Skip to main content

Chcesz ruszyć na bieszczadzkie szlaki, ale nie wiesz od czego zacząć? Czytaj dalej!

Pasm górskich w Polsce jest sporo, ale niektóre z nich cieszą się szczególną popularnością. Dzikie i owiane tajemnicą Bieszczady przyciągają z roku na rok coraz więcej amatorów wycieczek. Strzelam, że skoro czytasz ten tekst, to pewnie i tobie chodzi po głowie to słynne hasło, by rzucić wszystko i wyjechać właśnie tam. Najłatwiejszym sposobem, żeby w ogóle w Bieszczady się dostać, jest dojazd własnym samochodem. Nie jest to zbyt odkrywcze, ale w przypadku tego rejonu dosyć ważne. Dzieje się tak bowiem dlatego, że bezpośrednie połączenia w ten zakątek kraju, to częściej wyjątek, niż reguła. Jeśli jakieś się pojawiają, to raczej okresowo, a przewoźnik potrafi zlikwidować połączenia z dnia na dzień. Żeby więc nie aktualizować tego tekstu co miesiąc, zostawię raczej garść ogólnych porad.

Miejscowości, które przede wszystkim powinny cię interesować, to Ustrzyki Górne, Wetlina oraz Cisna. Jeśli autobus twoich marzeń będzie tam jechał, to na twarzy pojawi się uśmiech. Wątpię natomiast, żeby taki kurs ruszał bezpośrednio spod twojego domu i jeśli się tak nie zdarzy, a raczej się nie zdarzy, to warto w drugiej kolejności celować w Lesko albo Sanok. A co, jeśli dalej nic interesującego nie znalazłeś? No cóż – wtedy zapraszam cię do stolicy Podkarpacia. Rzeszów to całkiem przyjazne miasto wypełnione atrakcjami, do których należy choćby najsłynniejszy na świecie betonowy pomnik waginy. Ten etap podróży powinien być bezproblemowy, bo dostaniesz się na miejsce albo autobusem, albo pociągiem, a nawet samolotem, jeśli masz taką fanaberię.

Bardzo często kursy w Bieszczady (i okolice) obsługują z Rzeszowa lokalni, prywatni przewoźnicy. Skorzystaj więc z jakiejś wyszukiwarki połączeń, żeby znaleźć te mniej oczywiste opcje. Idealnie, jeśli znajdziesz coś do Wetliny. Dalej w hierarchii znajduje się pewnie Cisna, chociaż to też świetna lokacja, o czym więcej za chwilę. Ostatecznie powinieneś celować w Lesko albo Sanok. No, a tam powtórka, czyli szukanie połączeń lokalnych przewoźników.

Książka

Co wybrać na bazę wypadową, gdy chcesz wybrać się na szlaki w Bieszczadach? Jeżeli nie dysponujesz własnym samochodem (bo wtedy możesz nocować, gdzie chcesz), to w mojej opinii najlepiej będzie wybrać właśnie Wetlinę. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić sobie bazę wypadową w Ustrzykach Górnych, ale ta pierwsza miejscowość, jak na tamtejsze warunki, to całkiem spora wieś. Łatwiej znaleźć miejsce do spania, jest kilka knajp, no i są sklepy. Bezpośrednio z miejscowości też można ruszyć na parę szlaków, więc powinien być to dobry wybór. Natomiast w sezonie raczej nie ma problemów, żeby skorzystać z kursujących pomiędzy poszczególnymi punktami busów. Śmiało dojedziesz np. do Ustrzyk Górnych, co otwiera nowe możliwości, jeśli chodzi o odwiedzanie poszczególnych szlaków w Bieszczadach. Z tego też powodu równie dobrze możesz wybrać Cisną, a na start trasy podjeżdżać busem. Jeśli masz swój środek transportu, to ograniczają cię pewnie tylko własne upodobania lub ewentualna dostępność miejsc noclegowych.

Dlaczego tak upieram się przy tych większych miejscowościach? Bo Bieszczady, mimo że coraz chętniej odwiedzane, nie są jeszcze tak skomercjalizowane, jak inne polskie pasma. I to oczywiście ich wielka zaleta, ale jeśli przywykłeś do tego, że na każdym rogu jest sklep, bankomat czy apteka, to możesz się lekko zdziwić. To oczywiście nie koniec świata, ale zwłaszcza przy okazji pierwszej wizyty, warto się trochę lepiej przygotować. Pewnie do podręcznej apteczki wypada wrzucić jakieś specyfiki przeciwbólowe, czy przeciwbiegunkowe, dobrze też pamiętać, że nie wszędzie da się zapłacić kartą, no i przede wszystkim o tym, że do najbliższych miast jest dosyć daleko. Baza schroniskowa też jest bardzo skromna, więc jeśli myślisz o całodziennych wędrówkach, to o prowiant powinieneś się zatroszczyć raczej sam.

Skupię się w tekście na tym, o czym mam jakiekolwiek pojęcie, czyli na szlakach górskich w Bieszczadach. Rejon ten ma do zaoferowania oczywiście zdecydowanie więcej, ale nie chcę zrobić z tego jakiejś opasłej encyklopedii. I nie, nie mam tutaj na myśli Soliny, czy Polańczyka, bo te nawet w Bieszczadach nie leżą, chociaż bardzo by chciały. Jeszcze bardziej chciałby tam leżeć Arłamów, ale nie zmuszaj mnie, żebym cię pacnął w twarz. To jak porównywanie Rafała Mroczka z Tomem Hardym. Niech zna swoje miejsce na mapie. Kto woli oglądać, temu polecam poniższy film z naszego kanału. Nie zapomnij subskrybować! A teraz z powrotem do tekstu.

