już właściwy marsz wśród skał i to ten fragment jest ubezpieczony łańcuchami. Wyróżnić można trzy główne warianty, by dostać się pod szczyt Giewontu. Pierwszy, zdecydowanie najpopularniejszy, to marsz niebieskim szlakiem z Kuźnic przez Dolinę Kondratową na Kondracką Przełęcz. Z Doliną Kondratową mogliście się już zapoznać w poprzednich propozycjach. Nic nie stoi natomiast na przeszkodzie, by wyruszyć z Doliny Strążyskiej, czy Doliny Małej Łąki.
Najciekawsza część podejścia na Giewont zaczyna się na Wyżniej Kondrackiej Przełęczy. Znajdują się tam ławki sprzyjające wypoczynkowi, ale też i rozmyślaniom nad stabilnością pogody. Szlak na szczyt ma bowiem charakter jednokierunkowy. Podchodzi się inną nitką niż ta, którą się schodzi, co w przypadku tłoku i nadchodzącej burzy może utrudniać, a niekiedy nawet uniemożliwiać bezpieczne wycofanie się. Po kilku minutach marszu kamiennym chodnikiem dotrzecie do pierwszej z przeszkód. To nic innego jak niewielki trawers zbocza, po wygodnej, skalnej półce. Miejsce to jest ubezpieczone łańcuchem, który przy dobrych warunkach nie jest tam w zasadzie niezbędny. Następnie ścieżka zawija w prawo i pnie się ciekawym terenem do góry. Znajdziecie tam sporo kamiennych stopni, a w trudniejszych, połogich płytach, przygotowano specjalne miejsca, by wygodnie postawić stopy. Przy „chłodnej głowie” nie powinniście mieć problemów.
Gdy już nacieszycie oczy widokami i uświadomienie sobie, że jesteście prawie kilometr ponad Zakopanem, warto przystąpić do zejścia. W tym celu skierujcie się w stronę wariantu zejściowego, pamiętając, że również jest jednokierunkowy. Drogą powrotną także ubezpieczona jest łańcuchami, które mogą być szczególnie pomocne w przypadku wilgotnej skały. Pamiętajcie, że z jednego przęsła powinna korzystać tylko jedna osoba, więc niekiedy należy się uzbroić w cierpliwość. Mimo że schodzenie z wykorzystaniem sunącego po skałach tyłka bywa kuszące, to jeśli natraficie na stresujący was fragment, bezpieczniej obniżać się jednak twarzą do skały.
Grześ, Rakoń i Wołowiec – 2063 m n.p.m.
Szlaki
Żółty i niebieski z Polany Chochołowskiej – 3:35
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 26 km, suma podejść: 1390 m, czas przejścia: 10:10 h
Trudności
Chochołowska
Zdradzę wam coś. Otóż Wołowiec był moim pierwszym, tatrzańskim dwutysięcznikiem, od którego na dobre zaczęła się moja przygoda z Tatrami. Prawda to dla mnie niewygodna, bo jako dumny założyciel „Chochołowska Hate Club”, nie na rękę mi jest przyznanie się do tak kompromitującego mnie faktu. Tak, to od Chochołowskiej wszystko się zaczęło!
Nie da się jednak ukryć, że marsz przez Grzesia, Rakoń i Wołowiec, to już klasyczna tura w Tatrach Zachodnich. Zdecydowanie warto się tam wybrać, natomiast trasa jeszcze bardziej by zyskała, gdyby na Polanę Chochołowską dało się teleportować. Romantyczne spotkanie z Doliną Chochołowską zaowocuje na odcinku 7 km licznymi wspomnieniami. Odcinek ten można pokonać z wykorzystaniem wypożyczonego roweru, ale to jedynie zamienia jedno cierpienie w drugie – fizyczne w to finansowe.
