Pętelka z Obidowej na Turbacz to dobry sposób, żeby poznać Gorce
Turbacz jest najwyższym szczytem Gorców i… to w zasadzie tyle. Mierzy skromne 1310 m n.p.m., więc nie jest górą przesadnie wysoką. Nie rozpala zbyt mocno wyobraźni zdobywców. W rankingu najładniejszych, polskich szczytów, nawet nie zbliża się do czołówki, bo jego sylwetka nie przykuwa wzroku na zbyt długo. Widoki z wierzchołka również nie powodują szybszego bicia serca. Co więc sprawia, że Turbacz jest szalenie wdzięcznym celem na górską wycieczkę?
Piękny widok na Tatry z Hali Długiej
[O wycieczce w skrócie]
Dystans: 19 km
Suma podejść: 760 m
Czas przejścia: 5:50 h
Na trasie wędrówki są dwa schroniska, w których można odpocząć
Piękne widoki na Tatry
Wiosną w Gorcach kwitną krokusy
Wizyta na Hali Długiej oznacza wejście do Gorczańskiego Parku Narodowego
Na wędrówkę można zabrać psa, wyłączając odcinek spod schroniska na Turbaczu do Hali Długiej
W Obidowej znajduje się kilka płatnych parkingów
Najwyższy w całych Gorcach
Gorce to niezwykle ciekawe pasmo górskie, w którym coś dla siebie znajdzie niemal każdy. Spokojny spacer leśnymi ścieżkami? Proszę bardzo. Widokowe hale z przepiękną panoramą Tatr? Do wyboru. Do tego świetne wieże widokowe, jak te na Gorcu, Magurkach, czy Lubaniu, dobra baza turystyczna i gęsta sieć szlaków, pozwalająca zaplanować taką wycieczkę, na jaką macie tylko ochotę. Także rowerem, a w zimie na nartach. Jakby tego było mało, to wiosną w Gorcach kwitną krokusy, ubarwiając liczne, górskie hale.
Krokusy w Gorcach
Jest wreszcie i on – Turbacz. Szczyt, który może i nie zachwyca z daleka, ale zdecydowanie zyskuje przy bliższym poznaniu. Poznać go zresztą nietrudno, bo niekiedy odnieść można wrażenie, że wszystkie drogi prowadzą nie do Rzymu, a na Turbacz właśnie. Masyw ma postać potężnego rozrogu z licznymi grzbietami, a w okolicy szczytu znajduje się jeden z większych węzłów szlaków w polskich Beskidach. Śmiało możecie zamknąć oczy, wskazać palcem punkt startowy na mapie Gorców, a i tak pewnie po czasie na najwyższy szczyt tego pasma dotrzecie.
Węzeł szlaków pod Turbaczem
Poniższa propozycja wycieczki to natomiast bardzo ciekawa pętelka z Obidowej. Mapy sugerują, że poświęcić na nią trzeba nieco ponad 6 godzin samego marszu. W tym czasie do pokonania jest około 19 km i 760 metrów w pionie. Po drodze nie brakuje widokowych polan, a na trasie są też dwa schroniska, gdzie można wstąpić na herbatę. Idealna propozycja, żeby miło pochodzić, ale żeby się jeszcze zbyt mocno nie „nachodzić”.
Schronisko PTTK na Turbaczu
Jak dojechać do Obidowej i gdzie zaparkować?
Współcześnie planowanie wycieczek jest znacznie łatwiejsze niż w czasach „analogowych”. Jeśli wklepiecie nazwę miejscowości w nawigację, to raczej bez trudu dotrzecie na miejsce. Dojazd do Obidowej z Krakowa to kwestia nieco ponad godziny jazdy. Najłatwiej kierować się pewnie „Zakopianką” na południe, czyli drogą S7, a następnie 47 do Kikuszowej. Tam należy skręcić ostro na północ, już bezpośrednio w stronę Obidowej.
