Zawsze chcieliśmy zobaczyć jak to jest ponad chmurami. Okazało się, że wcale nie musimy wzbijać się w powietrze. Wystarczyło znaleźć się we właściwym miejscu, o właściwym czasie.
Nie jesteśmy raczej typami zazdrośników, ale była taka jedna mała rzecz, którą koniecznie chcieliśmy też zobaczyć. Morze mgieł pokrywające całe otoczenie i my – wędrowcy stojący ponad tym wszystkim. W sieci jest sporo takich zdjęć i zawsze wydawały mi się na pewien sposób magiczne. Pewnie dlatego, że takie widoki można podziwiać raczej ze sporych wysokości. Przeprowadziliśmy jednak małe rozpoznanie i okazało się, że ze znanej nam już wieży widokowej na Liwoczu, można przy odrobinie szczęścia zaznać tej uczty dla oczu. Wieczorne prognozy i ogólne zamglenie na zewnątrz zwiastowały, że nasz plan może być skuteczny.
A pomysł był prosty – wyruszyć w nocy na miejsce i tam poczekać na wschód słońca w cudownym otoczeniu porannych mgieł. Tylko czy zamglenie nie okaże się zbyt duże i nie przykryje także naszego punktu obserwacji? W końcu to tylko 562 m n.p.m. Ryzykujemy. O 4 jedziemy już na miejsce, a widoczność miejscami spada z powodu mgieł do około 10 m. Ruszając szlakiem nie mamy dobrych przeczuć, ponieważ wszystkie drzewa wokół spowija mgła. Pokonując jednak kolejne metry mamy wrażenie, że sytuacja nieco się poprawia. W końcu nad koronami drzew pojawia się blask księżyca, który świadczy o coraz większej przejrzystości powietrza. Czyżby nasz plan miał się udać? Na wieżę niemal wbiegamy pokonując jak najszybciej kolejne schodki. Kiedy wychodzę na taras widokowy na mojej twarzy maluje się niekontrolowany uśmiech i wołam Darka. Udało się.
Tuż przed wschodem. Z niecierpliwością wyczekujemy pierwszych promieni słońca.
Kierujemy nasz wzrok w stronę wschodniego horyzontu, który przybiera już ciekawe kolory. Staramy się wyłowić z tego morza mgieł pojedyncze „wysepki”. Jest wietrznie i naprawdę zimno, ale to nie ostudza naszego entuzjazmu. Niestety mam problem, żeby zrobić nie poruszone zdjęcie. Wiatr macha statywem, a jest jeszcze dosyć ciemno. Mimo wszystko walczę dzielnie, wykonując sporo zdjęć.
Zanim wstanie nowy dzień. Jeszcze chwila i słońce wynurzy się zza horyzontu.
Na wieży pojawiają się po chwili kolejne osoby, które podobnie jak my mogą być świadkami tego świetnego widoku. Obchodzę kilkukrotnie wieżę widokową co jedynie upewnia mnie w przekonaniu, że jesteśmy jedyną „wyspą” w promieniu kilkunastu, a może i kilkudziesięciu kilometrów. No, a pod tą puchatą pierzynką wszyscy jeszcze błogo śpią.
Pierwszy raz oglądamy takie zjawisko i jesteśmy zachwyceni
Marznę coraz bardziej. Muszę się przyznać, że chyba ubrałem się zbyt lekko. To miał być krótki wypad, kilka zdjęć i do domu. Tymczasem już po czasie „okradłem” Darka zabierając mu rękawiczki. Nie stawiał oporu, a ja potrzebowałem mieć sprawny przynajmniej jeden palec, aby wykonywać kolejne zdjęcia. Na szczęście pozostałą garderobę pozostawiłem mu w spokoju. Wschód słońca na Liwoczu, na który tyle wyczekiwaliśmy, trochę nas zaskoczył. Mała, jasna plamka powoli wynurzała się z tego oceanu chmur. To już?
Oto i jest wschód słońca, na który tyle czekaliśmy.
Z minuty na minutę robi się coraz ciekawiej. Kolorystyka otoczenia zmienia się naprawdę gwałtownie, a samo Słońce coraz bardziej imponująco oświetla zalegające poniżej mgły.
