Skip to main content

2016 rok zaczął się symbolicznie od krótkiego spaceru. Celem była wieża widokowa na Grzywackiej Górze.

Końcówka 2015 roku nie była dla nas specjalnie owocna. Nieco posypało się moje zdrowie i nie zdecydowaliśmy się w grudniu na żaden wyjazd. Kiedy przyszedł styczeń, okazało się, że tym razem Darek narzeka na drobną infekcję… „Czyżby to wina naszego wieku? Eee, na pewno nie” – szybko odrzuciłem tę myśl. Cóż, najwidoczniej choroba nie wybiera.

Było słonecznie, ale otoczenie przybierało ponure barwy.Było słonecznie, ale otoczenie przybierało ponure barwy.

 

Mimo wszystko postanowiłem rozprostować nieco kości i wybrałem się w Beskid Niski. Na Grzywackiej Górze byliśmy w tamtym roku, ale kiepskie warunki nie pozwoliły nam wtedy na zbyt rozległe widoki. Niestety, tym razem było podobnie.

Widoki z wieży nie były tego dnia zbyt spektakularne.Widoki z wieży nie były tego dnia zbyt spektakularne.

 

Na tę krótką wycieczkę zabrałem nowego gościa – mojego tatę, który również postanowił zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Szlak prowadzący na wieżę widokową jest króciutki i wyjście do góry nie przekracza 30 minut. Idealny cel żeby pooddychać trochę mroźnym powietrzem.

Tak witaliśmy Nowy RokTak witaliśmy Nowy Rok

 

W oczy rzuca się od razu kompletny brak śniegu. Gdzieniegdzie widać na zacienionych zboczach szron, ale krajobraz przypomina bardziej ten listopadowy. W dolinach jest naprawdę mgliście, a niskie słońce z trudem przebija się przez tę warstwę wilgoci. Maszeruje się przyjemnie, ale wiem już, że po raz kolejny Grzywacka skryje przede mną swoje najładniejsze widoki. Wieża jak się kołysała, tak kołyszę się nadal. Nie polubię chyba tego uczucia, bo moja obecność na tarasie widokowym trwała raptem kilka minut.

Pogoda dopisywała, ale tego samego nie da się powiedzieć o widoczności.Pogoda dopisywała, ale tego samego nie da się powiedzieć o widoczności.

 

Z tego miejsca można ruszyć dalej szlakiem i polecam zapoznać się z naszym poprzednim wpisem z tego miejsca. Co prawda widoki po raz kolejny nie należały do najwspanialszych, ale nie po to się tam wybraliśmy. Naszym celem był teraz krótki spacer, więc pokręciliśmy się po szczycie, zrobiliśmy kilka fotek, a następnie wróciliśmy do domu.

 

Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z nowymi wpisami

 

Pochłonęły Cię górskie wędrówki?

Sprawdź mój wyjątkowy przewodnik górski

Przydatne? Dzięki za napiwek!

Postaw kawę

Dołącz do Patronów

Wspieraj na Patronite
Mateusz Stawarz

Miłośnik machania nogami i kawy we wszystkich postaciach. W 2015 roku założyłem tego bloga – Zieloni w podróży. Chwile później swoimi przygodami postanowiłem dzielić się również w formie filmów. Dlaczego akurat „Zieloni w podróży”? To proste. Kiedy lata temu rozpoczynałem swoją turystyczną przygodę z kolegą, o wędrówkach nie mieliśmy zielonego pojęcia.

2 komentarze

  • Ładne światło. To zachód lub wschód? Na niektórych zdjęciach miałem wrażenie, że to jesień.

    • Mateusz pisze:

      To chwila przed zachodem. Było ogólnie mgliście więc to niskie światło dosyć mocno się rozpraszało w powietrzu. Całkiem klimatycznie chociaż widoków nie było. Niestety, z tych stronach na zimę jeszcze nie ma co liczyć. Było mroźnie bo około -10C ale otoczenie takie typowo listopadowe 🙂

Zostaw komentarz

×