Na miejscu nie powinniście mieć problemów z pozostawieniem samochodu, chociaż pogodne weekendy zawsze rządzą się swoimi prawami. Warto być wcześnie. Przy starcie zielonego szlaku znajduje się kilka płatnych parkingów. Wiosną 2024 cena za pozostawienie samochodu na cały dzień wynosiła bardzo przystępne 10 zł. W pobliżu jest też toaleta.
Wiosna na szlaku
Krokusy w Gorcach
Z uwagi na to, że wędrówka ma postać pętli, to jej kierunek możecie dopasować do własnych potrzeb. Ja zdecydowałem się początkowo podążać na południe, w stronę Bukowiny Obidowskiej. Szlak zielony szybko niknie wśród drzew i dosyć ostro wyrywa do góry. Momentalnie trzeba sobie przypomnieć o tym całym oddychaniu. Podłoże jest jednak kamieniste, więc nawet po opadach podchodzi się sprawnie. Gdzieniegdzie między drzewami pokaże się czasami coś, co drzewem nie jest, ale na widoki trzeba chwilę poczekać.
Szlak na Turbacz z Obidowej
Sytuacja zmienia się w okolicach skrzyżowania szlaków. Teren ciągle wspina się do góry, ale już raczej w łagodny i jednostajny sposób. Niedotlenienie od tego miejsca nie powinno wam już grozić. Tutaj także zaczynają pojawiać się miejsca, którymi Gorce mogą się dumnie pochwalić. Chodzi rzecz jasne o widokowe hale. Pierwszą z ciekawszych jest Polana Roznowa, na której wczesną wiosną spotkać można krokusy. W okolicy znajdują się także polany Mrożkowa, Dermowa i Łukasówka, a gdybyście się zastanawiali, skąd wzięły swoje nazwy, to odpowiedź jest bardzo prosta – od nazwisk właścicieli tych ziem.
Polana Roznowa i pierwsze, wiosenne krokusy
[Pasterstwo – ciekawostka]
Na trasie wędrówki nie brakuje pięknych, widokowych polan. Nie powstały one jednak w sposób naturalny, bo beskidzkie hale w zdecydowanej większości są dziełem człowieka. Już sama nazwa tego pasma, czyli Gorce, nawiązuje do pasterskich tradycji. Pochodzi ona bowiem prawdopodobnie od słowa gorzeć, czyli płonąć. To właśnie w taki sposób, podkładając w przygotowanych wcześniej miejscach ogień, przygotowywano miejsca pod wypas.
Wiosną w Gorcach nietrudno spotkać krokusy
Z Obidowej na Turbacz
Od tego miejsca szlak skręca na wschód i grzbietem prowadzi w stronę Turbacza. Marsz na tym odcinku jest przyjemny, bo delikatne podejścia przerywane są krótkimi, niekiedy nawet płaskimi fragmentami. Ścieżka kluczy głównie wśród drzew, chociaż czasami wyprowadza na jakąś niewielką polankę. Niekiedy gdzieś w prześwitach pokażą się nawet Tatry, ale żeby dobrze przyjrzeć się tamtejszym szczytom, trzeba uzbroić się w odrobinę cierpliwości.
Z każdym krokiem szczyt Turbacza coraz bliżej
Gorce na dobre rozpoczną swoje czary po mniej więcej 2h od startu. Nieco przed Miejskim Wierchem ścieżka czarna dołącza do żółtej i to właśnie oznaczeń tego koloru należy następnie pilnować. Nie będzie to trudne, bo dróżka jest szeroka i nie stwarza problemów nawigacyjnych. Kłopotem może być natomiast… tempo marszu. Urokliwe polany i coraz ciekawsze widoki na pewno mogą być powodem licznych, krótszych przerw. Doskonale z tego miejsca widać cel wycieczki, czyli Turbacz, a obracając się za siebie, również i królową Beskidów – Babią Górę. Północne zbocza grzbietu pokrywają z kolei urokliwe hale, na których wiosną nie brakuje krokusów.