Zalegające mgły „zapalają się” pod wpływem promieni słonecznych
Widać wyraźnie, jak słońce oświetla zalegające w dolinach obłoczki, które tworzą teraz swoistą ścieżkę w naszym kierunku. Jest już znacznie jaśniej niż jeszcze pół godziny temu, więc dostrzegamy coraz więcej pagórków i wzniesień.
Samotna wyspa w morzu mgieł
Wyszukuję charakterystycznych punktów na horyzoncie, chociaż mam problemy z rozpoznaniem chociażby jednego z nich. Tatry, które tak dobrze było widać podczas ostatniej naszej wizyty, teraz są skryte mglistą poświatą.
Tatry pojawiły się tylko symbolicznie
Każda upływająca chwila pozwala nam zaobserwować jak zmienia się otoczenie. Tuż po wschodzie mgły na chwilę rozświetliły się czerwonym blaskiem, by po chwili przejść w coraz bardziej stonowane odcienie pomarańczowego. Wstaje nowy dzień.
Już kilka chwil później mamy możliwość oglądania takich widoków.
Może będę się powtarzał, ale stoję zauroczony i okropnie zmarznięty. Słońce nie grzeje jeszcze zbyt dobrze o tej porze, a ja staram się zrobić kilka dodatkowych zdjęć powstrzymując drżenie rąk. Na samej wieży nie przebywamy zbyt długo, maksymalnie dwie godziny. Zobaczyliśmy jednak dokładnie to, co chcieliśmy. Rzadko się zdarza, żeby rzeczywistość tak bardzo pokryła się z naszymi wyobrażeniami. Schodzimy w dobrych humorach w stronę parkingu, gdzie Darek częstuje mnie gorącą herbatą. Przynajmniej jeden z nas przygotował się odpowiednio do dzisiejszej wycieczki. Co ja bym bez niego zrobił? To był króciutki wyjazd owocujący w cudowne widoki – czego chcieć więcej?
Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z nowymi wpisami
Najpiękniejsze co może być – wschód słońca w górach….Każdy kto to przeżył wie, o czym mówię. Moje ukochane Pogórze zawsze wita mnie z otwartymi ramionami i żaden człowiek nie da mi tej miłości co góry i doliny 😀 Pozdrawiam wszystkich oszalałych na punkcie natury 😀
Super 🙂 Mimo, że górka niska, to i tak udało Wam się skorzystać z morza mgieł. Masz rację, że przy niskich szczytach ciężko trafić na taki widok, ale się da.
Warunki wyczekane jak widzę. Na jakiej stronie sprawdzaliście prognozę pogody i pułap chmur?
Ja najdłużej chyba czekałem na taki warun na Babiej Górze – chyba 3 lata, ale to dlatego, bo mam na nią daleko i chciałem mieć 100% pewności, że będzie po co jechać. Bo z sudeckimi szczytami łatwiej mi zaryzykować, chociaż przez to czasami się nie uda. Ale jak się trafi, to spektakl jest rewelacyjny 🙂
Powodzenia przy kolejnych wycieczkach na morza mgieł 🙂
Widoki niezapomniane, to fakt. A wschodzące Słońce, które to wszystko oświetla to po prostu coś niebywałego:) Pogodę sprawdzałem na meteo.pl i wiedziałem, że następnego dnia ma być spore zamglenie. Sytuację ułatwił też fakt, że na wieży zainstalowana jest kamerka i wieczorem zerknąłem podglądnąć warunki. Wszystko było zamglone i pozostawało jedno pytanie – czy te mgły zechcą łaskawie usiąść w dolinach:) Zaryzykowaliśmy bo mamy tam stosunkowo blisko i się udało chociaż ponad to morze mgieł wystawał w zasadzie sam szczyt z wieżą:)
Jako uzupełnienie prognozy polecam jeszcze stronę http://www.yr.no meteo.pl jest fajne, bo jest dokładniejsze niż wspomniany YR, ale zawsze to jakieś drugie źródło informacji 🙂 Ale generalnie na samym ICM’ie można planować takie wypady 🙂
Jeszcze raz gratuluję trafienia w warunki 🙂
Dzięki, na pewno rzucimy okiem:) Oby pogoda sprzyjała takim widokom czego życzę i Tobie:)