Najpiękniejsze szlaki w Bieszczadach

 

 

Zestawienie zawiera przede wszystkim najpopularniejsze i najładniejsze miejsca w tym paśmie, chociaż będzie ono sukcesywnie wzbogacane o kolejne, odwiedzone przez nas lokacje. Warto sobie jeszcze przypomnieć kilka górskich reguł, jak np. ta, że kolory szlaków nie oznaczają ich trudności. Wszystkie śmieci należy też zabrać ze sobą z powrotem w doliny. Tak, ogryzki po jabłkach również, bo okolice zamieszkuje całkiem spora grupa niedźwiedzi. Nikt nie chce, aby zaczęły utożsamiać turystę ze źródłem łatwego pożywienia.

Jeżeli zależy ci na dłuższym wędrowaniu, to pewnie wiesz, co robić. Natomiast jeśli masz ochotę tylko wejść na połoninę, nacieszyć się widokami i zejść na parking, to pewnie i w adidasach oblecisz. Pod warunkiem ładnej pogody, rzecz jasna. Do plecaka spakuj kanapki, butelkę wody, coś ciepłego w razie pogorszenia pogody, no i może pelerynę przeciwdeszczową. Przede wszystkim natomiast zachowaj rozsądek i pamiętaj, że to ciągle góry. Podejścia szybko rewidują pogląd na temat własnej kondycji.

No i nie licz na to, że ruszając na wycieczki w szczycie sezonu, będziesz ścieżki przemierzał sam, a gdzieś w tle będzie sobie grała muzyczka z „Watahy”. Owszem, ten rejon jest dziki, trudno dostępny, a klimat urzeka, ale raczej poza najpopularniejszymi miejscami. Jeżeli postanowisz w wakacje albo w pogodny weekend wyjść na Tarnicę, to twoje wyobrażenia o tym miejscu runą jak domek z kart. Może to ciągle nie poziom pielgrzymek nad Morskie Oko, ale na pewno będzie tłoczno.

Co w takiej sytuacji robić? To, co zawsze. Wychodzić o świcie. Jeżeli natomiast nie powstrzymują cię sztywne ramy wakacyjnego urlopu i masz co nieco doświadczenia, to wybranie się w Biesy w okresie listopad-kwiecień może być całkiem niezłym pomysłem. Wiadomo, że pogoda już inna, ale szukający spokoju mogą rozważyć i taką opcję. No i weekendy! Wystrzegaj się zwłaszcza tych pogodnych, bo czasami ciężko się wcisnąć na parking. Jeśli uznasz, że opracowanie jest wartościowe, to zachęcam do postawienia mi „wirtualnej kawy” na końcu wpisu. Które szlaki w Bieszczadach są najpiękniejsze?

 

Szlaki w Bieszczadach – idealne trasy dla początkujących

 

 

1. Bukowe Berdo – 1311 m n.p.m.

Szlak?
Żółty z Mucznego – 1:15 h
Niebieski z Widełek – 2:50 h

Co dalej?
Jeżeli uporasz się już z odcinkiem prowadzącym przez las, to koniecznie przespaceruj się całym grzbietem, aż do najwyższej kulminacji. Stamtąd pokusić się można o wycieczkę na Tarnicę, co powinno zająć kolejną godzinę.

Ciekawostka?
Liczne występowanie piaskowcowych skałek. Grzbiet zajmuje połonina, którą porasta krzewiasta forma jarzębiny. Tuż przed Mucznem znajduje się pokazowa zagroda Żubrów, którą też warto odwiedzić.

Bukowe Berdo o zachodzie

Bukowe Berdo (Połonina Dźwiniacka), to miejsce, które szczególnie lubię, chociaż nie potrafię do końca wyjaśnić dlaczego. Grzbiet posiada trzy wybitniejsze wierzchołki, z czego najwyższy wznosi się na 1311 m n.p.m. Najszybszym sposobem, by dostać się na połoninę, jest wybór żółtego szlaku z Mucznego. W zależności od tempa marszu powinno to zająć około 0:50 – 1:15 h. Dodatkową godzinę trzeba poświęcić na spacer do najwyższej kulminacji grzbietu. Cała wycieczka z Mucznego zajmie więc w obie strony około 4 h. Jeżeli będziecie natomiast chcieli pokusić się o wyjście na Tarnicę, całość zamknie się w około 6 godzinach. Bukowe Berdo kojarzy mi się z miejscem, które leży trochę na uboczu i może dlatego tak wysoko je cenię. Mało jest miejsc, w których faktycznie można się poczuć, jak na krańcu świata.

