Skip to main content

Radom to chyba ostatnie miejsce, które kojarzy się z górami. Da się to jednak zmienić! Wystarczy zaprosić ludzi, których łączy wspólna pasja. 

BloGÓRsfera – co to w ogóle jest?

 

Zima powoli się już kończyła. Co prawda przybyło nam przez ten czas parę kilo, ale myślami byliśmy już na zielonych, beskidzkich łąkach. I tak zawieszeni w oczekiwaniu otrzymaliśmy wiadomość. Gosia z bloga „Ruda z wyboru” wymyśliła sobie, że zrzeszy ludzi piszących o górach. Nie tylko wymyśliła, ale zaczęła też ten pomysł realizować, a to przecież kluczowe. Ile pomysłów pozostaje bez realizacji? Zwieńczeniem tego wszystkiego miała być blogórsfera, czyli pierwsze spotkanie blogerów górskich. Po co? Żeby się poznać, zintegrować i może czasami podziałać razem. No i stało się. 9 lipca jechaliśmy do Radomia, gdzie mieliśmy zobaczyć się z ludźmi, których znaliśmy jedynie z ich internetowych relacji i opisów. Tak, dobrze czytacie. Do Radomia. Tak, tego od lotniska. Kiedy znajomi pytali mnie o plany na weekend, pojawiała się tylko jedna reakcja. „Po co?” Ale w tym szaleństwie była metoda.

Centrum Wspinaczkowe Grota

Centrum Wspinaczkowe „Grota”

 

Ścianka na rozgrzewkę

 

Przez cały poranek towarzyszyły nam niepewność, ale i ciekawość. Jacy są, co mają do powiedzenia i czy znajdziemy wspólny język? Może wygonią takich nowicjuszy jak my? Całe spotkanie odbywało się w Centrum Wspinaczkowym Grota. Widok ścianki zrobił na nas wrażenie, a Darka niemal zwalił z nóg. 17 metrów pionu nie wyglądało zbyt zachęcająco, a w programie mieliśmy przecież spróbować tam swoich sił! Wkrótce pojawiły się kolejne osoby, z których część już kojarzyliśmy, a część mieliśmy dopiero poznać. Blogórsfera oficjalnie się rozpoczęła. Po przywitaniu i przedstawieniu planu dnia, część z nas stanęła pod ścianką i zadarła głowy do góry. Przez moją głowę przemknęło swojskie i patriotyczne „Ja nie dam rady?”

Człowiek pająk

Człowiek pająk

 

Ciekawość zwyciężyła i wkrótce zakładałem na siebie uprząż. Jeszcze tylko przywiązać się liną i.. w drogę. Zdradzę wam w skrócie, że akurat ten „pierwszy raz” poszedł mi nadspodziewanie bezproblemowo. Nie drążmy jednak tematu, bo oto właśnie udało mi się pokonać moją pierwszą, „czwórkową” drogę. Niby nic, ale zabawa była świetna, a spora w tym zasługa ludzi ze ścianki, którzy cierpliwie nam wszystko tłumaczyli.

Tkalnia Zagadek w Radomiu

Radomska „Tkalnia Zagadek” i część blogórsfery. Darek ciągle jeszcze rozwiązuje zagadkę. (Życie Me)

 

Integracja w Tkalni Zagadek

 

Plan zakładał podział na trzy podgrupy. Zrobiło się tajemniczo i tak miało być jeszcze przez jakiś czas. Czekało nas bowiem główkowanie w radomskiej Tkalni Zagadek. Cóż to takiego? Oglądaliście może film „Piła”? Nie, nikt nam nie kazał odrąbać sobie nogi, ale zasada jest podobna. W kilka osób trafiliśmy do pokoju, gdzie zadaniem było znaleźć klucz do wyjścia. Brzmi banalnie, ale po drodze trzeba rozwiązać sporo zagadek, znaleźć wskazówki i wykazać się kreatywnym myśleniem. Również i zabawa w „escape roomie” była dla nas nowinką i naprawdę polecamy spędzanie wolnego czasu w taki sposób. Poza zabawą, udało nam się też wstępnie zintegrować, bo przecież najlepiej rozwiązuje się trudności działając w grupie.

Przed nami prelekcja Andrzeja Marcisza

Przed nami prelekcja Andrzeja Marcisza. (Ostrowska Photo)

 

Prelekcje, czyli solidna dawka inspiracji

 

Na ściankę wracaliśmy w świetnych nastrojach, gdzie dalej mogliśmy próbować swoich sił wdrapując się do góry. Darek w tym czasie też machnął swoje pierwsze drogi, a początkowy strach szybko ustąpił. Jeszcze długo później wymienialiśmy wrażenia. Myślami byliśmy już jednak gdzieś indziej i powoli zbieraliśmy się w jednym miejscu. W końcu nadchodził czas na prelekcję gościa specjalnego. Pierwszą blogórsferę uświetnił Andrzej Marcisz. Człowiek legenda jeśli chodzi o polskie wspinanie. Motywem przewodnim wykładu, było przejście Grani Tatr Wysokich. Co prawda zdarzały się już takie w historii, ale to było jedyne w swoim rodzaju. Trzymał się on bowiem ściśle ostrza grani, wchodząc na każdy nazwany szczyt, turnię czy przełęcz. Łącznie 57 godzin efektywnej wspinaczki.