Szlak jest technicznie prosty, a powyżej granicy lasu już bardzo widokowy. Co więcej, przewyższenia rozkładają się na względnie długim dystansie. Pierwszym etapem wędrówki jest marsz na Grzesia, chociaż osoby o słabszej kondycji, zwłaszcza mając już w nogach Chochołowską, mogą pod koniec podejścia zwracać się do niego „Grzegorz”. Grześ jednak to fajny i widokowy pagór, więc choćby tylko tam warto się wgramolić. Dalsza wędrówka to mozolne nabieranie wysokości, ale przez cały ten czas człowiekowi towarzyszą rozległe widoki. Jest więc miło, ale daleko, bo w Tatrach Zachodnich jest zawsze dalej, niż się wydaje. Końcowe podejście na Wołowiec jest strome, a podłoże miejscami jest dosyć sypkie i niestabilne. Nagrodą za trud wycieczki będą jednak świetne widoki. Zwróćcie uwagę zwłaszcza na strzeliste Rohacze. Wrócić można tym samym szlakiem, albo wybierając zejście przez Wyżnią Chochołowską Dolinę.
Szlak nie jest trudny, natomiast może stanowić spore wyzwanie dla kondycji i warto być tego świadomym. Zachowajcie czujność szczególnie w czasie upału lub niestabilnej pogody, bo te 10 godzin na nogach może być wymagające.
Trzydniowiański, Kończysty i Starorobociański Wierch– 2167 m n.p.m.
Szlaki
Czerwony i zielony z Polany Trzydniówki na Starorobociański Wierch – 3:45 h
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 24,5 km, suma podejść: 1640 m, czas przejścia: 10:30 h
Trudności
Chochołowska
Niezwykle widokowa wędrówka w Tatrach Zachodnich. Propozycja tej wycieczki ucieszy wszystkich fanów rozległych, górskich panoram. Ma ona natomiast dwie główne wady. Po pierwsze jest to dosyć długa pętla, więc trzeba być tego świadomym. Po drugie z kolei… trzeba iść do Chochołowskiej. Niestety.
Szlak zaczyna się na Siwej Polanie, gdzie umierają marzenia. Wchodząc do Chochołowskiej, trzeba jak najsprawniej przebierać nogami, żeby ten etap mieć szybko z głowy. Na Polanie Trzydniówka należy z kolei wybrać oznaczenia koloru czerwonego, po czym żegnając się uprzednio z dnem doliny, trzeba zacząć podchodzić w stronę Trzydniowiańskiego Wierchu. Te dwie godziny wysiłku zaczynają się raczej mizernie, ale po wyjściu ponad kosówkę, zwiastują to, czego należy się po tym szlaku spodziewać.
Widoki w okolicy Trzydniowiańskiego Wierchu mogą się już podobać, a najlepsze, że taki stan rzeczy będzie się utrzymywał przez dobrych kilka godzin. Zachwyt nad otoczeniem przerywać będą co najwyżej podejścia na Kończysty Wierch, a następnie Starorobociański Wierch. Widoki z tego ostatniego są naprawdę świetne, bo to w końcu najwyższa góra Tatr Zachodnich w granicach Polski. Warto zrobić sobie tam dłuższą przerwę. Pętelkę najciekawiej jest domknąć, schodząc jeszcze w kierunku Ornaku. To bardzo ciekawe miejsce, które pozwoli po raz ostatni nacieszyć oczy widokami. Na koniec zostaje już zejście w stronę Iwaniackiej Przełęczy, a potem na parking. Tak, TĄ doliną.
Karb – 1853 m n.p.m.
Szlaki
Czarny znad Czarnego Stawu Gąsienicowego – 0:40 h
Niebieski znad Zielonego Stawu Gąsienicowego – 0:30 h
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 15 km, suma podejść: 1030 m, czas przejścia: 6:25 h
Trudności
Techniczne nie występują. Wejście czarnym szlakiem jest po prostu dosyć strome, no i pewnie już tam osoby niezaznajomione z takim terenem, mogą się poczuć nieswojo. Polecam więc na początek wyjście łagodniejszą, oznaczoną na niebiesko, ścieżką znad Zielonego Stawu Gąsienicowego.
Spodobał wam się Kościelec, ale nie czujecie się jeszcze na siłach, by na niego wleźć? Wycieczka na Przełęcz Karb pozwoli wam zerknąć na szczyt z naprawdę bliska, a przy tym nie spotkacie tam technicznych trudności. Istnieją dwa, dogodne warianty, by się tam dostać i każdy z nich, co niespodzianką nie będzie, prowadzi z Hali Gąsienicowej. Najlepiej jednak obie te możliwości wykorzystać, by w okolicach Kościelca zrobić niewielką pętelkę. To zawsze pozwala zobaczyć nieco więcej.