Bieszczady jesienią mają niesamowity klimatWracamy. Pogoda zrobiła się fantastycznaBukowe Berdo w całej okazałości

 

 

2. Połonina Caryńska – 1297 m n.p.m.

 

Szlak?
Zielony z Przełęczy Wyżniańskiej – 1 h
Czerwony z Brzegów Górnych – 1:30 h
Czerwony z Ustrzyk Górnych – 2 h
Żółty i zielony z Bereżek – 2:30 h

Co dalej?
Spacer połoniną, rzecz jasna. Jeśli natomiast lubisz to całe wędrowanie, a kondycja dopisuje, możesz pokusić się o dodatkową wycieczkę na Rawki, czy Połoninę Wetlińską. Wszystko zależy od miejsca, z którego postanowiłeś rozpocząć wędrówkę.

Ciekawostka?
Nazwa połoniny pochodzi od nieistniejącej już wsi Caryńskie. Dasz wiarę?!

Połonina Caryńska w ostatnich promieniach słońca

Niezwykle popularne miejsce, ale trudno się temu dziwić. Jeśli chodzi o szlaki w Bieszczadach to punkt obowiązkowy zwiedzania. Najszybszy wariant pozwala już w ciągu godziny dostać się na grzbiet, a widoki należą do wyjątkowo przyjemnych. Nie wszyscy wiedzą, że z bieszczadzkich połonin da się przy świetnej pogodzie wypatrzeć odległe o blisko 180 km w linii prostej… Tatry. Uwierz – robi to wrażenie. Jeżeli na start wybrałeś Przełęcz Wyżniańską, to możesz po prostu wejść, pospacerować i zejść. No, chyba że mało ci tych Bieszczadów, to wtedy możesz ruszyć grzbietem w kierunku Ustrzyk Górnych. Tam wybierz niebieskie oznaczenia, by wejść na Rawki, a następnie zielonym szlakiem zejdź z powrotem na parking. To naprawdę bardzo przyjemna i widokowa pętelką, jednak moim zdaniem, zdecydowanie lepiej pokonywać ją w odwrotnym kierunku, zaczynając z Ustrzyk Górnych.

Z niecierpliwością czekamy na pierwsze promienie SłońcaGóry są środkiem, celem jest człowiekWreszcie przydał się statyw

 

 

3. Rozsypaniec i Halicz – 1280 i 1333 m n.p.m.

 

Szlak?
Czerwony z Wołosatego – 2:30 h

Co dalej?
Byłoby głupio wejść na Rozsypaniec i tak po prostu sobie zawrócić, zwłaszcza że początek szlaku należy raczej do tych nużących. Dalej natomiast zaczyna się jedna z bardziej malowniczych tras w polskich Bieszczadach. Kieruj się więc w stronę Halicza, by dalej poprzez Przełęcz Goprowską wejść na Tarnicę. Gdy już nacieszysz się panoramą, zejdź do Wołosatego, by domknąć pętelkę.

Ciekawostka?
Halicz jest trzecim pod względem wysokości szczytem po polskiej stronie Bieszczadów. Według legendy, na wierzchołku zbiegały się w średniowieczu granice Polski, Węgier i Rusi.

Halicz już na wyciągnięcie ręki

Kolejna pozycja w zestawieniu bieszczadzkich szlaków to Rozsypaniec z Haliczem. Żeby być jednak szczerym, to chodzi mi przede wszystkim o piękną pętelkę, która prowadzi między innymi przez dwa, wspomniane wierzchołki. Kierunek pokonywania trasy jest dowolny, ale moim zdaniem zdecydowanie lepiej udać się z Wołosatego najpierw w stronę Przełęczy Bukowskiej. Odcinek ten nie zachwyca, prowadzi raczej nudną, asfaltową drogą i chyba lepiej „zmordować” go na początku. Co potem? Niezwykle przyjemny spacer połoninami, który warto ukoronować wejściem na Tarnicę. Dalej już proste zejście do miejsca startu. Wędrówka w podanym wariancie to około 19 km, a czas samego marszu oszacowany jest na około 6 godzin.  Pozycja obowiązkowa na liście!

Przed nami Halicz. Podejście wydaje się konkretne, ale w praktyce nie jest źleWreszcie jakieś widokiOd lewej Tarnica, Przełęcz Goprowska i Krzemień

 

 

4. Tarnica – 1346 m n.p.m.

 

Szlak?
Niebieski i żółty z Wołosatego – 2:10 h
Czerwony i żółty z Ustrzyk Górnych – 3:15 h

Co dalej?
A może wędrówka w stronę Halicza i Rozsypańca?

Ciekawostka?
Najwyższy szczyt po polskiej stronie Bieszczadów. Pierwszeństwo w całym paśmie należy do ukraińskiego Pikuja (1408 m n.p.m.)

 

Widok na Tarnicę

Tarnica to taki bieszczadzki odpowiednik Giewontu. Nie chodzi nawet o to, że oba wierzchołki zwieńczone są krzyżem. Raczej o to, że każdy chce tam wejść, ignorując jednocześnie wszystkie pozostałe miejsca. To najwyższy punkt w okolicy i chociaż osobiście wolę panoramę np. z Caryńskiej, to trudno zaprzeczyć, że i tutaj można nacieszyć oczy. Najszybszy wariant wejścia prowadzi z Wołosatego i zajmuje mniej więcej dwie godziny. Jeśli na szczyt dotarłeś resztkami sił, to po prostu zejdź do miejsca startu. Turyści z lepszą kondycją powinni natomiast rozważyć dalszą wędrówkę w stronę Halicza i Rozsypańca. Osobiście jednak sugeruję pokonywanie tej pętelki w odwrotnym kierunku, tak jak w poprzedniej propozycji. Można oczywiście rozważyć też zejście z Tarnicy do Ustrzyk Górnych, spacerując po drodze Szerokim Wierchem.

