Rudawy Janowickie okazały się jednym z ciekawszych pasm górskich, które odwiedziłem w Sudetach
Piętnasty dzień w czasie mojego przejścia GSS 2.0 zapowiadał się niezwykle ciekawie, a to za sprawą pasma, przez które miałem wędrować. Rudawy Janowickie mają bowiem opinię niezwykle atrakcyjnego miejsca, pełnego uroku, klimatu i wiecie, mógłbym tu wrzucić całą listę synonimów, ale po co. Co więcej, nigdy wcześniej mnie tam nie było, a że nowości lubię, to na szlak wyruszyłem jeszcze w nocy.
Rudawy Janowickie wypełnione są atrakcjami, a szlak GSS 2.0 pozwalał mi odwiedzić sporo z nich. Po wojnie, do 1947 roku, pasmo to określane było jako Góry Łomnickie, natomiast współczesna nazwa odnosi się do działalności górniczej. Poszukiwano bądź wydobywano w tym rejonie rudy m.in. żelaza, miedzi czy złota.
Na wycieczkę ruszyłem z okolic Przełęczy Krowiarskiej. Wybrałem żółte oznaczenia i skierowałem się na północ. Przez czternaście dni niosłem w plecaku czołówkę i uznałem, że pora jej wreszcie użyć, aby potem w Internecie rozpowiadać, że była kluczowym elementem wyprawy. Te 20 minut w ciemnym lesie z pewnością zaważyło na powodzeniu całej wyprawy.
Ruszam w Rudawy Janowickie
To była chyba dobra decyzja, bo klimat był nieziemski. Nie dość, że mgliście, to jakoś tak mroczno. Szedłem w nieznane, a nieznane zaczęło mi się podobać. Nie padało, szlak nie prowadził przez żadne mokradła, a że szaro było? Miało to swój urok. Na Ostrą Małą dotarłem szybko, a widoki były wymarzone. Dosłownie, bo istniały wyłącznie w sferze marzeń i wyobraźni.
Ostra Mała i Skalnik
Ostra Mała
Co ciekawe, Ostra Mała to według najnowszych pomiarów najwyższy szczyt w Rudawach Janowickich. Jest wyższa od Skalnika o całe 30 centymetrów. Czy to dużo? W skali ludzkiej pewnie tak, bo to różnica pomiędzy mną, a karierą koszykarską. W świecie gór natomiast jest to tyle, co nic. Jeśli dopisze wam pogoda, wyobraźnia, albo substancje psychoaktywne, to z Ostrej Małej na pewno zobaczycie świetne widoki. Otoczenie wydaje się ciekawe, bo platforma widokowa i liczne skałki mogą się podobać.
Rudawy Janowickie są piękne
Kiedy więc już nacieszyłem wzrok, co trwało trzy sekundy, ruszyłem w stronę kolejnego celu na mapie mojej wędrówki przez Rudawy Janowickie, czyli Skalnika. Przez lata uchodził za najwyższy szczyt pasma i znalazł się on nawet na liście Korony Gór Polski. No i jak widać, coraz mniej na niej gór, zwłaszcza leżących w Sudetach, które faktycznie są najwyższymi wzniesieniami w swoich pasmach.
No i ten Skalnik, to przy Ostrej Małej trochę taki przegryw, aż mi się go żal zrobiło. Nie dość, że już oficjalnie niższy, to jeszcze mniej ciekawy. Liczyłem na podobne otoczenie, czyli jakieś skały i potencjalne widoki, a wierzchołek Skalnika to taki spłaszczony, porośnięty lasem kawałek gruntu. Lasem za to ładnym i całkiem urokliwym.
W okolicy Skalnika
Na szlaku, w tym przypadku już niebieskim, nie spotkałem nikogo, nawet koneserów mgieł. Rudawy Janowickie przemierzałem w samotności i było to bardzo relaksujące przeżycie, a w dodatku, w przeciwieństwie do poprzednich trzech dni, miałem suche buty. Tak sobie szedłem, żeby nie zanudzać was opisem stawiania kroków, aż po chwili minąłem Przełęcz Rudawską. To takie obniżenie pomiędzy południową i północną częścią Rudaw Janowickich. Dla urozmaicenia wycieczki zerkałem niekiedy na mapę, bo ciekawiło mnie po prostu, jakie atrakcje jeszcze na mnie czekają.