Co więc na początek? A no trzeba się na tę Halę dostać, co z Kuźnic zajmie około dwóch godzin. Sami zdecydujcie, czy chcecie podchodzić niebieskim szlakiem przez Boczań, czy może żółtym przez Dolinę Jaworzynkę. Do celu dotrzecie także czarnym szlakiem z Brzezin, który jest łatwy, ale niezbyt ciekawy. Na wejściu do Hali Gąsienicowej Kościelec prezentuje się chyba najbardziej okazale, więc macie jeszcze kilkanaście minut, by zdecydować się, co dalej. Pierwszy wariant prowadzący na Karb zaczyna się znad Czarnego Stawu Gąsienicowego. Czarny szlak, którym będziecie podchodzić, nie jest trudny, natomiast może być męczący. Spore nachylenie terenu zwłaszcza w upalny dzień wysysa siły. Ścieżka doprowadza na grań Małego Kościelca, gdzie niektórzy odczują niewielką ekspozycję. Do przełęczy z tamtego miejsca pozostanie co najwyżej kilka minut marszu.
Wariant zejściowy prowadzi wzdłuż niebieskich oznaczeń w stronę Zielonego Stawu Gąsienicowego. No i nie ma sensu go zbyt dokładnie opisywać, bo to po prostu całkiem wygodny i szeroki kamienny chodnik. Nad stawem natomiast należy wybrać oznaczenia czarne, by dotrzeć w okolice Murowańca. Jeżeli w pierwszą stronę podchodziliście niebieskim szlakiem przez Boczań, to w drodze powrotnej rozważcie żółty przez Jaworzynkę. Bo czemu nie.
Zadni Granat – 2240 m n.p.m.
Szlaki
Niebieski, żółty i zielony znad Czarnego Stawu Gąsienicowego – 2:10 h
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 18,5 km, suma podejść: 1460 m, czas przejścia: 9 h
Trudności
W drodze do Koziej Dolinki kilka bezproblemowych progów skalnych. Na Zadnim Granacie spora ekspozycja, ale droga na niego prowadzi względnie łagodnym zboczem.
Egzotyczna nazwa, która nowicjuszom nie powie zbyt wiele. Zjeść go nie można, ale na szczęście to nic, co mogłoby wybuchnąć. Co więcej, szczyt ten całkiem nieźle nadaje się na pierwszą, poważniejszą wizytę w Tatrach Wysokich, a w dodatku ma parę dodatkowych plusów. Wycieczka naprawdę może się podobać, bo zacząć należy od spaceru w stronę Hali Gąsienicowej. Jak już cała Polska ustaliła, jest tam pięknie. Kiedy już nacieszycie oczy, należy ruszyć szlakiem w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego, by tam nacieszyć je jeszcze bardziej.
Niebieski szlak następnie prowadzi brzegiem jeziora, a z każdą chwilą otoczenie staje się ciekawsze i bardziej surowe. Odcinek od Czarnego Stawu Gąsienicowego, przez Zmarzły Staw aż do Koziej Dolinki jest w mojej opinii bardzo malowniczy, przy czym czasami mogą przydać się tam ręce. Nic trudnego, bo raczej liczne kamienne schodki, ale podłoże bywa wilgotne i wypada uważać. Ten etap powinien zająć wam około godziny.
Dalej czeka już tylko podejście zielonym szlakiem na szczyt. Zmęczyć się oczywiście można, ale zbocze jest rozległe, a widoki z każdą chwilą coraz ciekawsze. Emocje mogą się pojawić na samym wierzchołku, bo ten nie jest niestety zbyt obszerny, ale skoro jesteście w Tatrach Wysokich, to pewnie tego się właśnie spodziewacie. Gratulacje – właśnie znaleźliście się na Orlej Perci. Szczyt, jak wspominałem wcześniej, ma dodatkowe zalety. Nie tylko jest tam ładnie, ale jeśli dobrze się czujecie, nie dotknął was lęk przed ekspozycją, to możecie śmiało pokręcić się po okolicy. W końcu szlak prowadzący przez Granaty to dobra okazja, by sprawdzić, czy tego rodzaju otoczenie jest czymś, czego w górach szukacie. Odcinek ten uchodzi za jeden z łatwiejszych na całej Orlej Perci, więc jeśli tylko macie ochotę spróbować, to śmiało. Jeśli z kolei otoczenie wydaje się wam zbyt eksponowane, to odpoczynek zapewni wygodne i trawiaste zbocze wzdłuż szlaku. Tam również jest bardzo ładnie.