Przez przełęcz (po lewej), a potem dalej w kierunku szczytu. W oddali widać krzyż stojący na wierzchołku Tarnicy.Widoki ze szczytu są naprawdę rozległeNa szczycie Tarnicy

 

 

5. Połonina Wetlińska – 1255 m n.p.m.

 

Szlak?
Żółty z Przełęczy Wyżniej – 1:15 h
Czerwony z Brzegów Górnych – 1:25 h
Czarny i Żółty z Górnej Wetlinki – 1:55 h
Żółty na Przełęcz Orłowicza z Wetliny – 1:50 h
Żółty na Przełęcz Orłowicza z Zatwarnicy – 2:55 h

Co dalej?
Spacer grzbietem, odpoczynek pod „Chatką Puchatka”, wejście na Smerek, albo co tam sobie wymyślisz.

Ciekawostka?
„Chatka Puchatka” – mówi ci to coś?

Zatrzymaj się tutaj na trochę dłużej. Połonina Wetlińska, to jedno z chętniej odwiedzany miejsc w Bieszczadach. Nic dziwnego, bo wdrapanie się na górę nie stwarza większych problemów, widoki są świetne, a cały grzbiet ciągnie się przez kilka dobrych kilometrów, co wręcz zaprasza do spacerów. Jakby tego było mało, to odpocząć można w okolicy „Chatki Puchatka” – legendarnego już schroniska, co do którego dalszych losów plany są ciągle niejasne. Trzy pierwsze szlaki pozwalają wejść na grzbiet właśnie w okolicach schroniska i nie ma jednego, najlepszego wyboru.

Zarówno czerwony z Brzegów Górnych, jak i żółty z Przełęczy Wyżniej (zwany czasami „końską drogą”), pozwalają dostać się na połoninę już po nieco godzinie marszu. W obu przypadkach na dole spotkamy spory parking. Decyzja zależy pewnie od osobistych preferencji. Na grzbiet można dostać się także „od drugiej strony”, czyli poprzez Przełęcz Orłowicza, z czego wygodniejszym i szybszym wariantem jest ten prowadzący z Wetliny. Samochód można zostawić choćby na parkingu pod sklepem „ABC”. Czy jak mu tam teraz jest.

Połonina Wetlińska wiosnąPrzemierzamy WetlińskąChatka Puchatka

 

 

6. Smerek – 1222 m n.p.m.

 

Szlak?
Żółty i czerwony z Wetliny – 1:50 h
Żółty i czerwony z Zatwarnicy – 2:55 h
Czerwony ze Smereka – 2:30 h

Co dalej?
Przerwa, podziwianie widoków, albo marsz przez całą Połoninę Wetlińską w kierunku „Chatki Puchatka”

Ciekawostka?
Smerek posiada dwa wierzchołki. Północny, ten wyższy, nie jest jednak udostępniony dla turystów.

Połonina Wetlińska o zachodzie

Smerek, chociaż w praktyce stanowi przedłużenie Połoniny Wetlińskiej na zachód, to jest od niej oddzielony Przełęczą Orłowicza. To sprawia, że przy planowaniu wędrówki można ograniczyć się do odwiedzin samego szczytu, bądź też długiego spaceru całym grzbietem. Jeśli dopisują ci siły, to zdecydowanie namawiam na tę drugą opcję, bo to naprawdę wyjątkowo widokowe miejsce. Na Smerek można się dostać z miejscowości o tej samej nazwie, wybierając szlak czerwony. Dobrym rozwiązaniem jest też rozpoczęcie swojej wędrówki w Wetlinie, wybierając następnie oznaczenia żółte.

Ostatnie metry przed szczytem. Osiągnęliśmy Smerek i teraz czeka nas droga powrotna w stronę schroniska, a następnie Brzegów Górnych.Na szczycie Smereka. Rozsiadam się na dłużejRzut oka na Wetlinę w dole

 

 

7. Mała i Wielka Rawka – 1272 i 1307 m n.p.m.

 

Szlak?
Zielony z Przełęczy Wyżniańskiej – 1:20 h
Niebieski z Ustrzyk Górnych – 2:40 h
Zielony z Wetliny – 3:30 h

Co dalej?
Może odpoczynek w Bacówce pod Małą Rawką? Może pętelka, obejmująca dodatkowo zejście do Ustrzyk Górnych i powrót poprzez Połoninę Caryńską na parking na Przełęczy Wyżniańskiej? No albo podejście na Krzemieniec, gdzie zbiegają się granice Polski, Słowacji i Ukrainy. Brzmi zachęcająco.

Ciekawostka?
Wielka Rawka to najwybitniejszy szczyt Bieszczadów Zachodnich.

Spacerujemy oświetlonym grzbietem

Rawki to najwyższe kulminacje pasma granicznego, a już samo to gwarantuje unikalny punkt widzenia na pozostałe, bieszczadzkie grzbiety. Co prawda połonina nie jest specjalnie rozległa, ale mimo wszystko zdecydowanie warto się tutaj pojawić. Najszybszym wariantem wyjścia jest zielony szlak z Przełęczy Wyżniańskiej. W zależności od tempa, to pewnie maksymalnie około 1:20 h marszu. Po drodze warto też zaglądnąć do znajdującej się przy szlaku Bacówki.