blogórsfera

Blogórsfera w komplecie. (Ostrowska Photo)

 

Jako zieloni ciągle w tych sprawach turyści, mogliśmy tylko słuchać z podziwem. A to przecież nie wszystko! Drogi które pokonywał, historie których doświadczył i przemyślenia po kilkudziesięciu latach wspinaczki, składały się na niesamowicie żywą i inspirującą prelekcję. Nim się zorientowaliśmy, pora było niestety kończyć. Została nam jeszcze jedna atrakcja tego dnia i jej byłem naprawdę ciekaw. Nie miałem po prostu pojęcia czego się spodziewać. Brzmiało to bowiem naprawdę groźnie: warsztaty z personal brandingu.

Magda ze Skills Factory otwiera nam głowyMagda ze Skills Factory otwiera nam głowy. (Ostrowska Photo)

 

I teraz zrobi się ciekawie, bo muszę wam wyznać, że zawsze sceptycznie podchodziłem do tych wszystkich „coachingowych” spraw. Myślę, że nie byłem jedyny. Dlatego też Magda Jelonkiewicz-Bałdys ze Skills Factory, nie mogła liczyć na taryfę ulgową z mojej strony. Stało się jednak coś dziwnego. Nikt do nas nie krzyczał „jesteś zwycięzcą!” Cel był o wiele ciekawszy – mieliśmy zaglądnąć w głąb swoich młodych ciągle głów i odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Po co to w ogóle robimy, jacy jesteśmy, do czego dążymy i wreszcie jakie działania zamierzamy podjąć. A przecież to najważniejsze, czego przykładem było choćby to nasze spotkanie. Idea bez realizacji szybko rozpłynie się w natłoku spaw.

Kolorowe kredki w pudełeczku noszę

Kolorowe kredki w pudełeczku noszę. (Ostrowska Photo)

 

Ciekawie było posłuchać, co inni górscy zapaleńcy mają do powiedzenia. Łączy nas sporo, ale każdy stara się pielęgnować tę swoją pasję w nieco odmienny sposób. Różne są też motywacje, bo część z nas zadowoli się beskidzkimi ścieżkami, inni niczym kozice skaczą po najwyższych tatrzańskich wierzchołkach, a jeszcze inni wybierają najbardziej pionową ścianę w okolicy i tam wbijają swoje palce. Do tego mogliśmy nieco z boku popatrzeć na swoją działalność, bo kto z nas, ogarnięty codziennością stanąłby przed lustrem i zadał sobie pytanie „kim jestem?”

Czas mijał nieubłaganie, a to chyba najlepiej świadczy o tym, jak miło spędziliśmy te chwile. Po konkretach przyszedł czas na trochę relaksu przy grillu, ale my niestety musieliśmy wracać. Zajrzyjcie koniecznie na blogórsfera.pl Dzięki wszystkim za ten czas: A. Marciszowi za świetny wykład, Magdzie Jelonkiewicz-Bałdys za inne spojrzenie na siebie, obsłudze ścianki wspinaczkowej, bo tak pozytywnych ludzi ze świecą szukać, Joannie Ostrowskiej za pamiątkę w postaci zdjęć, partnerom i sponsorom za wsparcie tego projektu, a przede wszystkim blogerom, którzy postanowili się w Radomiu pokazać:

Gosia – Ruda z wyboru

Magda i Tomek – Wieczna Tułaczka

Krzysiek – Pionowe Myśli

Bartek – Morgusiowe Wędrówki

Karola i Piotrek – Życie Me

Kaśka – Szukając Słońca

Ania i Mateusz – Zabieszczaduj

Sylwia i Piotrek –Góromaniacy

Agata i Bartek – My Way To Heaven

Ania i Jarek – Czar Gór

Całe wydarzenie nie odbyłoby się bez partnerów i sponsorów. No i wam przede wszystkim! Tak, wam bo hojnie wsparliście ten projekt na polakpotrafi.pl 

 

Zapisz się do newslettera i bądź na bieżąco z nowymi wpisami

 

Pochłonęły Cię górskie wędrówki?

Sprawdź mój wyjątkowy przewodnik górski

Przydatne? Dzięki za napiwek!

Postaw kawę

Dołącz do Patronów

Wspieraj na Patronite
Mateusz Stawarz

Miłośnik machania nogami i kawy we wszystkich postaciach. W 2015 roku założyłem tego bloga – Zieloni w podróży. Chwile później swoimi przygodami postanowiłem dzielić się również w formie filmów. Dlaczego akurat „Zieloni w podróży”? To proste. Kiedy lata temu rozpoczynałem swoją turystyczną przygodę z kolegą, o wędrówkach nie mieliśmy zielonego pojęcia.

Zostaw komentarz

×