Kozi Wierch – 2291 m n.p.m.
Szlaki
Niebieski i czarny z Doliny Pięciu Stawów Polskich – 2 h
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 20 km, suma podejść: 1410 m, czas przejścia: 8:55 h
Trudności
Krótki trawers przez połogą płytę, który może części turystów sprawić problemy nie tyle techniczne, co związane z brakiem obycia w takim terenie. Tuż pod szczytem fragment przez skały, który jest raczej dobrze urzeźbiony. Od strony północnej konkretna „lufa”, więc brak lęku przed ekspozycją mocno wskazany.
Najwyższy, wybitny szczyt, który w całości znajduje się na terytorium Polski. Jest calusieńki nasz, a w dodatku przez jego wierzchołek przebiega Orla Perć, co może stanowić dodatkowy smaczek. Wycieczka rozpoczyna się na najwspanialszym i jedynym w swoim rodzaju parkingu na Palenicy Białczańskiej. Przed przybyciem wypada zarezerwować miejsce parkingowe przez Internet. Szlak to początkowo najzwyklejsza na świecie asfaltowa droga, która prowadzi nad Morskie Oko. Na szczęście całkiem szybko, bo tuż za Wodogrzmotami Mickiewicza, ścieżka odbija do Doliny Roztoki.
Marsz wzdłuż zielonych oznaczeń może się podobać, zwłaszcza że teren nie stwarza problemów, a wokół pełno ciekawych widoków. Dochodząc natomiast do Doliny Pięciu Stawów macie dwie możliwości. Jeśli czujecie się zmęczeni, głodni, albo chce się wam siku, to wybieracie szlak czarny, do tamtejszego schroniska. Jeśli natomiast odwodnieni jesteście już tak, że toaletą nie musicie sobie zawracać głowy, to na próg doliny wdrapujcie się bezpośrednio wzdłuż zielonych oznaczeń. To pozwoli wam dodatkowo zobaczyć z bliska Siklawę, czyli największy w Tatrach wodospad.
Ostatnim etapem górskiego mozołu jest atak szczytowy na Kozi Wierch. Szlak czarny prowadzący z Doliny Pięciu Stawów Polskich nie jest obiektywne zbyt trudny, ale nie jest to już wygodna ścieżka znana z Tatr Zachodnich. Przeszkód jest niewiele, bo przez większość czasu po prostu podchodzi się zakosami do góry. Jednym z ciekawszych elementów w czasie podchodzenia jest przekraczanie dosyć upierdliwej i nachylonej płyty, co w przypadku wilgoci może być dla niektórych lekko stresujące. Tuż pod szczytem warto użyć rąk, chociaż szlak przypomina tam raczej kamienne schodki. Na wierzchołku można już się zetknąć z tą mityczna „lufą”, zwłaszcza że od północnej strony przepaść jest konkretna. Uprzedzam więc tych z lękiem wysokości. Widok z wierzchołka jest przepiękny, więc naprawdę warto, a że to najwyższy punkt na Orlej Perci, to można prześledzić sobie wzrokiem, jak ten szlak biegnie w okolicy.
Szpiglasowy Wierch – 2172 m n.p.m.
Szlaki
Żółty z Doliny Pięciu Stawów Polskich – 2:25 h
Żółty znad Morskiego Oka – 2:45 h
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 24 km, suma podejść: 1470 m, czas przejścia: 9:20 h
Trudności
Od strony Morskiego Oka do przełęczy brak. Od strony Doliny Pięciu Stawów trudności umiarkowane. Miejsca ubezpieczone łańcuchami to krótki trawers, a następnie kilkadziesiąt metrów po niezbyt trudnym i dobrze urzeźbionym terenie. Problematyczna jest wystawa szlaku, bo bywa tam wilgotno, a popularność wycieczki sprawia też, że trzeba uważać przy okazji mijanek.