Kaplica na Rusnakowej Polanie
Bukowina Miejska i Rusnakowa Polana
Kolejnym, ciekawym przystankiem w drodze na Turbacz jest Rusnakowa (Rosnakowa) Polana. Nie jest ona tak rozległa i widokowa, jak hale mijane do tej pory, ale warto ją odwiedzić za sprawą niezwykle ciekawej kaplicy. Kaplica Matki Boskiej Królowej Gorców na Polanie Rusnakowej bardzo mocno odwołuje się do symboliki patriotycznej. Budowlę wzniesiono w 1979 roku na planie Krzyża Virtuti Militari, czyli najwyższego, polskiego odznaczenia wojennego.
Belki znajdujące się w drzwiach przypominać w założeniu mają orła, a zamykający je łańcuch symbolizować jego spętanie i pozbawioną wolności Polskę. W oknach, zwróconych na cztery strony świata, odnaleźć można wizerunki orła z różnych okresów polskiej historii. To, co niektórych z was może zainteresować to fakt, że w okresie od maja do października na Polanie Rusnakowej odbywają się msze. W sobotę wieczorem oraz w niedzielę o 8.00, 11.00 oraz 16.00.
Kaplica Matki Boskiej Królowej Gorców
Do szczytu Turbacza od tego miejsca pozostanie co najwyżej 0:40 h marszu, ale nim to nastąpi, na szlaku czeka jeszcze sporo atrakcji. Na polanie Długie Młaki znajduje się skrzyżowanie szlaków i od tego miejsca teren może z was wycisnąć nieco potu. O zmęczeniu jednak łatwo zapomnieć ze względu na coraz piękniejsze widoki. Wystarczy rzut oka na południe, by wreszcie zobaczyć Tatry w ich całej krasie.
Widoki na Tatry będą już tylko lepsze
Hala Długa, czyli jedno z piękniejszych miejsc w Gorcach
Budynek schroniska widać już z daleka, więc poniższa porada zabrzmi trochę szokująco. Szczególnie trudno będzie tego dokonać, gdy dopadnie was głód. Uprzejmie jednak proszę, nie idźcie tam. No, a przynajmniej nie od razu. Być bowiem w okolicy i odpuścić sobie wizytę na Hali Długiej? To niedopuszczalne. Nim więc rozsiądziecie się wygodnie przy jakichś smakołykach, warto ruszyć w stronę tej wyjątkowo pięknej, górskiej hali. Spod schroniska na Turbaczu to około 10 minut marszu wzdłuż czerwonych oznaczeń. Obiecuję, że warto.
Hala Długa pod szczytem Turbacza
Ścieżka, która tam prowadzi, sprowadza początkowo między drzewa, ale nie ma powodów, by panikować. Waszym oczom szybko ukaże się piękny, otwarty teren. Kto wie, może jeden z piękniejszych w całych Gorcach. Warto natomiast pamiętać, że gdzieś na odcinku pomiędzy schroniskiem, a wspomnianą Halą Długą znajduje się granica Gorczańskiego Parku Narodowego. To, co rzuca się w oczy, to oczywiście piękna panorama Tatr. Ich łańcuch widać także spod schroniska i częściowo ze szczytu Turbacza, ale to właśnie tutaj wyglądają niezwykle malowniczo. Wiosną na Hali Długiej kwitną krokusy, więc otoczenie nabiera iście pocztówkowego wyglądu. Kto zmęczony, ten może posadzić zbolałe kości na jednej ze znajdujących się tam ławek.
Na Hali Długiej prowadzony jest kulturowy wypas owiec
Gdybyście się natomiast obawiali, że hali tej grozi zarośnięcie, to uspokajam. W najbliższym czasie na pewno jej to nie spotka, bo właśnie tutaj odbywa się kulturowy wypas owiec. Na Hali Długiej znajduje się także bacówka Gorczańskiego Parku Narodowego, więc w sezonie możecie skosztować tutejszych serków. Widok na Tatry, ogromna przestrzeń i spacerujące stadko owiec z pewnością zachęcają, żeby się tutaj pojawić.