Rudawy Janowickie i ich nieco bardziej widokowe oblicze
W taki też sposób wypatrzyłem szczyt o nazwie Wołek. Może i samo miejsce nie powala swoim pięknem, ale w pobliżu jest całkiem ładny punkt widokowy. Wystarczy nieco odejść od szlaku. Tam też odniosłem wrażenie, że zaczynało się nieco przejaśniać, co dawało ciągle nadzieję na jakieś widoki. Maszerowało się sprawnie, bo jak nie wygodną ścieżką, to szeroką drogą. Po początkowym podejściu teren mocno się wypłaszczył, więc zostało mi po prostu spacerować i podziwiać otoczenie. No co wam będę opisywał spacer po lesie. Miło, ale wiecie, jak jest.
Nazwałem tę skałę Kocie Łapki
Nie mogłem się natomiast doczekać kolejnej atrakcji, bo słyszałem o niej sporo dobrego. Zamek Bolczów w Rudawach Janowickich to niezwykle ciekawe miejsce i już miałem tam popędzić, niczym nasi piłkarze po mundialowe premie, ale ja zdołałem się opamiętać. Przed samym zamkiem bowiem, tuż obok szlaku, znajdowało się sporo ciekawych skał. Co jeszcze ciekawsze, niektóre z nich miały swoje nazwy. Widziałem więc Gąsienicę i Sfinksa, ale która była którą? Tego mój mózg nie ogarnął, a tablic informacyjnych brak. Nie ma jednak wątpliwości, że to miejsce sprzyjające używaniu wyobraźni, a jak dzieci zabierzecie, to i tak wam wmówią cokolwiek.
Zamek Bolczów
Zamek Bolczów w Rudawach Janowickich
Po chwili zwiedzania skał, na cel obrałem już Zamek Bolczów. Pierwsze wzmianki o nim pochodzą z 1375 roku, a już w pierwszej połowie kolejnego wieku został zniszczony w czasie starcia mieszczan wrocławskich i świdnickich z husytami. Przez długi czas pozostawał w ruinie, a dopiero w 16 wieku postanowiono go odbudować. Taki stan nie trwał długo, bo już w 1645 roku został zniszczony przez Szwedów. W dziewiętnastym wieku, ze względu na rozwój turystyki powstała tutaj nawet gospoda, a po II wojnie pełniła ona jeszcze rolę schroniska, niestety i ta próba rewitalizacji tego miejsca się nie powiodła.
Musiałem odwiedzić każdy zakamarek
Szkoda? Pewnie częściowo tak, natomiast miejsce ma masę uroku i zdecydowanie warto się tam wybrać. I spokojnie, nie musicie w tym celu nabijać kilometrów, jak ja, bo najkrótszy szlak z Janowic Wielkich doprowadzi was do celu w ciągu niecałej godziny. Część murów Zamku Bolczów stanowią skały, w które wkomponowano pozostałą zabudowę. Nie spodziewałem się, szczerze mówiąc, że zwiedzanie tego miejsca sprawi mi tyle frajdy. Gdy czyta się o ruinach zamku, to przed oczami często pojawia się obraz kupy niezdarnie porzuconych głazów.
Zamek Bolczów natomiast, to zdecydowanie coś znacznie, znacznie ciekawszego. Spacer tamtejszymi murami, odwiedzanie zakamarków, a także podziwianie widoków, przypominają trochę taki historyczny plac zabaw. Musiałem odwiedzić każde miejsce, do którego dało się dotrzeć, a widok na dziedziniec należy do moich ulubionych wspomnień tamtego dnia.
Zamek Bolczów
Zresztą trasa, którą wtedy maszerowałem, obfitowała w atrakcje. To podkreśla, jak ciekawym pasmem Rudawy Janowickie są. Już po kilkunastu kolejnych minutach wędrówki, dotarłem do ciekawych skał. Jedną z nich był Skalny Most, a drugą Piec. Ponoć ta druga nazwa ma swój początek w czasach wojny trzydziestoletniej, kiedy miejscowi chłopi, uciekając przed żołnierzami, właśnie w okolicach tej skały biwakowali. Znajduje się tam również skromna platforma widokowa.