Kandydat numer jeden dla tych, którzy szukają pierwszego szczytu w Tatrach Wysokich. Kandydat może niezbyt urodziwy, patrząc na niego z daleka, za to zapewniający jedną z piękniejszych panoram górskich po naszej stronie Tatr. Istnieją dwa sposoby, by dostać się Szpiglasową Przełęcz, natomiast końcowy fragment podejścia w stronę szczytu, jest dla nich wspólny.
Łatwiejsza wycieczka to ta prowadzącą znad Morskiego Oka. Z Palenicy Białczańskiej ruszacie asfaltem, który nie chce się kończyć. Trudności tam brak, chyba że będziecie mieć pecha i was potrąci fasiąg. To ten wóz ciągnięty przez konie, jakby coś.
Nad Morskim Okiem wydajecie z siebie westchnienie zachwytu nad Mięguszowieckimi Szczytami, po czym wybieracie oznaczenia żółte. Ceprostrada, jak sama nazwa wskazuje, pozbawiona jest technicznych trudności. Ścieżka prowadzi więc całkiem wygodnym, kamiennym chodnikiem, wije się zakosami do góry i raczej trudno mówić o problemach natury wspinaczkowej. Te można co najwyżej podglądać na nieodległym Mnichu.
Drugi wariant jest moim zdaniem znacznie ciekawszy, ale też trochę trudniejszy. Startujemy tak samo, ale po chwili odbijamy w stronę Doliny Roztoki i dalej Pięciu Stawów Polskich. Ta część wycieczki jest też wspólna dla szlaku na Kozi Wierch. W skrócie – musicie się dostać do popularnej „Piątki”. Na miejscu ruszacie wzdłuż Wielkiego Stawu, a następnie wzdłuż żółtych oznaczeń w stronę Szpiglasowej Przełęczy.
Początkowy fragment podejścia na przełęcz to łatwe zakosy, więc można się rozgrzać. Dalej jest umiarkowanie trudno. Najpierw krótki trawers, a następnie kilkadziesiąt metrów do góry wzdłuż ubezpieczonego łańcuchami zbocza. Teren nie wymaga jakiejś wielkiej sprawności, ale bywa tam tłoczno i ślisko. Szlak biegnie zboczem o północnej wystawie, a to sprawia, że długo zalega tam śnieg i nawet w pogodne dni bywa wilgotno. To również bardzo popularne miejsce, więc zachowajcie ostrożność w czasie mijania się
Oba te warianty można połączyć w długą, chociaż bardzo atrakcyjną pętelkę. Jeżeli się na nią zdecydujecie, to polecam ją robić od strony Doliny Pięciu Stawów Polskich, a schodzić do Morskiego Oka. Wtedy najtrudniejsze miejsca mijacie w czasie podchodzenia, a to zwyczajowo łatwiejsze. Szlak ze Szpiglasowej Przełęczy na Szpiglasowy Wierch to już kwestia dodatkowych kilkunastu minut. Może raz czy dwa przed samym szczytem można się podeprzeć ręką, ale poza tym nie dzieje się tam nic ekstremalnego.
Przez Świstówkę Roztocką – 1700-1750 m n.p.m.
Szlaki
Niebieski z Doliny Pięciu Stawów Polskich nad Morskie Oko – 1:40 h
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 20 km, suma podejść: 1080 m, czas przejścia: 6:55 h
Trudności
W zasadzie brak. Uważać należy za to w okolicach Siklawy, gdzie skały i płyty są często bardzo wilgotne.
Urokliwe doliny, dwa schroniska i jedna, całkiem atrakcyjnaa pętla. Chodzi o szlak z Doliny Pięciu Stawów przez Świstówkę Roztocką nad Morskie Oko. To idealna propozycja dla osób, które chciałyby odwiedzić to najsłynniejsze, tatrzańskie jezioro, a przy tym chcą zobaczyć coś więcej, niż asfaltową drogę.