Kolejne warianty są już znacznie dłuższe i wymagające kondycyjnie. Ten z Ustrzyk Górnych, to przeszło 2:40 h wędrowania, w czasie którego pokonać trzeba niemal 700 metrów przewyższenia. Miłośnicy dłuższych pętelek powinni zainteresować się wariantem opisanym też wcześniej, czyli spacerem przez Rawki i Caryńską. Na start wybrać można wtedy albo Przełęcz Wyżniańską, albo Ustrzyki Górne. Warto też wspomnieć, że kilkadziesiąt minut drogi od Wielkiej Rawki wznosi się Krzemieniec (Kremenaros), w pobliżu którego zlokalizowany jest trójstyk granic. Szlak z Wetliny przez Dział to już wybór dla koneserów, głównie ze względu na jego długość. Mimo wszystko nie zniechęcam.

Cisza, spokój i klimat rodem z baśniNa górze spędzamy sporo czasu. Nigdzie się nam nie spieszy, a wokół jest cudownieRzut oka w stronę ukraińskich gór, w tym odległych o blisko 100 km Gorganów

 

 

8. Szeroki Wierch – 1315 m n.p.m.

 

Szlak?
Czerwony z Ustrzyk Górnych – 3 h

Co dalej?
Podejście na Tarnicę. No przecież to tylko dodatkowe 10/15 minut.

Ciekawostka?
Najwyższą kulminacją masywu jest Tarniczka.

Zachód na Szerokim Wierchu

Szeroki Wierch można traktować zarówno jako całkowicie odrębny cel wycieczki, jak i sposób, by dostać się na Tarnicę. No, a najlepiej dwa w jednym. Trasa jest długa, bo żeby się z nią rozprawić, trzeba wędrować praktycznie przez 3 godziny. Czas ten na pewno uprzyjemniają widoki, których ponad granicą lasu nie brakuje. Najwyższym wierzchołkiem grzbietu jest Tarniczka – nie mylić z Tarnicą. Oba szczyty rozdziela z kolei charakterystyczne, rozpoznawalne już z daleka „siodło”, czyli Przełęcz Krygowskiego. Co później? Wizyta na najwyższym szczycie polskich Bieszczadów wydaje się formanlnością, bo to tylko dodatkowe kilkanaście minut marszu. Wędrówkę można natomiast zakończyć na kilka sposóbów: zejść z powrotem do Ustrzyk Górnych, zejść niebieskim szlakiem do Wołosatego, albo zafundować sobie wspaniałą trasę i ruszyć dalej przez Halicz i Rozsypaniec. Ten ostatni wariant to praktycznie 23 km i ponad 7 godzin marszu, więc warto wyruszyć wcześnie i sprawdzić prognozy pogody.

Bieszczady o zachodzieNo super jest, co wam będę więcej pisałPołonina Caryńska i Wetlińska w oddali

 

 

9. Jasło– 1153 m n.p.m.

 

Szlak?
Żółty z Przełęczy Przysłup – 1:40 h
Czerwony z Cisnej – 3 h
Czerwony ze Smereka – 3: 20 h

Co dalej?
Nie mam pojęcia. Idź albo czerwonym w stronę Cisnej, albo w stronę Okrąglika i Fereczatej. Rób, co chcesz.

Ciekawostka?
No sam już nie wiem. Że sowę możecie spotkać? Ja spotkałem.

Bieszczady mają to coś

Duże, Wielkie albo po prostu Jasło. Różnie się na ten szczyt mówi, a to ponoć dlatego, żeby odróżnić go w jakiś sposób od… Małego, który (co nie jest niespodzianką), jest niższy. Po tych geograficznych ciekawostkach warto nadmienić, że najszybszy wariant wyjścia, to wybór żółtego szlaku z Przełęczy Przysłup. Wierzchołek porasta połonina, która nie imponuje rozmiarami, ale jest wystarczająco rozległa, żeby pooglądać kawałek świata. Prawdziwa siła tego miejsca, to chyba paradoksalnie to, że nie jest aż tak popularne, jak wcześniejsze pozycje na liście. Oczywiście na puste szlaki bym nie liczył, ale szanse na spokojną wędrówkę są tutaj nieco większe. Wycieczkę można przedłużyć o spacer w stronę Małego Jasła albo Okrąglika i Fereczatej. Sami zdecydujcie, który wariant jest bardziej odpowiedni.

Zachód słońca na Wielkim Jaśle. Zaczyna wiać przeraźliwie zimny wiatr, więc schodzimyZmarznięty ale zadowolony. W lesie już na szczęście nie będzie wiałoSowa widziana już po zachodzie. Jakimś cudem udało się jej zrobić zdjęcie

 

I to by było na tyle! Tekst ma przede wszystkim charakter miniporadnika dla początkujących, bo doświadczeni wędrowcy pewnie i tak znają Bieszczady, jak własną kieszeń. Zdaję sobie sprawę, że często właśnie od najpopularniejszych i najładniejszych miejsc rozpoczynamy nasz romans z górami, a dopiero później staramy się nieco lepiej poznać dany region. Nie chciałem też polecać szlaków, których osobiście nie odwiedziłem, jak to często w Internecie bywa. Lista ma charakter otwarty, co oznacza, że z biegiem czasu pewnie pojawią się kolejne pozycje. Póki co, to tylko wierzchołek tego, co Bieszczady mają do zaoferowania.