Tatry na horyzoncie
[Kulturowy wypas owiec – ciekawostka]
Co się dzieje z górskimi halami, kiedy przestaje się na nich wypasać zwierzęta? Las zaczyna się upominać o to, co mu kiedyś zabrano, a rozległe niegdyś polany zaczynają zarastać. Proces ten jednak, mimo że naturalny, przyczynia się do zmniejszenia bioróżnorodności danego obszaru. Znikają bowiem gatunki właściwe dla górskich hal, takie, jak chociażby szafran spiski – krokusy.
Co więc zrobić, żeby piękne i cenne polany uchronić przed takim scenariuszem? A no można robić to, co robili nasi przodkowie dziesiątki, a nawet setki lat temu – wypasać zwierzęta. Kulturowy wypas to więc nie tylko sposób na zachowanie wielowiekowej, pasterskiej tradycji. To także jedna z metod, dzięki której ciągle możemy cieszyć się bogactwem beskidzkich polan.
W drodze na Turbacz koniecznie warto odwiedzić to miejsce
Schronisko PTTK na Turbaczu
Powrót w okolice schroniska to kolejne 20 minut marszu i jedno, nieznaczne podejście. To właśnie w okolicach schroniska PTTK im. Władysława Orkana na Turbaczu zauważyć można, jak wiele różnych ścieżek się tutaj krzyżuje. Wyobraźcie sobie natomiast, że obecny budynek jest już trzecim schroniskiem wzniesionym w okolicy. Pierwsze wybudowano jeszcze w roku 1925.
Turyści nie cieszyli się nim zbyt długo, bo już w 1933 zostało ono podpalone prawdopodobnie przez kłusowników, którym nie podobał się rosnący ruch turystyczny w okolicy. Losy drugiego budynku także nie należały do szczęśliwych. Wykończony w 1938 roku istniał w zasadzie tylko do 1943 roku. Co się z nim stało?
Odpoczynek z pięknym widokiem
Góry były dogodnym miejscem, w którym mógł działać ruch oporu i partyzanci. Schroniska górskie pełniły więc często rolę punktów kontaktowych. To właśnie w 1943 roku doszło pod Turbaczem do dużej obławy, w wyniku której Niemcy zajęli budynek. Schronisko podpalili jednak w listopadzie tego samego roku sami partyzanci, którzy obawiali się, że wróg uczyni z niego swój posterunek patrolowy.
Obecny budynek oddano do użytku w 1958 roku, no i można powiedzieć, że jego architekci mieli rozmach. To jedno z największych schronisk w całych Beskidach, bo miejsce do spania może tu znaleźć ponad 110 turystów jednocześnie. W budynku zobaczyć możecie też wystawę Gorczańskiego Ośrodka Historii Turystyki Górskiej. Tak, coś takiego istnieje. W czasie krótkiej przerwy można więc zaglądnąć do środka, by nie tylko coś zjeść, ale też, by dowiedzieć się czegoś o historii turystyki w regionie. Wstęp jest wolny.
Schronisko PTTK na Turbaczu
Turbacz, czyli najwyższy szczyt w Gorcach
Już nawet najstarsi górale nie pamiętają, skąd tak naprawdę wzięła się nazwa Turbacz. Czy może od przywleczonego przez Wołochów rumuńskiego słowa turba, czyli torf? A może od od określenia turbat, oznaczającego wściekłego i szalonego? Sprawy nie ułatwili sami miejscowi, którzy górę w przeszłości nazywali… Kluczki. Góralom nie pomogli też kartografowie, którzy błędnie przypisali szczytowi nazwę pobliskiej miejscowości Niedźwiedź.