Szlak zaczyna się w Palenicy Białczańskiej i początkowo prowadzi w stronę Morskiego Oka. Nieco powyżej Wodogrzmotów Mickiewicza należy porzucić asfalt i wybrać zielony szlak do Doliny Roztoki. Raczej nietrudny i sielankowy spacer prowadzi dnem doliny. Już tam widoki mogą się podobać, ale jeśli w tamtych stronach jeszcze nie byliście, to trzymajcie się mocno, bo najlepsze przed wami. Po mniej więcej dwóch godzinach marszu dotrzecie do skrzyżowania szlaków. W teorii najłatwiej wybrać szlak czarny, ale gorąco namawiam, by jednak kierować się dalej zielonym. W końcu Siklawa to największy, tatrzański wodospad i miło przyjrzeć mu się bliżej. Uwaga natomiast, bo będzie stromo, więc zmęczyć się można. Krótka przerwa w schronisku pozwoli wam odpocząć przed kolejnym podejściem.
Niebieski szlak niemal od razu pnie się do góry, ale wystarczy raz na jakiś czas odwrócić się za siebie, by o wysiłku zapomnieć. Dolina Pięciu Stawów Polskich prezentuje się świetnie, a górujący nad Doliną Roztoki masyw Wołoszyna jest podobnie hipnotyzujący. Po przewinięciu się na stronę Doliny Rybiego Potoku widoki stają się jeszcze ciekawsze, bo oto pokazują się najwyższe, tatrzańskie szczyty, w tym i te okalające Morskie Oko. Szczególnie okazałe prezentuje się otoczenie Czarnego Stawu pod Rysami na czele z Rysami. Ścieżka od tego momentu prowadzi już tylko w dół. Nad Morskim Okiem warto zrobić krótka przerwę. Przed wami bowiem już tylko wizja powrotu na Palenicę Białczańską po najsłynniejszym bodaj asfalcie w kraju. Prawie 8 kilometrów spaceru.
Krzyżne – 2112 m n.p.m.
Szlaki
Żółty z Doliny Pięciu Stawów Polskich – 2:15 h
Żółty z Hali Gąsienicowej – 3 h
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 21,3 km, suma podejść: 1475 m, czas przejścia: 9:25 h
Trudności
Niezależnie od wybranego kierunku podejścia jest tam po prostu stromo, a przestrzeń może robić wrażenie. Od strony Doliny Pańszczycy napotkacie kilka niewielkich, skalnych przeszkód, no i nieco sypkie podłoże.
Jeśli miałbym wybrać tylko jedną, tatrzańską przełęcz, na którą poleciłbym wam się wybrać, to byłoby to bez wątpienia Krzyżne. Miejsce to jest tak urokliwe, że gdyby stworzyć ranking miejsc z najładniejszą, tatrzańską panoramą, to ta „zaledwie” przełęcz zostawiłaby w tyle masę tatrzańskich wierzchołków. Wiadomo, że fajne jest w tym całym górołażeniu kończenie wycieczek na szczytach, ale ta przełęcz absolutnie nie pozostawia niedosytu.
Istnieją dwie metody dostania się na przełęcz. Pierwsza prowadzi z Doliny Pięciu Stawów Polskich. Jak się tam dostać już podpowiadałem, ale przypomnień nigdy dość. Z parkingu na Palenicy Białczańskiej ruszacie asfaltem w stronę Wodogrzmotów Mickiewicza, a tam skręcacie do Doliny Roztoki, podążając następnie wzdłuż zielonych oznaczeń. To ta łatwa cześć wycieczki. Dalej trzeba się wdrapać do Doliny Pięciu Stawów Polskich i sami zdecydujcie, czy chcecie odwiedzić schronisko, czy może od razu ruszyć ku widokom.
Ścieżka początkowo trawersuje zbocze, a to pozwala popatrzeć na Dolinę Roztoki z ciekawej perspektywy. Trudności na tym etapie brak, ale trawers po czasie doprowadza do żlebu, gdzie rozpoczyna się właściwa część podejścia. Momentami jest dosyć stromo, a odwracając się w stronę „Piątki”, można to poczuć dosyć wyraźnie. Jeśli nie macie lęku przestrzeni czy wysokości, to będziecie w czasie marszu odczuwać dwa stany. Stan zadyszki i stan zachwytu nad coraz ładniejszymi widokami. Trudności technicznych brak, ale ze skałą się czasami zetkniecie. Nagroda za trudy podejścia jest spektakularna panorama Tatr.