Zakładam, że jeśli słabo znasz ten rejon, to wymienione nazwy niewiele ci powiedzą. Namawiam więc do otwarcia mapy albo skorzystania ze stron takich, jak np. mapa-turystyczna.pl Dzięki temu zdecydowanie łatwiej będzie ci zaplanować trasę wycieczki. Zachęcam też do klikania w nasze podlinkowane relacje, albo wizyty w zakładce poświęconej Bieszczadom. Wiadomo, że przyjemniej się wędruje, kiedy nie trzeba po drodze szukać wyplutych płuc, ale mimo wszystko każdy znajdzie na liście coś dla siebie. Można się przecież ograniczyć do wejścia i zejścia tą samą ścieżką. Na Połoninę Caryńską czy Wetlińską da się już wyjść w ciągu godziny, więc spacerując nawet bardzo leniwym tempem, zostanie ci masa czasu na oglądanie widoków.

Przykładowa trasa

 

Natomiast ci, którzy lubią dłuższe wędrówki, mogą śmiało łączyć różne warianty, czy planować obszerne pętelki. Bieszczadzkim klasykiem jest na pewno trasa z Wołosatego i przejście przez Rozsypaniec, Halicz oraz Tarnicę. Masę widokowych wrażeń zapewnia też przejście Caryńskiej i Wetlińskiej za jednym zamachem. W przypadku takich tras warto pamiętać, że w sezonie pomiędzy poszczególnymi punktami kursują busy. Najczęściej znajdziesz je na przyszlakowych parkingach, a w przypadku Wetliny również na parkingu sklepu. Dzięki temu możesz rano podjechać na start interesującej cię trasy, a później spokojnie wędrować do miejsca, w którym na przykład nocujesz.

 

Kto zamierza w góry ruszyć pierwszy raz, niech zapamięta, że zdecydowana większość tych miejsc znajduje się na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego i konieczne jest zakupienie biletu wstępu. Opłata nie obowiązuje natomiast w szeroko pojętym okresie zimowym. Raczej źle widziane jest darcie mordy czy zostawianie syfu. To ostatnie, jak powszechnie wiadomo, jest oznaką małego siurka, więc jeśli nie chcesz, żeby wytykano cię później w towarzystwie, to pakuj śmieci do jakiejś małej reklamówki, a potem znieś na dół.

Czy mogę pisać do Ciebie maile?

To bardziej wiadomości od górskiego znajomego. Poinformuję Cię o nowych wpisach i filmach, żeby nie zdarzyło Ci się niczego przegapić.

No i najważniejsze – nie sądzę, żeby dało się stworzyć wielki, encyklopedyczny poradnik. Nie podpowiem ci, gdzie nocować, bo przecież „to zależy”, ani jaka jest aktualnie pogoda na miejscu. To raczej bardzo ogólny zbiór porad, ale chętnie poszerzę go o drażniące cię kwestie, jeśli będzie to oczywiście możliwe. Wystarczy, że zostawisz pod tekstem komentarz. Góry natomiast są takim miejscem, gdzie ostatecznie samemu trzeba wykonać pewną pracę i podobnie jest z planowaniem wycieczek. Porady mogą być jakąś wskazówką, ale ostatecznie to ty zarezerwujesz nocleg, kupisz bilet na autobus i spakujesz plecak. I już naprawdę na koniec – jeśli usłyszysz, że ktoś po wizycie w Arłamowie chwali się wizytą w Bieszczadach, to pacnij go ode mnie w twarz.

 

Pochłonęły Cię górskie wędrówki?

Sprawdź mój wyjątkowy przewodnik górski

Przydatne? Dzięki za napiwek!

Postaw kawę

Dołącz do Patronów

Wspieraj na Patronite
Mateusz Stawarz

Miłośnik machania nogami i kawy we wszystkich postaciach.W 2015 roku założyłem tego bloga – Zieloni w podróży. Chwile później swoimi przygodami postanowiłem dzielić się również w formie filmów.Dlaczego akurat „Zieloni w podróży”? To proste. Kiedy lata temu rozpoczynałem swoją turystyczną przygodę z kolegą, o wędrówkach nie mieliśmy zielonego pojęcia.

33 komentarze

  • Tuitam.pl pisze:

    Wow! Co za niesamowite podróże! Wasze opisy wrażeń są tak porywające, że czuliśmy, jakbyśmy sami byli tam razem z Wami. Wasze zdjęcia są absolutnie oszałamiające i oddają piękno odwiedzanych miejsc. Nie tylko jesteście utalentowanymi podróżnikami, ale także świetnymi pisarzami! Wasze opisy są pełne emocji i detali, które sprawiają, że czytanie staje się przyjemnością. Czekamy z niecierpliwością na kolejne relacje z Waszych podróży, ponieważ zawsze są inspirujące i zachęcają nas do odkrywania nowych miejsc. Dziękujemy za dzielenie się swoimi przygodami z nami! Wasze blogowanie jest prawdziwą przyjemnością i inspiracją dla innych podróżników. Powodzenia w dalszych podróżach i pisaniu!