Oto najwyższy punkt w całych Gorcach
Pewne jest natomiast jedno – budynek schroniska nie znajduje się na jego szczycie. Żeby pochwalić się więc zdobyciem Turbacza, trzeba się wybrać jeszcze na krótki spacer. Wariant tej wycieczki i tak przechodzi przez wierzchołek, więc pominąć go trudno. Pamiętajcie jednak o tym, gdybyście się tu wybrali jednym z milionów innych szlaków.
Szczyt Turbacza
Wejście na Turbacz to kwestia kilku minut leniwego spaceru wzdłuż czerwonych oznaczeń. Może dziesięciu, jeżeli lubicie kontrolować czas. Żaden to więc wielki wysiłek, a raczej przyjemna formalność. Ścieżka tylko nieznacznie pnie się do góry, a między drzewami ciągle można oglądać Tatry. Szczyt można rozpoznać już z daleka po charakterystycznym dużym obelisku, a w zasadzie słupie triangulacyjnym. Podobno w przeszłości był to szczyt bardzo widokowy, który z czasem po prostu zarósł lasem. W ostatnich latach jednak, głównie za sprawą silnego wiatru, znów można nieco nacieszyć oczy.
Panorama z Turbacza
Przy świetnej pogodzie, zerkając niekiedy między drzewami, zobaczyć można między innymi wspomniane już Tatry, Beskid Żywiecki z Babią Górą i Pilskiem, Góry Choczańskie, Małą Fatrę, no i malowniczo wyglądające „wyspy” Beskidu Wyspowego. Na wierzchołku nie brakuje też ławek, na których można przycupnąć, świętując zdobycie najwyższego szczytu Gorców.
Odcinkiem GSB w kierunku Obidowca
Turbacz znajduje się mniej więcej w połowie całej, zaplanowanej pętelki. Od tego miejsca zacznie wam już sprzyjać grawitacja, bo teren powoli będzie się obniżał. Na szczycie trzeba wybrać oznaczenia czerwone, by następnie wąską ścieżką wśród niskich drzew, ruszyć w kierunku kolejnych, ciekawych miejsc. Ta część wędrówki nie obfituje już tak mocno w polany widokowe, ale nie oznacza to, że nie będzie ich wcale. Szlak jednak wije się głównie w lesie.
Beskid Wyspowy w oddali
Ciekawym miejscem, w którym warto się na dłużej zatrzymać, są wschodnie zbocza Obidowca. Dotrzecie tam mniej więcej po 1h leniwego schodzenia ze szczytu. Sprowadzająca niżej ścieżka staje się nieco wcześniej płaska i zupełnie spacerowa. Warto na tym odcinku nieco wytężyć wzrok, bo idąc w stronę Starych Wierchów, po prawej stronie możecie znaleźć ciekawą instalację. Tak przynajmniej wydaje się na pierwszy rzut oka.
Miejsce pamięci pod Obidowcem
Na zboczach Obidowca rozbił się w 1973 roku samolot sanitarny. Transportował on do szpitala matkę i jej chore dziecko. Niestety w wyniku tej katastrofy kobieta zginęła, a w celu jej upamiętnienia, z resztek poszycia samolotu stworzono coś na kształt miejsca pamięci. O wydarzeniu tym przypomina więc skromny krzyż i elementy samolotu, w tym śmigła.
Nieco dalej waszym oczom ukaże się natomiast rozległa polana pod Obidowcem. Wczesną wiosną także i tutaj spotkać można morze krokusów, więc może być ona dobrym celem, by zrobić sobie krótką przerwę. Czerwony szlak już raczej bez niespodzianek prowadzi dalej w stronę schroniska na Starych Wierchach.
Obecny budynek otwarto w 1974 roku. Nie jest tak imponujący, jak ten na Turbaczu, ale czasami to wręcz zaleta. By dokończyć całą wycieczkę, należy w okolicach schroniska wybrać oznaczenia zielone. Dzięki temu, w przeciągu mniej więcej 20 minut, można zejść na metę wędrówki w Obidowej.
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z nowymi wpisami
Przydatne? Dzięki za napiwek!
Postaw kawęDołącz do Patronów
Wspieraj na Patronite