W tej propozycji mam dla was wędrówkę w formie pętli, więc po odpoczynku należy kierować się w stronę Doliny Pańszczycy. Warto utrzymać tam koncentrację, bo kruszyzna miesza się tam z kilkoma stromymi, skalnymi fragmentami. Etap ten nie trwa jednak długo, bo ścieżka przez dno doliny jest już łatwa, a niektórzy dodaliby, że i nudna. Pętlę najlepiej domknąć, kierując się następnie w stronę Gęsiej Szyi i Rusinowej Polany, które będą niesamowicie efektownym zakończeniem wycieczki.
Czarny Staw pod Rysami – 1583 m n.p.m.
Szlaki
Czerwony znad Morskiego Oka – 1 h
Czas przejścia, długość i suma podejść proponowanej wycieczki
Dystans: 19 km, suma podejść: 820 m, czas przejścia: 5:55 h
Trudności
Niektórzy powiedzą, że to daleko. I wiecie co? Będą mieć rację.
Może się zastanawiacie, co w zestawieniu szlaków w Tatrach dla średniozaawansowanych robi Czarny Staw pod Rysami. Słusznie, bo sam w czasie pisania tego tekstu się zastanawiałem. Jakoś natomiast nie pasował mi do listy tych łatwych, więc wrzuciłem go tutaj, żeby całkiem biedactwa nie pominąć. Powód? Przede wszystkim dystans, bo w jedną stronę to blisko 10 kilometrów i prawie 800 metrów w pionie. Oczywiście przewyższenie rozkłada się na całym dystansie, ale wędrówka o takiej długości to już coś ekstra ponad samo Morskie Oko. Nie czepiając się więc już przynależności tego miejsca do listy, dodać trzeba, że otoczenie Czarnego Stawu pod Rysami jest niesamowite. To tam przyjrzeć będziecie się mogli Rysom, ale przede wszystkim niezwykłej ścianie Kazalnicy.
Szlak rozpoczyna się w Palenicy Białczańskiej, a następnie czekać was będzie ponad siedem kilometrów marszu asfaltem nad Morskie Oko. Gdzieniegdzie pojawiają się widokowe prześwity, ale szlak jest raczej monotonny. Wszystko powoli zmienia się w okolicach Włosienicy, kiedy tak na dobrą sprawę wzrok na stałe przechwytują Mięguszowieckie Szczyty, Mnich czy Niżnie Rysy. A to przecież tylko te najbardziej rozpoznawalne formacje.
Marsz należy następnie kontynuować wzdłuż brzegu Morskiego Oka, kierując się oznaczeniami czerwonymi. Bezproblemowy spacer trwa około trzydziestu minut, po którym należy się rozprawić z ostatnim podejściem. To zajmie dodatkowe pół godziny. Całość trasy jest wolna od technicznych problemów, więc jeśli już będziecie nad Morskim Okiem, to w ramach nadmiaru sił i chęci, rozważcie wydłużenie wędrówki o spacer nad Czarny Staw pod Rysami.
Mam nadzieję, że znajdziecie w zestawieniu szlaków w Tatrach dla średniozaawansowanych coś dla siebie. To oczywiście umowna nazwa, a granica jest płynna. Niektórzy mają niesamowitą kondycję, ale lęk wysokości. Doskonale odnajdą się w Tatrach Zachodnich, ale tylko tam. Inni z kolei będą w czasie podejścia oddychać rękawami, ale żadna ekspozycja nie będzie im straszna.
To gotowe propozycje wycieczek, które możecie oczywiście dowolnie modyfikować, ale lista ta będzie szczególnie przydatna osobom mniej biegłym w tatrzańskiej topografii. Mam nadzieję, że dzięki temu opracowaniu łatwiej wam będzie po prostu spakować plecak, wybrać szlak i ruszyć ku przygodzie. Powodzenia i sprzyjającej pogody!
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z nowymi wpisami
Bardzo ciekawe i zabawne opisy 🙂
Chochołowsko nadchodzę 🙂
Super robota!
Super opisy. Dziękuję 😁,.Przydadza się na pewno.
Świetnie zestawienie! Zgadzam się z nim w 100% . Twój opis „perełka”. 😉 Dobrze że jesteś!