  • Robert pisze:

    Rawki zimą? twardym trzeba być! Super zdjęcia! Pozdrawiam Robert

  • SunTrack pisze:

    Dzięki za taka genialną polecajkę, zapisuję na liście miejsc do odwiedzenia 🙂

  • Maciej pisze:

    Dziwię się że na wielu stronach dotyczących „Bieszczad dla początkujących” poleca się szlaki które w istocie są nie do przejścia dla nie wprawionego Kowalskiego. Po pierwsze powinno się nawoływać do przyjazdu w góry po dłuższym okresie nabierania kondycji. Po drugie przyjazd w możliwie najcieplejszym okresie roku lipiec do sierpnia. Czemu? Bo jest ciepło. Jak się spocisz a się spocisz na pewno to… nic się nie stanie. Jak się spocisz i będzie tylko plus 8 to już może być gorzej bez względu na odzież. Inaczej wyprawy w góry tak nieprzygotowanych szybko do siebie zniechęcą. Nieprzygotowani powinni raczej wybrać trasy spacerowe/ edukacyjne których w Bieszczadach jest troszkę. Bo czy to szlak górski czy inny powinien być przyjemnością a nie walką o przetrwanie.

  • Metody pisze:

    Dzięki, namówiłeś mnie na spacer po górach

  • Wiktor pisze:

    Bardzo ładne zdjęcia z Bieszczadów

  • Kasia pisze:

    Jestem w Bieszczadach obecnie (środek marca). Przyjechaliśmy trochę odpocząć, trochę zwiedzić teren, zapoznać się z miejscowościami, zorientować się w noclegach. Planujemy wypady w góry i ten wpis, te rady są dla nas, laików, bezcenne. Dziękuję, Mateusz, za chęć podzielenia się z nami Twoimi doświadczeniami. Pozdrawiam

  • Anonim pisze:

    Super napisane, tak jak lubię, z dużym luzem. Dodam, że pacnę każdego kto po wizycie nad Soliną mówi że był w Bieszczadach 🙂 walczę z tym od lat 😉

  • Anonim pisze:

    Kolego Arłamów to Bieszczady

  • Mateo pisze:

    Świetny wpis, konkretny, przyjemy i przejrzysty. Dzięki i pzdr!

  • edyta pisze:

    dzieki za wzkazowki! niedlugo bede w polsce i napewno wybiore sie na kilka dni pochodzic w bieszczady. 🙂

  • Krystek pisze:

    Zazdrościmy, że macie tak blisko w Bieszczady;) niewiarygodna kraina!

  • Justyna pisze:

    Dziękuję za konkretny, przyjemny w odbiorze tekst. Zwłaszcza punkt nr 9 rozjaśnił me lico. 🙂 W sierpniu 2020 będę chodzić, jarać się i robić pętelki. Możesz polecić jakąś apkę do planowania tras? Pozdrawiam.

  • Megg pisze:

    Wpis bardzo przydatny dla wszystkich początkujących w Bieszczadach. Mi udało sie w końcu zobaczyć te urokliwe góry w jesiennej odsłonie i jestem zachwycona. Zupełnie inny klimat jak latem, choć pogoda byla mało łaskawa i na poloninach wiało strasznie. Nie będę orginalna pisząc ze moje ulubione miejsce w Bieszczadach to Bukowe Berdo. Mateusz, liczę na podobny wpis o Pieninach bo w przyszłym roku chce zobaczyc jak wygląda tam jesień. A gdybyś jeszcze kiedys tak fajnie podsumował Karkonosze to byloby super bo to dla mnie temat całkowicie niezgłebiony.

  • Anonim pisze:

    dziękuję za ten wpis stał się bardzo pomocny .Doceniam 🙂

  • Krzysztof pisze:

    Według https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_najwybitniejszych_szczyt%C3%B3w_Polski to Hyrlata i Czerenina a nie Jasło jest najwybitniejszym szczytem Bieszczad Zachodnich, chociaż pewnie zależy to od metodologii pomiaru?

    • Mateusz pisze:

      Hej! Z tego co widzę na tej liście, to za najwyższy szczyt Bieszczadów Zachodnich uznano Wielką Rawkę (nr. 7-8), co pokrywa się z tym, co w tekście. Nawet przeglądnąłem jeszcze tekst na szybko i Jasło musiało Ci się gdzieś zaplątać. Jeśli natomiast chodzi o coś innego, to daj znać 🙂

      • Krzysztof pisze:

        Zdecydowanie, wkręciłem sobie to Jasło, zacząłem szukać w internecie i nijak nie wychodziło mi że jest najwybitniejsze. W tekście wszystko zgadza się 🙂 Rawka górą!

  • Gota pisze:

    Nie wszystkie te trasy są dla początkujących!!! a już na pewno nie dla tych, którzy w góry idą pierwszy raz. Mierzmy siły na zamiary i na początek wybierzmy coś krótkiego.