Starościńskie Skały
Znacznie bardziej sprzyjające widoki natomiast, znalazłem na Starościńskich Skałach, podążając dalej niebieskim szlakiem na południe. Tamtejsze skały, na których niekiedy wydrążono schodki, pozwalają zobaczyć kawał świata. Nawet pogoda zrobiła się łaskawsza, bo mimo że ciągle pochmurno, to nieco widokowo. Na koniec zostały mi znane, lubiane i chyba najpopularniejsze atrakcje Rudaw Janowickich – Sokolik i Krzyżna Góra. Ciągle trzymałem się niebieskich oznaczeń, a marsz nie sprawiał żadnych problemów.
„Szwajcarka”
U podnóża tych dwóch, wspomnianych gór, znajduje się schronisko „Szwajcarka”. Wybudowano je w stylu tyrolskim i ponoć jest to najstarszy budynek, który pełni funkcję schroniska w Polsce. Przez chwilę zastanawiałem się, od której z tych bliźniaczych gór zacząć, ale szybko uznałem, że nie ma to żadnego znaczenia. Skierowałem się, zupełnie bez logiki, w stronę Sokolika. Podejście nie jest długie, ale końcowy etap może niektórych zmęczyć, bo jednak zupełnie płasko nie jest.
Sokolik w Rudawach Janowickich
O zmęczeniu szybko się jednak zapomina, zwłaszcza na widok niesamowicie wymyślnych i zakręconych schodków, prowadzących na szczyt Sokolika. Czegoś takiego nie widziałem jeszcze w polskich górach. Gdy tylko znalazłem się na wierzchołku, momentalnie zrozumiałem, dlaczego to miejsce jest tak popularne. Mimo że poranek tego nie zapowiadał, to widać było wszystkie cztery kierunki świata. Doskonale prezentował się także mój ostatni cel w czasie tego odcinka, czyli Krzyżna Góra. Kiedy więc już odpocząłem, skierowałem się w jej kierunku,.
Widoki z Sokolika
Minąłem przełęcz rozdzielającą Sokolik od Krzyżnej Góry i momentalnie znalazłem się pod szczytem tej drugiej. Wydaje mi się, że podejście jest krótsze i łatwiejsze, niż na Sokolik, więc jeśli stwierdzicie, że macie siłę albo czas tylko na jeden z nich, to Krzyżna Góra będzie lepszym wyborem. I chociaż nie było tam tak zakręconych schodków, jak na Sokoliku, to wejście po kamiennych schodach też jest ciekawe.
Krzyżna Góra i panorama ze szczytu
Na szczycie znajduje się charakterystyczny, wysoki na siedem metrów krzyż, który to był podarunkiem od pewnej damy o bardzo trudnym imieniu i nazwisku (Maria Anna Amalie von Hessen-Homburg ) dla swojego ukochanego, który, jak się okazało, był też jednocześnie jej mężem. Co za przypadek. Widoki z wierzchołka były doprawdy piękne, zwłaszcza że na chwilę zza chmur wyszło nawet słońce. Dzień planowałem zakończyć w Karpnikach i żółtym szlakiem skierowałem się na południe. Powoli oswajałem się z myślą, że te 500 km przez Sudety uda mi się pokonać. Jak się miało okazać, nie bez niespodzianek.
Rudawy Janowickie i ich atrakcje na filmie
Myślę, że moją pierwszą wizytę w Rudawach Janowickich mogę zaliczyć do tych wyjątkowo udanych. Naprawdę się nie spodziewałem, że zobaczę w czasie jednego dnia tyle atrakcji. Czy namawiam was na powtórzenie mojej trasy? Chyba nie do końca, bo ciężko ją jakoś logistycznie domknąć. Natomiast gorąco polecam, aby kombinować z własnymi pętelkami czy krótkimi wypadami. Rudawy Janowickie są niezwykle wdzięcznym pasmem na leniwe wędrówki, a odwiedzanie poszczególnych miejsc z tego wpisu, na pewno dostarczy wam sporo frajdy.
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z nowymi wpisami
A co z Kolorowymi Jeziorkami? Były tak blisko 😀 Nie wiedziałeś o nich czy postanowiłeś odpuścić/nie interesowały Cię? Pozdrawiam 🙂
Przede wszystkim uznałem, że mijam tego dnia tyle atrakcji, że jeziorka sobie zostawię na przyszłość. No i szaro było, więc te kolory… pewnie byłyby mocno niezauważalne 😛
Jeśli miałabym komuś pomóc w wyborze między Krzyżną Górą a Sokolikiem to zdecydowanie polecam Sokolik, choć warto wdrapać się na obie skały 🙂
Dla widoków z Ostrej Małej na pewno warto tam wrócić 🙂