    • Mateusz pisze:

      Czasami mam wrażenie, że niepotrzebnie upycham w tekście te wszystkie zdania, które dziwnym trafem przy czytaniu są pomijane 😛 Przecież właśnie tak napisałem: „(…) mimo wszystko każdy znajdzie na liście coś dla siebie. Można się przecież ograniczyć do wejścia i zejścia tą samą ścieżką.” A potem było jeszcze coś o tym, że np. na Caryńska i Wetlińską można wyjść już w ciągu godziny i tak dalej, i tak dalej 🙂

  • Paweł pisze:

    Bardzo fajny wpis😊 i inspirujący😊 ja już kilka z tych miejsc odwiedziłem. A dzięki temu wpisowi i bardzo fajnym zdjęciom zrobiłem sobie smak na te w których nie byłem. ⛰️

    • Paweł pisze:

      Bardzo fajny wpis😊 i inspirujący😊 ja już kilka z tych miejsc odwiedziłem. A dzięki temu wpisowi i bardzo fajnym zdjęciom zrobiłem sobie smak na te w których nie byłem. ⛰️ I w zupełności zgadzam się z przedmówcami. Bieszczady są niższymi górami ale nie oznacza to że łatwiejszymi. Są miejsca w których na prawdę dosc intensywnie nabiera się wysokość (np Połoniny czy Rawki). I trzeba mieć nieco kondycji aby się z tymi podejściami rozprawić 😊

  • Elżbieta pisze:

    Myślę, żę tym pierwszorazowym warto wspomnieć, że przed wyjazdem należy się trochę przygotować kondycyjnie, bo Biesy to niby nieduże górki, ale niczym nie podjedziesz w górę. Trzeba się wydrapać. Kiedyś jak zabraliśmy znajomych, którzy wcześniej chodzili po Tatrach i myśleli, że tu będzie spacerek… to się zdziwili trochę. Zwłaszcza, że kondycja już nie była ta.
    Te długie trasy są tylko dla dobrych piechurów. I tu jeszcze jedna dygresja. Mój syn zabrał kolegę bez kondycji. Chodzili od schroniska do schroniska. Gdy mieli przejść od schroniska pod Małą Rawkę do schroniska przy Przełęczy Wyżniańskiej (nie pamiętam jego nazwy) ok 20 km, to kolega stanowił straszny problem. Skończyło się na kilkukilometrowym przekonywaniu, że muszą iść dalej i wnoszeniu dwóch plecaków przez mojego syna. Pewnie powinni odpuścić i zostać w Bereżkach.

    • Magda pisze:

      Całkowicie popieram, ostatnio byłam w Bieszczadach dwa lata temu po 10 latach przerwy i po wcześniejszym urlopie w Tatrach. Nie wiem dlaczego zalozylam że pokonywanie szlaków będzie łatwe,lekkie i przyjemne. Całe zaplanowane trasy trzeba było skracać o połowę bo okazało sie że jest ciężko i za ambitnie.Na szczęście nie było to problemem i wycieczki były bardzo udane. Myślę ze w duzej mierze problemem okazało się nastawienie psychiczne ze to przecież niskie góry. Po 10 letniej przerwie zaskoczyła mnie liczba ludzi na szlakach,ale fakt był sierpniowy weekend,pewnie na tygodniu i po sezonie byłoby lepiej. Zeszłej jesieni był plan powrotu w Bieszczady,niestety nie zrealizowany,mam nadzieję że kiedyś uda sie spełnić marzenie i zobaczyć te góry w jesiennej odsłonie.

  • Halina pisze:

    Porównanie Mroczka z Hardym – niezłe😂😂😂😂

  • An JA pisze:

    Pamiętam „mój pierwszy raz” w Bieszczadach. Zaplanowany mieliśmy cały tydzień na szlaku, przecież to ukochane góry mojego męża, który zna je jak własną kieszeń. Niestety lało dwa dni. Lało tak, że po tych dwóch dniach zawinęliśmy się w mniej znane Góry Sanocko – Turczańskie, by tam spędzić resztę czasu na szlaku. Do tej pory do Bieszczad podchodzę z dystansem, bo wiem, że albo będę wędrować w błocie, albo zleje mnie deszcz. Takie już są Bieszczady. Piękne Bieszczady. Natomiast uwielbiam jeździć tam zimą, na biegówki. P.S. Arłamów i Pogórze Przemyskie też są super 🙂

    • Mateusz pisze:

      Na pewno są super, ale na pewno nie są w Bieszczadach 😛
      Co do samych gór, no to w tym właśnie ich urok. My akurat mamy stosunkowo blisko, więc możemy sobie zaplanować wycieczkę w zasadzie z dnia na dzień. Łatwo wtedy trafić pogodę. No i zawsze jest po co wracać – a to inna pora roku, inna pogoda, a przede wszystkim inne wrażenia 🙂

  • mariek pisze:

    Z treści wnioskuję, że Autor lubi wędrówki raczej nie bardzo zatłoczonymi szlakami. Polecam wycieczki na połoniny od północnej strony, np. na Caryńską z Bereżek, po drodze zahaczając o Kolibę albo na Wetlińską od strony Zatwarnicy przez Suche Rzeki. Da się wędrować nieomal samotnie, dopiero na grzbietach zaczyna się tłok. Poza tym fajnie jest pochodzić w miejsca po wysiedlonych wsiach, np. Tworylne (dość znane), Studenne (moim zdaniem jedno z najpiękniejszych miejsc w Bieszczadach), Caryńskie, Rosolin z niedaleką Jaskinią Jahybta, Jaworzec, Łuh itd. Podczas wędrówek do takich miejsc na ogół nie spotykałem po drodze żywego ducha. Cisza i spokój, plusk strumyka i trele ptaszków. Polecam.

Zostaw komentarz

×